Legenda „Gelendy” trwa
Wreszcie! Po serii teaserów Mercedes zaprezentował nową wersję kultowej klasy G. Nowe modele są z reguły okazją do zmian. W tym przypadku są one jednak dość subtelne i wydaje się, że potencjalni użytkownicy będą z takiego obrotu spraw bardzo zadowoleni.
Od strony wizualnej auto nadal pozostaje kanciastą terenówką, która niewiele zmieniła się od 1979 roku.
Samochód nadal dysponuje masywnym przodem z charakterystycznymi okrągłymi światłami. Dzięki nim auto nadal emanuje surowością.
Offroadowy charakter auta podkreśla również koło zapasowe, które – tak jak w poprzedniej wersji – umieszczone jest na tylnych drzwiach.
Największych zmian dokonano we wnętrzu. Stanowi ono doskonały kontrast dla spartańskich linii karoserii, ponieważ wykończono je skórą i najwyższej klasy materiałami. Znakiem czasu jest również zestaw wyświetlaczy.
Surowy charakter i proste kształty nadal wskazują, że G-klasa to terenowy potwór, a nie bulwarowy SUV.
Początkowo auto będzie napędzane podwójnie doładowanym silnikiem V8 o pojemności 4000 centymetrów sześciennych i mocy 422 koni mechanicznych. Dzięki momentowi obrotowemu na poziomie 610 Nm samochód z pewnością poradzi sobie w terenie. O jego właściwości jezdne zadba również prawdziwie terenowy system 4Matic.
Wśród kilku trybów jazdy najbardziej zaawansowanym będzie G-Mode, przeznaczony do jazdy w najcięższych warunkach.
Jeździe poza asfaltem sprzyjać też będzie obniżona masa auta, które odchudzono aż o 170 kilogramów.
Ceny nowej G-klasy będą zaczynać się od 107 tys. euro. Z pewnością nie odstraszy to potencjalnych właścicieli z arabskiej pustyni lub syberyjskiej tajgi.
Tekst: PK