Mikroplastik sprawia, że sześcioletnie dziewczynki jajeczkują
W latach 80. doktor Herman-Giddens zauważyła, że coraz więcej jej ośmio-, dziewięcioletnich pacjentek ma widocznie rozwinięte piersi i owłosienie łonowe. Kłóciło się to z informacjami zawartymi w podręcznikach medycznych. Według nich dziewczynki powinny dojrzewać trzy lata później, a oznaki tego procesu u kilkulatek stanowią rzadką anomalię.
Badanie przeprowadzone w 1997 roku na 17 tys. małych Amerykanek potwierdziło, że coraz więcej z nich w dojrzałość płciową wchodzi przed ukończeniem dziesięciu lat, a piersi coraz częściej rozwijają się już u siedmiolatek (dziś ta liczba jest dwukrotnie większa).
Początkowo zjawisko to uznano za efekt rosnącego dobrobytu, właściwego dożywienia dzieci i coraz lepszej opieki zdrowotnej. Gdyby to była jedyna przyczyna takiej „ewolucji”, proces już dawno by się zatrzymał. Tymczasem on przyspiesza w niemal wykładniczym tempie. Obecnie na każde kolejne dziesięć lat przypada spadek średniego wieku dojrzewania o niemal pół roku i nie dotyczy to tylko Stanów Zjednoczonych. Tendencję tę potwierdzono w każdym kraju, który zadał sobie trud zbadania tego zjawiska.
Choć zdarza się to dziesięciokrotnie rzadziej, zmiany dotykają również chłopców. Poza przyspieszonym dojrzewaniem, coraz więcej z nich rodzi się z niezstąpieniem jąder lub zdeformowanym penisem. W późniejszym życiu coraz częściej zmagają się z dolegliwościami związanymi z układem rozrodczym, od niewystarczającej liczby plemników aż po raka jąder. Zapadalność na ten nowotwór podwoiła się przez ostatnie 20 lat.
Wielu lekarzy nie jest już zaskoczonych faktem, że do ich gabinetów coraz częściej zagłaszają się dwuletnie dziewczynki z widocznymi piersiami albo jajeczkujące sześciolatki. Rodzice dowiadują się, że takie objawy u dzieci, są „dość powszechne”. I chyba ta powszechność jest najbardziej przerażająca.
W ciągu ostatnich trzydziestu lat przeprowadzono wiele badań, próbując doszukać się przyczyn tej nowej normy. Inspirując się świniami, których dojrzewanie zależy od tuczenia, próbowano doszukać się korelacji z rosnącą otyłością wśród dzieci. Faktycznie, w normalnej sytuacji osiągnięcie pewnej wagi przez dziewczynkę było niejako warunkiem rozpoczęcia procesu dojrzewania. Badania opublikowane niedawno w duńskim miesięczniku “Paediatrics” jednoznacznie wykluczyły jednak zależność procesu dojrzewania od indeksu masy ciała u siedmiolatków.
Coraz więcej ekspertów przyznaje, że wczesnemu dojrzewaniu u dzieci winne są tak zwane ksenoestrogeny. To związki, których chemiczna budowa do złudzenia przypomina kobiece hormony płciowe – estrogeny. Hormony te w normalnej sytuacji odpowiadają właśnie za wykształcenie żeńskich cech płciowych, regulację libido czy cyklu miesiączkowego. U mężczyzn nadmiar estrogenów może prowadzić między innymi do rozwoju piersi, problemów z erekcją, zaniku popędu płciowego czy zmian emocjonalnych. Największym zagrożeniem ksenoestrogeny są jednak dla człowieka we wczesnych etapach życia. Już bardzo niewielkie dawki mogą prowadzić do nieodwracalnych zmian hormonalnych u niemowląt i dzieci. Co więcej, związki te są kumulowane w tkance tłuszczowej, a następnie stopniowo uwalniane do krwi przez wiele, wiele lat.
Ksenoestrogeny, jako składniki tworzyw sztucznych, są znaczącą częścią naszego otoczenia mniej więcej od 70 lat. Najlepiej zbadanym spośród nich jest bisfenol A, od 2011 roku zabroniony w Polsce, przynajmniej w produktach dla niemowląt.
Związek ten otwiera tylko długą listę substancji o podobnym działaniu, które uwalniane są z plastikowych butelek i opakowań, zabawek, poduszek czy puszek. Zawartych w barwnikach spożywczych i środkach konserwujących. Z zanieczyszczeń przemysłowych przenikających do wody, powietrza i ziemi.
Choć nie jesteśmy w stanie całkowicie uniknąć ekspozycji na te związki, możemy zrobić bardzo wiele, by ograniczyć codzienny kontakt z ksenoestrogenami w plastikach, foliach i styropianie.
Według ekspertów należy zminimalizować użycie zabawek z tworzyw sztucznych, plastikowych sztućców czy butelek, zwłaszcza wielokrotnego użytku.
1. Nie wolno umieszczać plastikowych pojemników w mikrofalówce, nawet jeśli teoretycznie są do tego przystosowane.
2. Unikać żywności pakowanej w folię, plastik lub umieszczanej na styropianowych tackach. Jeśli koniecznie musimy ich użyć, należy chronić plastikowe opakowania przed nagrzaniem.
3. Nie wystawiać ich na działanie słońca.
4. Spożywać jak najmniej konserw, unikać preparatów dla niemowląt w puszkach.
5. Bardzo dokładnie sprawdzać skład kosmetyków. Na przykład pod pojęciem „zapachu” bardzo często występują toksyczne ftalany.
Przedwczesne dojrzewanie u dzieci to nie tylko konieczność zadbania o to, by pojemniki na odpady higieniczne pojawiły się w toaletach podstawówek. Nie tylko niedogodność, którą trzeba przeczekać. Wczesne dojrzewanie zwiększa ryzyko późniejszego wystąpienia chorób takich jak rak piersi czy cukrzyca typu II – nawet o 50 proc. Prowadzi też do problemów natury psychicznej. Kilkuletnie dziewczynki nie są przygotowane, psychicznie i emocjonalnie, by znaleźć się w ciele dojrzałej kobiety, ze wszystkimi jego atrybutami i fizycznymi reakcjami. Wiek dojrzewania psychicznego, w przeciwności do tego fizycznego, nie poddał się bowiem wpływowi plastiku.
Tekst: Aleksandra van den Born