Czy ludzie z depresją są po prostu realistami?
Uważa się, że wiele osób chorujących na łagodne formy depresji cierpi z powodu zniekształceń poznawczych związanych z codziennym życiem. Na przykład skupiają się na pojedynczym negatywnym elemencie rzeczywistości (brak partnera), pozwalając, by przysłaniał on im radość z innych rzeczy (świetnej pracy, kochającej rodziny albo przyjaciół). Czasami problemem jest myślenie dychotomicznie – wszystko albo nic, czarne albo białe – lub katastroficzne, czyli wyolbrzymianie potencjalnych negatywnych konsekwencji wydarzeń lub sytuacji.
Depresja jest w tym założeniu krzywym zwierciadłem, które odbija rzeczywistość, zniekształcając ją na niekorzyść chorego.
Niektóre badania sugerują jednak, że osoby z łagodnymi formami depresji celniej niż zdrowe oceniają prawdopodobieństwo i konsekwencje różnych zdarzeń. Bardziej realistyczne podchodzą też do własnych umiejętności i ograniczeń.
Człowiek ma naturalną skłonność do przeceniania swoich możliwości. Większość z nas uważa na przykład, że są lepszymi niż przeciętni kierowcami, rodzicami czy obywatelami. Oczywiście statystycznie jest to niemożliwe. Takie pozytywne iluzje na swój temat są zdaniem psychologów normalne i podkręcają nasze poczucie własnej wartości. Pozwalają nam też wierzyć, że jesteśmy wyjątkowi – mądrzy, piękni, kochani, zaradni i utalentowani. Pozytywne złudzenia mogą też czasami przynosić inne korzyści, takie jak zdolność do podejmowania ryzyka czy radzenia sobie z traumatycznymi zdarzeniami, albo szkodzić – prowadząc do rozczarowań, niepowodzeń i lęków.
Niektórzy psychologowie (ale nie wszyscy!) uważają, że depresja do pewnego stopnia i w pewnych przypadkach może się wiązać ze zrzuceniem różowych okularów nadmiernego optymizmu, który zazwyczaj chroni nas przed rzeczywistością.
Zjawisko to nazywają realizmem depresyjnym. Depresja może się wówczas objawiać na przykład w egzystencjalnym lęku lub – jak napisał Neel Burton w książce “The Meaning of Madness” – „zdrowym podejrzeniu, że współczesne życie nie ma sensu, a społeczeństwo, w którym żyjemy jest absurdalne i wyobcowane”. Innymi słowy, osoby, które uważa się za zaburzone lub chore na depresję, w rzeczywistości mogą po prostu oceniać świat z większą precyzją i widzieć go dokładnie takim, jaki jest. I to właśnie może być nie do zniesienia.
Depresyjny realizm to teoria, która podważa popularne założenie, że depresja wynika z zaburzeń poznawczych.
Choć wiąże się ze smutkiem, może mieć też pozytywne aspekty.
Realiści depresyjni długo i wnikliwie analizują różne sytuacje zanim (i jeśli w ogóle) podejmą ryzyko lub decyzję. Dzięki temu lepiej przewidują następstwa różnych zdarzeń, są ostrożniejsi w wydawaniu sądów, bardziej samokrytyczni i rzadko przeceniają swoje możliwości. W ich przypadku emocje, choć negatywne, wpływają pozytywnie na poziom racjonalności, a umiejętność trafnej oceny sytuacji w pewnych okolicznościach może ułatwić życie. Choć wiele badań dostarczyło dowodów potwierdzających tę hipotezę, niemało jest też publikacji, które jej przeczą. „Najbardziej intrygującym odkryciem jest to, że wyniki wydają się różnić w zależności od sytuacji, w jakiej zostali postawieni badani” – napisała autorka jednej z metaanaliz literatury na temat realizmu depresyjnego, Ruby Ackerman. – „Podczas gdy w sytuacjach awaryjnych oceny osób z depresją i dysforią były dokładniejsze niż osób bez depresji, badania skupiające się na samoocenie pacjentów wskazały, że to osoby bez depresji popełniały mniej błędów”.
Tekst: AvdB