Słowianie, którzy stworzyli Polskę pochodzili z terenów dzisiejszej Ukrainy

Ukraina nie jest dodatkiem do czyjejś historii. Jest udokumentowanym i potwierdzonym naukowo źródłem wszystkich Słowian, także nas Polaków.
.get_the_title().

Jeszcze niedawno dominująca opowieść o początkach Polski i polskich Słowian brzmiała uspokajająco: byliśmy tu od zawsze, a słowiańskość nad Wisłą miała charakter niemal naturalny, organiczny, zakorzeniony w lokalnej ziemi. Najnowsze badania genetyczne starożytnego DNA, ogłoszone 3 września 2025 roku przez międzynarodowy zespół badaczy związanych z instytutami Maxa Plancka i ośrodkami Europy Środkowo-Wschodniej, tę narrację definitywnie podważają. Nie w sensie ideologicznym, lecz czysto naukowym. Ich wniosek jest prosty, choć dla wielu niewygodny.

Słowianie, którzy stworzyli Polskę, nie byli autochtonami tych ziem. Przybyli ze wschodu, z obszaru dzisiejszej południowej Białorusi i centralnej Ukrainy. Właśnie tam, na terenach dzisiejszej Ukrainy i Białorusi, znajduje się kolebka całej słowiańszczyzny.

Badania opublikowane we wrześniu 2025 roku oparto na analizie setek genomów ludzi żyjących między III tysiącleciem p.n.e. a wczesnym średniowieczem. Materiał pochodził z cmentarzysk, osad i pochówków rozciągających się od dorzecza Odry po środkowy Dniepr. Dzięki porównaniu tych danych z genomami współczesnych populacji udało się odtworzyć rzeczywiste kierunki migracji i ciągłość osadniczą — bez konieczności opierania się wyłącznie na ceramice, kronikach czy domysłach językoznawczych.

Wynik był jednoznaczny: najstarszy, spójny profil genetyczny ludności słowiańskiej nie powstał ani nad Wisłą, ani nad Odrą. Krystalizuje się on na wschód od nich, w pasie obejmującym dolinę Prypeci, środkowy Dniepr i lasostep Ukrainy. Dopiero stamtąd, w VI i VII wieku naszej ery, rusza dynamiczna ekspansja demograficzna, która w ciągu kilkunastu pokoleń zmieniła etniczną mapę Europy. Z perspektywy tych badań wczesna historia Polski wygląda inaczej, niż uczono w szkołach przez dekady. Ziemie dzisiejszej Polski w późnej starożytności i na przełomie epok były obszarem przejściowym, zamieszkiwanym przez różne grupy — od ludności postrzymskiej, przez społeczności powiązane z kręgiem germańskim, po niewielkie populacje lokalne. Jednak nie była to ludność, z której wywodzą się późniejsi Polacy.

Ludność terenu dzisiejszej polski miała podobny charakter do jej klimatu – umiarkowany, przejściowy.

Analizy genetyczne pokazują, że w VI–VII wieku następuje tu głęboka wymiana populacyjna. Nowi przybysze mają profil genetyczny zgodny z populacjami z terenów dzisiejszej Ukrainy i południowej Białorusi. To oni przynoszą język prasłowiański, nowy model osadnictwa, nowe formy organizacji wspólnoty. Polska powstaje jako efekt tej migracji, a nie jako jej punkt wyjścia. To nie umniejsza polskiej historii. Przeciwnie — wpisuje ją w szerszą historię europejską, w której migracje były normą, a nie wyjątkiem. Z tej samej wschodniej kolebki wyruszyły wszystkie główne odnogi Słowian. Ci, którzy poszli na zachód, stworzyli podstawy przyszłych narodów polskiego, czeskiego i słowackiego. Ci, którzy ruszyli na południe, przekroczyli Karpaty i Dunaj, docierając aż nad Adriatyk — tam z czasem wykształcili się Chorwaci, Serbowie, Słoweńcy. Ci, którzy pozostali na wschodzie, dali początek wspólnotom wschodniosłowiańskim. Wszystkie te drogi zaczynają się w jednym miejscu — na terenach dzisiejszej Ukrainy i Białorusi.

