Możemy kochać się tak samo mocno, ale proces zakochania u kobiet i mężczyzn wygląda inaczej

Temat wzięli pod lupę psychologowie i naukowcy, którzy przyznają, że badanie miłości to niezwykle skomplikowana sprawa.
.get_the_title().

Mimo że udało się im ustalić kilka różnic, nie znaczy to wcale, że od tej pory pary hetero swoją drugą połówkę powinny pytać nie o to „czy ty mnie w ogóle kochasz?”, ale o to „jak ty mnie w ogóle kochasz?”. Bo skoro słyszymy o jakichś różnicach, to może w nas to zasiać ziarenko niepewności, co tam tej drugiej osobie w głowie i w sercu siedzi. Tym bardziej, że przecież nasza miłość do niej jest nieskończona i prawdziwa, więc o jakich różnicach my tutaj mówimy?

Ale spokojnie – naukowcy twierdzą, że to pewne niuanse występujące głównie na etapie zakochania.

Traktujmy je więc raczej jako ciekawostkę, która może pozwoli nam lepiej zrozumieć miłosne historie, ale nie zmienia faktu, że miłości nie da się łatwo ująć w jakiekolwiek sztywne ramy.

„Romeo i Julia” (1996) / Syrena EG

„Szkiełko i oko” naukowców w pierwszej kolejności obaliło mit, że to kobiety, powszechnie uważane za bardziej uczuciowe i romantyczne niż mężczyźni, rażone strzałą Amora zakochują się w ekspresowym tempie.

Badania dowiodły, że to panowie zakochują się zwykle znacznie szybciej. Mało tego – pierwsi są w stanie zadeklarować swoje uczucia, czyli wyznać miłość.

„Ruchome piaski” (2019) / Netflix

To odkrycie zdziwiło zarówno przeprowadzających badanie, jak i samych jego uczestników, czyli 172 studentów Borough of Manhattan Community College, którzy w odpowiedzi na pytanie o to, kto pierwszy mówi „kocham cię” zgodnie wskazali na panie. Jednak po rundzie dodatkowych pytań i faktycznych ustaleń okazało się, że sprawy mają się zgoła inaczej. Wyjaśnienie nie jest jakoś specjalnie romantyczne, bo ma źródło w czystej biologii. A dokładniej – odnosi się do kwestii zapłodnienia. Ilość kobiecych jajeczek jest nieporównywalnie mała w stosunku do liczby plemników, dlatego panie intuicyjnie mają być bardziej zachowawcze i rozumniej gospodarować swoimi „zasobami naturalnymi”.

Kiedy panowie, cali w skowronkach, wyznają im miłość, one jeszcze analizują każdą kropkę i przecinek z ostatniego SMS-a od nich.

Wszystko to po to, by mieć pewność, że to TEN, który nadaje się na ojca ich dzieci. Zwłaszcza że gdyby faktycznie zaszły w ciążę z niewłaściwym wybrankiem, to jako ciężarne, karmiące, a potem często wychowujące samotnie to dziecko, odczułyby znacznie bardziej ciężar niewłaściwego ulokowania uczuć.

„Niedobrani” (2019) / Monolith Video

Ponadto, jak twierdzą psychologowie, u panów odzywa się natura łowcy i spieszy się im z uświadomieniem i swojej sympatii i całemu światu, że to właśnie ta dama jest ich wybranką.

Po takiej miłosnej deklaracji nikt inny nie powinien już przecież do niej podbijać, tylko uznać że jest „zajęta”, prawda? W praktyce wiemy, że różnie to bywa.

„Zakochana złośnica” (1999) / Touchstone Pictures

Ponadto panowie nie są skorzy do tak głębokiej analizy tego, co się właśnie z nimi dzieje.

Motyle w brzuchu, klapki na oczach, serce walące jak oszalałe – to musi być miłość i tyle!

