Pokaz Giorgio Armaniego odbył się bez publiczności. Powodem jest koronawirus
Włochy to kolejny kraj, który padł ofiarą koronawirusa. Odnotowano tam już około 150 przypadków zachorowań, czyli najwięcej ze wszystkich państw w Europie. Aby chronić obywateli i turystów, zamknięto niektóre szkoły oraz uczelnie wyższe, a także odwołano wiele wydarzeń kulturalnych i sportowych, w tym jeden z najsławniejszych festiwali karnawałowych w Wenecji. Gdyby tego było mało, nieszczęsny dla kraju okres zgrał się z mediolańskim fashion weekiem, który znajduje się w czołówce najważniejszych wydarzeń świata mody. Większość projektantów odważyła się jednak zorganizować pokazy i zaprezentować kolekcje na sezon jesienno-zimowy 2020. Wyjątkiem był Giorgio Armani.
Nie chcąc ryzykować zdrowia osób, które przyszłyby podziwiać show, Włoch po raz pierwszy w historii 45-letniego domu mody zamknął pokaz dla widzów.
The Women’s FW20-21 fashion show will be held behind closed doors. This is a preventative measure decided by Mr Armani to support national efforts in safeguarding public health.
Watch the live streaming at 4pm CET today on https://t.co/NWwXAxiY4f pic.twitter.com/jAKhv2YlOG
— Armani (@armani) February 23, 2020
Problemem okazali się nie tylko goście, ale również modelki.
Dziewczyny pochodzące z Azji zdecydowano odseparować od reszty biorących udział w pokazie i przygotowywano je w oddzielnym pomieszczeniu.
Pomijając brak publiczności, pokaz wypadł normalnie, a na zakończenie Armani wyszedł się nawet ukłonić. Jego kolekcja na jesień/zimę 2020 zachowana została w stylu city, ale z dodatkiem retro i vampu. Znalazły się w niej m.in. welurowe marynarki, spódnice w kwiaty, dwurzędowe kurtki oraz sukienki z frędzlami.
Tekst: Paula Kierzek
Zdjęcie główne: www.instagram.com/giorgioarmani/