To nie hipoteza polityczna ani publicystyczna, lecz wniosek wynikający z danych genetycznych, których skala i precyzja jeszcze dekadę temu były nieosiągalne.

Pytanie o pochodzenie samych „pra-Słowian” prowadzi nas znacznie głębiej w przeszłość. Badania z 2025 roku potwierdzają to, co wcześniej było jedynie przypuszczeniem: Słowianie nie pojawili się nagle. Byli efektem długiego, lokalnego procesu trwającego około dwóch i pół tysiąca lat. U podstaw tej historii stoją indoeuropejscy pasterze ze stepów pontyjsko-kaspijskich, którzy około III tysiąclecia p.n.e. wnieśli do Europy Wschodniej język indoeuropejski i charakterystyczny komponent genetyczny. Na terenach dzisiejszej Ukrainy zmieszali się oni z miejscową ludnością rolniczą. Z czasem powstała nowa, stabilna populacja, ani czysto stepowa, ani neolityczna — lokalna. To właśnie ciągłość osadnicza od epoki brązu po wczesne średniowiecze jest kluczem do zrozumienia genezy Słowian. Ukraina nie była pustką, przez którą ktoś tylko przechodził. Była miejscem, gdzie ludzie żyli, rozmnażali się, przekazywali język i tradycję przez dziesiątki pokoleń. Dlaczego właśnie Ukraina Geografia odegrała tu rolę fundamentalną. Tereny dzisiejszej Ukrainy łączą w sobie kilka cech, które sprzyjają długotrwałemu osadnictwu: żyzne gleby, dostęp do wody, zróżnicowany krajobraz od lasów po step oraz położenie poza bezpośrednią kontrolą wielkich imperiów przez znaczną część starożytności. Nie oznacza to braku konfliktów czy migracji, ale brak totalnych zerwań demograficznych, jakie dotknęły inne regiony Europy.

Badania z 2025 roku pokazują też, że dzisiejsi Rosjanie i Ukraińcy nie są genetycznie jednorodną grupą, mimo że obie społeczności zaliczane są do świata słowiańskiego.

Populacje rosyjskie, zwłaszcza z północnego i północno-wschodniego obszaru, wykazują znacznie silniejsze domieszki stepowe i wschodnie, związane z ludami ugrofińskimi i późniejszymi falami ludności ze strefy euroazjatyckiej, w tym okresu mongolskiego. Ukraińscy Słowianie zachowują profil bliższy wczesnym populacjom słowiańskim z rejonu Dniepru i Prypeci. To oznacza, że choć oba narody nazywane są słowiańskimi, ich drogi etnogenezy były odmienne. Wspólnota językowa nie oznacza tożsamości biologicznej ani historycznej. I tu dochodzimy do najważniejszego wniosku, który wykracza poza naukę, choć jest przez nią w pełni potwierdzony. Przez dziesięciolecia, a nawet stulecia, próbowano przedstawiać Ukrainę jako byt wtórny: 'młodszego brata’, 'pogranicze’, 'peryferium’ cudzej historii. Tymczasem dane genetyczne pokazują coś dokładnie odwrotnego. To właśnie z terenów dzisiejszej Ukrainy wyszli przodkowie wszystkich Słowian, których liczba dziś przekracza 300 milionów ludzi.

Ukraina nie jest więc dodatkiem do czyjejś historii. Jest jednym z jej źródeł.

Wszelkie tezy, które negują ukraińską podmiotowość etniczną, kulturową czy historyczną, nie mają dziś oparcia w nauce. Nie potwierdza ich ani genetyka, ani archeologia, ani językoznawstwo. Są produktem ideologii, nie badań. Nowe badania nie odbierają nikomu historii. Nie zabierają Polski Polakom ani Słowiańszczyzny Słowianom. Robią coś znacznie cenniejszego: przywracają proporcje. Pokazują, że Europa Środkowo-Wschodnia nie powstała z mitów o odwiecznym trwaniu, lecz z ruchu, zmiany i ciągłości wędrówek. A Ukraina, zamiast być cieniem cudzej narracji, jawi się jako jeden z fundamentów europejskiej historii etnicznej.