Dzień z Mercedesem SL63 AMG – taka motoryzacja już nigdy nie wróci
Mercedes SL to samochód z bogatą przeszłością, którą warto pokrótce przytoczyć.
Mercedes SL63 AMG z oferty VCentrum to poliftowe R230 z 2008 roku. Cieszyłem się na myśl o dniu spędzonym za jego kierownicą, bo uważam, że jest to ostatni ładny Mercedes SL. Stylistyka obecnie produkowanego R231 już mnie tak nie pociąga. Ten wygląda tak samo dobrze ze złożonym, jak i rozłożonym dachem.
Granatowy lakier połyskuje w promieniach słońca. Felgi o średnicy 19 cali, układ wydechowy z czterema końcówkami i masywne zderzaki nie pozostawiają złudzeń – mam do czynienia z prawdziwą bestią.
Po zajęciu miejsca za kierownicą doceniam estetykę wykonania, elegancką kolorystykę skór oraz elementy wykończeniowe z włókna węglowego. Jeszcze przed zdjęciem dachu, dociera do mnie, że skądś znam zapach unoszący się w kabinie. „Ten dziesięcioletni samochód pachnie jak klasyk, ma dobre geny” – pomyślałem, po czym uruchomiłem silnik. Głośno dał o sobie znać poprzez warknięcie z wydechu. Pod długą maską pracuje wolnossące V8 o pojemności 6,2 litra. Jeszcze nie ruszając z miejsca, muskam pedał gazu, a cała karoseria przechyla się w rytm obrotów niczym w amerykańskim muscle car. Soczysty dźwięk dobiega do mnie przez otwarty dach i ani myślę o włączaniu systemu audio sygnowanego przez Harman Kardon. To jedna z tych przejażdżek, podczas których muzyka tylko przeszkadza w doświadczaniu auta. Na liczniku zaledwie 75 tysięcy kilometrów, a wewnątrz nie widać żadnych śladów zużycia.
Sunę powoli w korku, ściągając uwagę innych użytkowników drogi, a wszystkiemu towarzyszy charakterystyczny bulgot. Wzbudzam zainteresowanie, bo samochody takie jak SL63 AMG wietrzone są raczej sporadycznie.
W celebrowaniu jazdy pomaga bogate wyposażenie. Elektrycznie regulowane fotele są dodatkowo podgrzewane i wentylowane, więc można poczuć się tu komfortowo niezależnie od temperatury zewnętrznej. Jest tempomat i nawigacja, które pomagają kierowcy w dłuższej trasie. Samochód oferuje różne tryby jazdy, od komfortowego po sportowy S+. Ten ostatni najbardziej wyczula reakcję na wciśniecie pedału gazu. Zmienia też charakterystykę pracy poszczególnych podzespołów – układ wydechowy staje się głośniejszy, pneumatyczne zawieszenie zbliża nadwozie do nawierzchni, a skrzynia automatyczna MCT Speedshift AMG o siedmiu przełożeniach szybciej zmienia biegi. Kierowca może też operować przekładnią za pomocą łopatek umieszczonych przy kierownicy.
Praca wolnossącego, potężnego silnika podczas rozpędzania jest doznaniem porównywalnym do obcowania z żywiołem. Moc przychodzi stopniowo, aż nagle orientujesz się, że zbudziłeś całe stado 525 koni, które tylnymi kołami wściekle zwijają asfalt za samochodem.
Dźwięk kręconego wysoko silnika jest wręcz uzależniający i powoduje w mojej głowie wewnętrzną walkę, by nie zignorować kolejnego znaku z ograniczeniem prędkości. Maksymalny moment obrotowy na poziomie 630 niutonometrów błyskawicznie radzi sobie z wprawianiem w ruch dwóch ton masy.
Czas przyspieszenia do setki wynosi 4,6 sekundy i robi to naprawdę niewiarygodne wrażenie. Ciężki roadster płynnie przyspiesza z każdego biegu i z każdej prędkości.
Z wyłączoną kontrolą trakcji za mocno wciśnięty pedał gazu w zakręcie spowoduje wyjechanie z niego narowistym poślizgiem nadsterownym. Sprawia to oczywiście mnóstwo frajdy, ale prowadząc to auto, należy respektować siłę drzemiącą pod prawym stopą. Elektronicznie ograniczona prędkość maksymalna to 250 km/h.
Samochód napędzany jest ręcznie składanym silnikiem M156, skonstruowanym od początku przez AMG. Jednostka V8 o pojemności 6208 cm3 była wielokrotnie nagradzana w konkursach International Engine of the Year. W najmocniejszej wersji występowała w modelu SLS AMG.
Ta jednostka to przejaw inżynieryjnego geniuszu, ale niestety też ostatni tego typu motor w historii. Uśmierciły go wyśrubowane normy ekologiczne, w związku z czym został zastąpiony doładowanym V8 o pojemności 5,5 litra – mocniejszym, ale pozbawionym charakteru. W pewnych kręgach silnik o oznaczeniu kodowym M156 pozostanie kultowy. „Te czasy już nie wrócą” – z sentymentem pomyślałem, wyłączając zapłon.
Mercedes SL ma wyścigowy rodowód i ponad sześćdziesięcioletnią historię. W tym modelu marka prezentowała swoje najnowsze technologie, a dłużej produkowane generacje były wielokrotnie modernizowane. SL zawsze traktowany był przez Mercedesa priorytetowo, więc do wyboru było mnóstwo opcji personalizacji. Na całym świecie nie brakuje zwolenników tych roadsterów, a wśród nich są między innymi Steve Jobs, John Travolta czy Nico Rosberg. Niestety, pewien etap historii modelu powoli się kończy. Kolejny SL będzie czteromiejscowym coupe o napędzie hybrydowym. Jest to zatem dobry moment na zainteresowanie się Mercedesem SL63 AMG z mocarną jednostką benzynową. Zakup tego modelu to potencjalna lokata kapitału – wystarczy spojrzeć na ceny dobrze zachowanych egzemplarzy starszych generacji.
TEN KONKRETNY EGZEMPLARZ DOSTĘPNY JEST W OFERCIE V CENTRUM TUTAJ
Tekst: Krystian Kaleta
Zdjęcia: Filip Blank
Filmy: Sebastian Czarnecki, Krystian Kaleta