Dystopijne maseczki ochronne, które mają współpracować z systemem rozpoznawania twarzy

Brzmi jak żart? Słusznie, bo nadruk przedstawiający twoją twarz nie odblokuje twojego telefonu.
.get_the_title().

Epidemia koronawirusa sprawiła, że maseczki ochronne stały się niezwykle pożądanym towarem. Firmy i projektanci też dostrzegli, że jest na nie popyt, a więc rozszerzają swoje oferty o coraz to nowe modele. Nadal najważniejsze jest to, by maseczki spełniały swoją pierwotną funkcję – jednak nie zaszkodzi dodać do nich też dodatkowych bajerów, by skusić łaknących nowości klientów. Tak jest w przypadku maseczek zaprojektowanych przez Danielle Baskin, które noszą nazwę N95. Baskin jest już właścicielką kilku firm – między innymi takiej, która tworzy ekologiczne nadruki na owocach. Jej nowa inicjatywa nazywa się Resting Risk Face.

Reklamowane było jako maseczki, które współpracują z systemem rozpoznawania twarzy – nie trzeba więc ich zdejmować, by na przykład odblokować telefon.

Jak to działa? Pomysł jest niezwykle prosty. Na maseczce jest nadrukowana… twoja twarz. Koszt produktu, który nie trafił jeszcze na rynek, to 40 dolarów. Zanim powstanie maseczka, należy oczywiście wysłać firmie swoje zdjęcie.

Brzmi zbyt pięknie, aby było prawdziwe? Zaczynacie być podejrzliwi? Słusznie, bo wszystko zaczęło się od żartu. – Myślałam o wszechobecnym monitoringu, epidemiach i późnym kapitalizmie. To jest koktajl tych pomysłów – mówi Baskin. Strona, na której pojawiły się maseczki, powstała w ciągu jednego wieczora. Baskin chciała po prostu sprawdzić, co o jej pomyśle sądzą ludzie. Kiedy dziennikarka „New Yorkera” napisała na Twitterze o jej maseczkach, na ich stronę weszło ponad 30 tys. osób. Jak mówi Baskin, aż 1,2 tys. osób chciało sobie zamówić ten produkt.

Jedno jest jednak pewne – system rozpoznawania twarzy nie zareaguje na nadruk przedstawiający twarz. Gdyby to było takie proste, rzeczywistość z pewnością wyglądałaby inaczej.

Maseczki, na których nadrukowana jest nasza twarz, mogą jednak służyć do innych celów. Baskin wymienia je na swoim Twitterze: gdy nałożymy cudzą maseczkę, możemy zmylić monitoring, szpitalny personel będzie się wydawać bardziej „ludzki”, a osoby, które generalnie stronią od maseczek, mogłyby sięgnąć po takie, które wyglądają bardziej „cool”. Póki co Baskin nie wie, czy N95 rzeczywiście powstaną. Sądzi, że ich produkcja nie jest pilną sprawą – zwłaszcza w świetle tego, że w aptekach na całym świecie zaczęło brakować tradycyjnych masek ochronnych – to właśnie je należy wyprodukować w pierwszej kolejności.

Tekst: NS

SURPRISE