Are You SAD? Jesienne przesilenie to może być coś więcej
Jesień to czas żniw we wszystkich gabinetach psychologicznych i terapeutycznych, złoty okres szczególnie dla psychoterapeutów i psychiatrów. Niezależnie od aury za oknem, robi się coraz bardziej szaro. Stajemy się bardziej energooszczędni, gaśnie nam zapał (nie tylko do pracy), a towarzysząca nostalgia coraz bardziej utrudnia życie. Oficjalnie rozpoczyna się gorący sezon Netfliksa, herbaty z sokiem malinowym i depresji.
„SAD” (z ang. seasonal affective disorder) to zaburzenie pojawiające się około października lub listopada i utrzymujące się aż do wiosny.
Depresja sezonowa znana jest również jako sezonowe zaburzenie afektywne, sezonowe zaburzenie nastroju, choroba afektywna sezonowa lub depresja o sezonowym wzorze przebiegu. Od jesiennej chandry różni się tym, że muszą zostać spełnione objawy epizodu depresyjnego, które pojawiają się co najmniej drugi rok z rzędu.
Badania dowodzą, że SAD cztery razy częściej dotyka kobiet niż mężczyzn.
Sezonowe zaburzenie spowodowane jest głównie przez niedobór światła, które latem jest aż 100 razy większe. Istotne braki promieni słonecznych w naszej perspektywie mogą powodować rozdrażnienie, ospałość, brak motywacji i ogólną apatię. W kontekście kondycji ciała i umysłu wartość słońca jest wszak nieoceniona – dzięki niemu produkujemy niezwykle istotną z punktu widzenia zdrowia psychicznego substancję – witaminę D. Stąd ogromna popularność lamp-antydepresantów przeznaczonych do fototerapii, czyli naświetlania.
Jakie są objawy depresji sezonowej? Przede wszystkim wszechobecne uczucie lęku, niepokoju, pustki i smutku pojawiające się w towarzystwie przewlekłego przemęczenia. Obniżona aktywność, także seksualna. Brak motywacji i inicjatywy do wszelkiego działania. Wstawanie z łóżka, nie tylko poranne, jest niezwykle trudne. W nocy niska jakość snu, w dzień ospałość. Wyostrzony apetyt na węglowodany i zwiększenie masy ciała.
Naukowcy zwracają uwagę na ewolucyjne przyczyny pojawienia się sezonowego zaburzenia nastroju.
Kiedyś człowiek żył zgodnie z rytmem pór roku. Obniżenie aktywności jesienią i zimą było naturalnym stanem rzeczy. Chłodniejsze i krótsze dni były czasem odpoczynku i regeneracji. Natomiast sezon wiosenno-letni był okresem wzmożonej pracy, która wynikała z dłuższego dnia. Praca w polu i zbiory były intensywne i wspomagane zarówno słońcem (światłem), jak i temperaturą (komfort pracy). Cykl roczny człowieka XXI wieku nie sprzyja zdrowiu psychicznemu na optymalnym poziomie.
Depresja sezonowa może być związana z nieprzystosowaniem organizmu do dużego wysiłku w chwili, gdy ilość światła się zmniejsza. Badacze porównują to do hibernacji ssaków.
Obecnie funkcjonowanie ludzi jest dalekie od tego, co zaproponowała nam ewolucja. Bez względu na sezon wykonujemy podobną ilość tej samej pracy. Jednak lato może być polem do popisów: to czas odpoczynku, wakacji, pikników, grilla i lenistwa. Zima to okres trudności codzienności, ciężkiej pracy i przedświątecznego stresu.
Zanim jesień życia dopadnie na dobre, warto wykrztusić z siebie jeszcze odrobinę dziecięcej radości. Póki kasztany zbierane są w celach wesołej ludkowej twórczości, a nie do lnianego woreczka w celach przeciwreumatycznych – jest nadzieja. Jeśli nie dostrzegacie jesiennego potencjału, warto wypróbować fluorescencyjną lampę i zażyć zdrową dawkę słońca pod jesienną pierzynką.
Tekst: Katarzyna Korbuszewska