Przekonujemy się o tym, gdy tylko podchodzimy do auta i otwieramy drzwi. Pociągamy za klamkę i wyczuwamy pracę siłowników. Odruchowo puszczamy i pozwalamy tę pracę wykonać mechanizmowi. Oczywiście, że trwa dłużej, niż gdybyśmy to robili ręcznie, ale chętnie dostosowujemy się do porządku, gdzie to samochód sam otwiera nam drzwi. Wsiadamy i rozlewamy się na szerokim, miękkim fotelu, a nasze nogi zapadają w kilkucentymetrowe, gęste włosie dywaników. Kładziemy ręce na kierownicy. Jest zaskakująco cienka, jakby sugerowała, żeby chwytać ją tylko palcami. Przesuwamy dłonią po desce rozdzielczej, chłodzi ją wykorzystany na dużą skalę metal, jak na przykład wloty klimatyzacji, wykonane z ciężkich owalnych elementów. Rozglądamy się po wnętrzu. Jest nowoczesne, choć w klasycznym wydaniu. Uwagę przykuwają detale, które nawiązują do poprzednich modeli marki – joystick sterowania okien, regulacja klimatyzacji czy odwrócona skala obrotomierza, która na dzień dobry nie pokazuje wcale 0 obrotów na min ale 100 proc. mocy, jaką dysponujemy. Show wnętrza skrada jednak Starlight Headliner czyli podsufitka z gwiazdami. Co jakiś czas możemy nawet zaobserwować spadające gwiazdy. Trzeba tylko trochę poczekać, co w przypadku tego auta jest wyjątkowo przyjemne.