Potrzebujecie dobrego pretekstu, żeby kupić kolejną roślinę? Poznajcie „skogluft” – norweską metodę wellness
„Wyobraź sobie, że jest taka jedna rzecz, którą możesz zrobić, żeby zmienić swoje życie. I nie chodzi tu o psychologiczne sposoby na to, by – jak to mówią – wziąć się w garść, codzienne treningi, czy pozytywne myślenie, tylko po prostu o dodanie do tego życia czegoś, czego być może w nim brakuje” – pisze Jorn Viumdal, autor „Skogluft. Mieszkaj zdrowo. Norweski sekret pięknego i naturalnego mieszkania”. – „Ta jedna rzecz wzmocni twój system odpornościowy, zwalczy oznaki zmęczenia, zredukuje codzienne poczucie stresu i zapewni ci nie tylko ogromne pokłady witalności, energii i radości życia, ale również poprawi twój stan zdrowia.” Autor długo i dość enigmatycznie rozpływa się nad prostotą i skutecznością tej zmiany, żeby w końcu zdradzić, że chodzi o wpuszczenie do pomieszczeń, w których spędzamy większość czasu, „leśnego powietrza”.
Zanim jednak wybierzecie się do lasu ze słoikiem, żeby nałapać w niego nieco tamtejszego luftu, który potem wypuścicie w domu, to podpowiemy, że te dobroczynne skutki osiągnąć mamy w nieco inny sposób
Mianowicie za pomocą odpowiednich roślin i światła.
Viumdal rozpisuje się na ten temat na prawie 300 stronach swojej książki. I z jednej strony nic w tym dziwnego, bo – jak twierdzi – cudowna moc skogluft była przedmiotem jego badań przez prawie 20 lat. Z drugiej jednak strony, w sieci często pojawia się zarzut pod adresem tej pozycji, że jest zdecydowanie za długa i tę norweską metodę wellness spokojnie można było opisać na kilkunastu stronach. My streścimy jej ideę jeszcze krócej 😉
O samych dobroczynnych skutkach roślin pisaliśmy już wielokrotnie. Czy to kąpiele leśne, przytulanie się do drzew, czy krótki kontakt z naturą – to wszystko może mieć niesamowicie pozytywny wpływ na nasz organizm. Często jednak nie mamy czasu ani możliwości, by korzystać często z tych dobrodziejstw przyrody. I nawet kiedy na parę miesięcy świat nieco zwolnił, to jednocześnie zostaliśmy zamknięci w czterech ścianach.
Ta sytuacja bardzo dobitnie pokazała, że warto zadbać o to, żeby nasza domowa przestrzeń była nie tylko komfortowa i funkcjonalna, ale i zapewniała nam namiastkę kontaktu z naturą.
Dlaczego jest to tak ważne? Przede wszystkim dlatego, że niektóre gatunki roślin pomagają nam oddychać zdrowszym powietrzem, gdyż mają właściwości oczyszczające. Usuwają z niego benzen, tlenki węgla, formaldehydy i trichloroeten.
Dom, w którym praktykuje się metodę skogluft, jest więc prawdziwą dżunglą, na którą składają się takie gatunki kwiatów jak m.in. skrzydłokwiat, palma koralowa, bluszcz pospolity czy paprocie.
Więcej informacji na ten temat znajdziecie w naszym tekście o badaniach NASA nad roślinnością oczyszczającą powietrze. To właśnie podanie do informacji publicznej przez NASA tych odkryć sprawiło, że Viumdal zaczął się zastanawiać, jak najefektywniej można wykorzystać te dobroczynne właściwości kwiatów w domu czy w biurze i jaka jest ich realna moc.
Filozofia skogluft Zachęca do zapełnienia oczyszczającymi powietrze kwiatkami wszystkich pomieszczeń i różnych przestrzeni w domu. Parapety, szafki, komody, puste kąty – to idealne miejsce na kolejną doniczkę.
Kwintesencją „leśnego powietrza” jest jednak ściana z kwiatów.
Może to brzmieć skomplikowanie, ale uda się przy odrobienie chęci i umiejętności. Do stworzenia takiej ściany potrzebny jest specjalny stelaż lub kratka, kwiaty i kilka żarówek. Gatunek, który idealnie się do takiej kompozycji nadaje, to epipremnum złociste. To łatwy w utrzymaniu kwiat o rozrastających się pnączach, który nie wymaga dużych ilości wody czy ziemi, nie uczula i – co najważniejsze – oczyszcza powietrze.
Żarówki zamontowane nad takim domowym skupiskiem roślinności – bo dla właściwego efektu zaleca się użycie ok. 20 kwiatów tego gatunku (4 w pionie i 5 w poziomie) – mają nie tylko zapewnić jego właściwy rozwój, ale też dobrze wpływać na domowników, oddziaływając na ich pierwotne instynkty. Filozofia skogluft opiera się bowiem na założeniu, że nasi przodkowie – ludzie pierwotni – znajdowali ukojenie i poczucie bezpieczeństwa w widoku zielonej roślinności i światła. To pierwsze miało wiązać się z pożywieniem, to drugie – z możliwością jego zdobycia. Użyte światło nie może być jednak przypadkowe.
I choć ilość watów i odległość żarówki od rośliny mają znaczenie i należy upewnić się, jakie jest zapotrzebowanie danego gatunku, to warto zwracać też uwagę na podaną barwową temperaturę światła.
Naszej roślinności najbardziej będzie służyło światło chłodne o pełnym spektrum i temperaturze barwowej w wysokości 5000 K i więcej. Dobrze jest jednak rozmieszczać je w mieszkaniu punktowo, żeby nie zaburzało naszego wydzielania melatoniny. Jako oświetlenie główne czy do pracy wybierajmy więc cieplejsze lub neutralne światło.
Viumdal zapewnia, że przetestował skuteczność takiego „leśnego powietrza”, czyli ściany z epipremnum złocistym – nie tylko u siebie w mieszkaniu, ale też w przedszkolach, na uczelniach, w domach starców i w różnych przestrzeniach biurowych. Opinie, jakie zebrał po 2-3 miesiącach, były niezwykle pozytywne. Przebywające w tych pomieszczaniach osoby twierdziły, że średnio o 40 proc. ustąpiły takie dolegliwości jak uczucie zmęczenia, drapanie w gardle, senność, kaszel, a nawet bóle głowy czy objawy astmy.
Wygląda więc na to, że skogluft może być prostym i niedrogim sposobem na poprawę naszego samopoczucia – psychicznego i fizycznego. Co to oznacza? Potrzebujesz kolejnej roślinki!
Źródło zdjęcia: Instagram @skogluft
Tekst: KD