Świecący w ciemnościach ramen zostanie podany podczas szalonych eventów w Atlancie
Żółciutkie noodle, złocisty bulion i przeróżne dodatki tworzą apetyczną mieszankę, która przyciąga nie tylko swoim smakiem, ale też aromatem i wyglądem. Jest coś niesamowicie zachęcającego w tej gorącej, esencjonalnej, bogatej w przeróżne składniki zupie.
Nic dziwnego, że ramen, który parę lat temu podbił serca i żołądki łasuchów na całym świecie, nie okazał się sezonową modą, tylko wpisał się na stałe w nasze menu.
Cały czas powstają nowe ramenownie, a ich szefowie kuchni starają się przyciągnąć klientów coraz bardziej fikuśnymi recepturami. Trzeba jednak przyznać, ze Nakamura.ke i jej ramen święcący w ciemności ma szansę zakasować konkurencję na długo.
Efekt świecenia nie jest uzyskiwany za pomocą hektolitrów chemikaliów w płynie. Wręcz przeciwnie – do przygotowania dań użyte będą tylko naturalne składniki. Takich czarów w kuchni potrafią dokonać specjaliści z brytyjskiego kreatywnego studia kulinarnego Bompas & Parr. Właściciele są znani z tego, że eksperymentowanie z konstrukcją jedzenia, jego stanami skupienia (stworzyli nietopniejące lody!) i kolorystyką jest ich konikiem.
Nie wchodząc w zawiłe szczegóły kulinarnej chemii – efekt glow udało im się uzyskać w wyniku pokombinowania z łączeniem galaretki z chininą i naturalnymi barwnikami.
Kto jeszcze stoi za tym przedsięwzięciem? Marzenie o bioluminescencyjnym ramenie zrodziło się w głowie założycielki awangardowego studia designu ]Zoo as Zoo – Ami Sueki. Wcześniej pracowała ona jako projektantka przemysłowa dla Coca-Coli. Sueki zaprosiła do współpracy agencję kreatywną Dashboard i po dwóch latach – dokładnie 30 stycznia – otworzą wspólnie swój pierwszy pop out. Działalność Nakamura.ke Mobile Kitchen nie będzie jednak jednorazowym strzałem.
Po evencie w dwóch lokalizacjach w Atlancie niezwykły ramen ruszy na podój Tokio, Londynu, Nowego Jorku i Seulu.
I jakby same dania i drinki, które również będą świecić w ciemnościach, to było mało, okazuje się, że gastronomiczny aspekt działalności Nakamura.ke stanowić ma tylko część atrakcji, jakie czekać będą na biorących udział w tym wydarzeniu. Sami organizatorzy nazywają go „totalnie wciągającym doświadczeniem”. W cenie biletu (75 dolarów) oprócz możliwości doświadczenia w 6-cio osobowej grupie kulinarnej ekstazy, na którą przewidziane jest – jak w typowych azjatyckich ramenowniach – 30 do 45 minut, będzie również opcja uczestnictwa w niezwykłej, szalonej i trochę przerażającej imprezie.
Myślenie o tym wieczorze w kategoriach wizyty w restauracji i w klubie nocnym jest bardzo dużym uproszczeniem i zupełnie nie oddaje istoty rzeczy. Pomysłodawczyni chce uczynić z tego awangardową sztukę, w której następuje fuzja kulinariów, performance’u, teatru i folkloru. Dlatego goście zostaną wprowadzeni do świata legendy o Nakamurach – wielodzietnej rodzinie japońskich duchów yōkai, która parała się przygotowywaniem świecącego w ciemnościach ramenu w mrocznym świecie podwodnym. W wyniku nagłego sztormu, stało się nieszczęście – zaginęli rodzice. Siedmioro ich dzieci rusza na poszukiwania trwające po dziś dzień.
Aby tradycja rodzinna nie umarła, tułające się po świecie rodzeństwo nadal serwuje chętnym ramen…
I gdyby ktoś żałował, że nie zaplanował wycieczki do Atlanty na końcówkę stycznia, to po pierwsze – bilety na to mroczne wydaezenie już dawno zostały wyprzedane, a po drugie – zerknijcie na poniższe wrzutki z Instagrama eventu. W sumie mogliśmy uprzedzić wcześniej, że w ten tekst klikacie na własną odpowiedzialność, sorry!
Źródło zdjęć: Dashboard.us
Tekst: Kinga Dembińska