Innymi słowy, jeśli dana kobieta im się podoba, jest im z nią dobrze, zaspokojone są ich potrzeby i są szczęśliwi – to po prostu uznają, że się zakochali. A tak naprawdę za takim stanem może stać głównie pożądanie, które jest komponentem miłości, ale nie jej synonimem.

Dlatego też to właśnie mężczyźni, według wyników badań z 2010 roku przeprowadzonych na Uniwersytecie w Kalifornii, dużo częściej zakochują się od pierwszego wejrzenia, a w każdym razie tak właśnie interpretują swój stan.

Jeśli dodać do tego jeszcze fakt, że są wzrokowcami – o stwierdzenie, że „właśnie się zakochałem!” naprawdę nietrudno.

via GIPHY

I choć miłość jest piękną sprawą, to – jak wykazały wspomniane kalifornijskie badania – ta szybka kochliwość panów sprawia, że częściej mają wrażenie, że ich uczucie nie jest odwzajemnione. Kobiety bowiem nie są tak podatne na uznawanie pociągu fizycznego i pożądania za miłość. Choć oczywiście namiętność nie jest im obca i czerpią masę przyjemność ze związanej z nią fizyczną miłością, a odczuwalna chemia także im potrafi nieźle namieszać w głowie, to jeszcze, czasem kompletnie podświadomie, coś sobie analizują, myśląc o wspólnej przyszłości.

„Drive” (2011) /
ITI Cinema Sp. z o.o.

Wielu z was – niezależnie od płci – może teraz kiwać z niedowierzaniem głowami, bo rysuje nam się obraz, w którym panie nie dają się ponieść emocjom i podchodzą do uczuć na chłodno. Nic bardziej mylnego: pamiętajmy, że mówimy tu tylko o pewnych tendencjach i to dotyczących początków znajomości. Ponadto o badaniach, które potwierdzają „oczywiste oczywistości” raczej nie bywa szczególnie głośno. Ale psychologia i medycyna pochyliła się oczywiście również nad takimi kwestiami.

Potwierdzono na przykład, że może i mężczyźni zwykle pierwsi wyznają miłość, ale za to kobiety, kiedy już są tego pewne, robią to dużo, dużo częściej.

Co zresztą bywa częstym powodem niesnasek w związku. – Badania sugerują, że wyznania miłości są w pierwszej dziesiątce najromantyczniejszych gestów, jakie zdaniem kobiet może im zafundować ich partner – tłumaczy psycholożka dr Danielle Forshee, dla portalu Bustle.com. – U mężczyzn mówienie drugiej osobie, że się ją kocha, jest poza pierwszą dziesiątką.

„Midsommar. W biały dzień” (2019) / Gutek Film

Dlaczego tak jest? Tu też odzywa się biologia – kobiety szukają zapewnienia i potwierdzenia tego, że dobrze ulokowały uczucia. Mężczyźni raczej kultywują zasadzie „A little less conversation, a little more action please”, czyli okazywaniu uczuć za pomocą gestów, nie słów. Teoretycznie wiemy, że tak zwykle jest, a mimo to niejedna para ląduje na terapii, gdzie trwają ustalenia, czy on/ona mnie jeszcze kocha. Panie często mają duży problem z tym, że panowie tak rzadko werbalizują swoją miłość. Socjolodzy i psychologowie zwracają co prawda uwagę na fakt, że w dzisiejszych czasach słowa „Kocham cię” wypowiadane są znacznie częściej niż kiedyś – a nawet nie tyle „wypowiadane”, co pisane, albo przedstawione za pomocą obrazków.

Bo przecież teraz kochamy, „lofciamy”, ślemy serduszka w dużej mierze za pomocą social mediów. Pewnie to oswaja i ułatwia wyrażanie uczuć, ale niestety przy okazji może tez je spłycać i prowadzić do nadużywania tych ważnych słów.

via GIPHY

Także sprawy mogą skomplikować się jeszcze bardziej! Naukowcy, bierzcie się więc do roboty, bo trzeba zrobić aktualizację badań!

Zdjęcie główne: „Dom z papieru” (2017)
Tekst: KD

ZDROWIE