Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Wszystko wskazuje na to, że praca przy produkcji odchodzi do przeszłości

Rozwiązaniem problemu może się okazać bezwarunkowy dochód podstawowy.
.get_the_title().

Choć wielu polityków w przestrzeni publicznej nieustannie mówi lub pisze o wspieraniu branży produkcyjnej i fabryk, statystyki na tle tych obiecanek prezentują się bezlitośnie. Przykład? Nagłówki podbijają choćby umizgi Donalda Trumpa wobec kompanii samochodowych, skupione na zmniejszeniu im podatku dochodowego. Ich znaczenie jest jednak bardzo nikłe, jeśli przy hipotetycznym otwarciu z tego powodu nowej placówki Forda na 700 miejsc pracy, jednocześnie zamykają się dwa zakłady General Motors w Michigan, dające zatrudnienie 3,3 tys. osobom.

Problem jest globalny, ale przyjrzyjmy się najpierw, w jakie tarapaty popadły Stany Zjednoczone. Progres, z małymi wyjątkami, utrzymywał się do 1979 roku, kiedy to w branży produkcyjnej pracowało aż 19,5 mln Amerykanów. Od tego momentu sytuacja zaczęła się pogarszać, aż do spadku poniżej 11,5 mln w 2010 roku. Lekka zwyżka po tym okresie to zaś według ekonomistów jedynie efekt gospodarczego podnoszenia się po pamiętnym kryzysie. Całą tendencję dobrze ilustruje poniższy wykres:

Także dane z raportu CRS nie przynoszą w kontekście bieżącej kondycji sektora wytwórczego pozytywnych wieści. Wartość amerykańskich wpływów w globalnym rynku produkcyjnym od 1993 do 2014 roku spadła aż o 12 punktów procentowych, zaś np. japońskich aż o 14. Ogromnym beneficjentem na ich tle są oczywiście cieszące się ogromną nadprodukcją Chiny, których zyski to w tym zakresie niemal dwukrotność dochodów osiąganych przez imperium Trumpa.

Jeszcze gorzej wyglądają dane pod względem osób zatrudnionych. W USA od 1990 do 2014 roku liczba osób pracujących w sektorze produkcyjnym zmniejszyła się aż o 31 proc. Ponadto – w Niemczech o 25 proc, we Francji i Szwecji o 33, w Japonii o 34, a w Wielkiej Brytanii o… 49 proc.!

Jak sytuacja kształtuje się w perspektywie czasowej na wewnętrznych rynkach? W Stanach Zjednoczonych prace związane z produkcją to w tej chwili 10 proc. w proporcji do całego krajowego zatrudnienia. Przykładowo, w 1970 roku było to aż 26 proc. Inwestorzy mają więc prawo być poddenerwowani.

Na zasygnalizowane powyżej procesy ma oczywiście wpływ wiele czynników. Wśród nich, obok ogromnej rynkowej ekspansji Chin, które rozpychają się łokciami w zalewaniu świata swoimi wyrobami przy śmiesznie małych kosztach, także stopniowy rozwój sztucznej inteligencji zabierającej ludziom ich stanowiska. Kolejne etapy postępu technologicznego z pewnością doprowadzą do milionów następnych zwolnień i zupełnego przewartościowania kształtu rynku pracy.

Ekonomiści od dłuższego czasu głowią się więc nad alternatywą. Czy rozsądnym długoterminowym rozwiązaniem może okazać się w tej sytuacji na przykład bezwarunkowy dochód podstawowy? Tak jak pisaliśmy jakiś czas temu – wprowadzony na Alasce w skali mikro nie sprawił, że ludzie przestali być aktywni na rynku pracy, a wręcz przeciwnie.

Tekst: WM
Źródło: The Economist

FUTOPIA