Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Działka moje hobby. Ogródki działkowe przestały być rozrywką dla emerytów

Ceny za działkę w centrum miasta rosną, a ogródki działkowe królują nawet na Instagramie.

Ogródki działkowe pozornie nie przystają do nowoczesnego świata. Zadbana działka wymaga w końcu czasu, cierpliwości i przede wszystkim prawdziwej pasji do roślin – a tego wszystkiego często brakowało młodszym pokoleniom. Opieka nad roślinnością całej działki poważnie różni się w końcu od podlewania trzech doniczek na parapecie.

Na działkach życie toczy się powoli, w rytmie pór roku.

Polega na sianiu, grabieniu, pieleniu, podlewaniu i zbieraniu. Do tego działkowe domki są zwykle siermiężne i nie opływają w luksusy. Nic więc dziwnego, że ROD-y kojarzyły się dotychczas raczej z rozrywką dla emerytów. Nieoczekiwanie jednak to się zmieniło – teraz działki są w modzie, a ich ceny wystrzeliły do góry.

Polski Związek Działkowców podaje, że w 2020 roku prawa do działek w ROD nabyło 50 tys. osób.

Pandemiczny boom na ogródki działkowe

Do boomu na działki przyczyniła się oczywiście pandemia, choć zalążki tego trendu było widać jeszcze przed marcem 2020 roku. Pandemia nadała temu jednak dodatkowe znaczenie. Nie chodziło już wyłącznie o miłość do roślin. Gdy trwał lockdown, posiadacze działek byli niejako uprzywilejowani – mogli je okupować jak gdyby nigdy nic. Kiedy noszenie maseczek na powietrzu było obowiązkowe, działkowicze mogli je zdjąć i odetchnąć świeżym powietrzem. Dla osób mieszkających w ciasnych mieszkaniach w blokach działki stały się drugim domem. ’Zjawiska tzw. „drugiego domu” antropologia architektury łączy z „chęcią odzyskiwania terapeutycznych walorów przestrzennych”, a często z „autentyczną miłością ziemi”, gwarantującej swoiste „zyski biopsychiczne” i „biofizyczne formy kompensacji”’ – pisze antropolog Roch Sulima w tekście 'Szepty i krzyki na daczach’. Spokój – tego przede wszystkim szukamy na działkach.

Jak podaje Polski Związek Działkowców, w ubiegłym roku prawa do działek w ROD nabyło 50 tys. osób. Biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce jest trochę ponad 900 tys. działek, z pewnością można mówić o boomie. Ważny aspekt to to, że działki w zasadzie się nie kupuje – gdy mówimy o 'zakupie’, w rzeczywistości chodzi o przeniesienie umowy dzierżawy działkowej ze starego na nowego właściciela oraz o zakupie rzeczy, które znajdują się na działce. Do tego doliczyć należy opłaty: coroczna za dzierżawę, za media czy na inwestycje ROD. Ile wynoszą opłaty? To oczywiście zależy, ale mówiąc bardzo ogólnie, nie są wysokie.

Boom na działki widać także w popularnych marketach budowlanych. Od marca 2020 roku notują one zwiększoną sprzedaż artykułów działkowych i ogrodowych. Tu rzuca się w oczy zmiana stylu życia, często pokoleniowa. Coraz chętniej wybieramy rośliny przyjazne pszczołom i stawiamy na ekologiczne rozwiązania – naturalne nawozy czy zbieranie deszczówki.

Najdrożej jest oczywiście w stolicy.

Ile kosztują ogródki działkowe w różnych miastach Polski?

O tym, jak bardzo chodliwym towarem stały się w 2020 roku działki, świadczą też ceny, które poszybowały w górę. Podczas gdy w 2019 roku prawo do posiadania działki o powierzchni ok. 3 arów oscylowało w granicach kilku tysięcy złotych, dziś jest to co najmniej 10 tys. – i to jeśli bierzemy pod uwagę działki w małych miejscowościach, niezbyt korzystnych lokalizacjach i zaniedbane. Tymczasem każdy wie, że działkę najlepiej kupić niedaleko miejsca zamieszkania. I tu zaczynają się schody. Choć na OLX.pl wciąż znajdziemy działki za 3 do 5 tys. złotych, to znajdują się one w Nowej Soli, Elblągu, Tczewie czy Dzierżoniowie. Jeśli mieszkasz w większym mieście – będziesz płacić więcej. Dużo szczęścia mają mieszkańcy Wrocławia, którzy mogą kupić działkę już za 10 tys. Mieszkańcy Gdańska będą musieli liczyć się z wydatkiem co najmniej 17 tys., a Łodzi i Poznania – co najmniej 25 tys. Najdrożej tradycyjnie jest w Warszawie, gdzie najwięcej jest działek w granicach 30-40 tys. złotych. Cena zależy nie tylko od lokalizacji i wielkości działki, ale także od tego, co na niej rośnie i jej wyposażenia – dlatego też na OLX znajdziemy oferty działek za 200 tys., tyle że mieszczące się na niej domki to nie jednoizbowe składziki, a prawdziwe dacze. Ale wiadomo, że rasowy posiadacz działki na ROD nie kupuje jej po to, żeby siedzieć w domku, prawda?

Coraz więcej osób zakłada na Instargamie konta, na których zdaje relację z życia na działce.

Działkowanie na Instagramie

Dobrym dowodem na rosnącą wśród młodego pokolenia popularność działek jest także Instagram. Podczas gdy w przeszłości działkę oglądał głównie jej właściciel i inni działkowcy, dziś można ją pokazać w internecie wszystkim znajomym i nieznajomym. Hasztag #działkamojehobby, który nawiązuje do popularnego niegdyś poradnika, pojawił się już na Instagramie 12 tys. razy, a sama #działka – aż 150 tys. Konta, na których szczęśliwi posiadacze działek chwalą się swoim życiem na RODos rosną jak grzyby po deszczu i śledzi je coraz więcej osób. Nic dziwnego, bo wiele osób marzy o działce, ale nie do końca wie, z czym to się je. Instagram to dobry sposób, by sprawdzić, o co chodzi z tym całym działkowaniem. A jeszcze lepszy – by pochwalić się swoją zieloną oazą w środku miasta. Jak się żyje na działce, możecie się przekonać chociażby dzięki takim kontom jak @obywateldzialkowitz czy @oknonadzialke. Z kolei ’Naprzód działki’ to pilotażowy program wsparcia warszawskich ogrodów działkowych, w ramach którego organizowany jest Sąsiedzki Piknik Bioróżnorodności, na którym można spotkać się z innymi działkowcami, podyskutować o różnorodności biologicznej i wymienić sadzonkami, a także warsztaty, spotkania i dyskusje dotyczące zieleni miejskiej. Twórcami inicjatywy jest Zarząd Zieleni m.st. Warszawy oraz SAM Rozkwit – to instagramowe konto polecamy szczególnie, bo widać w nim szczególną miłość do ROD, która nie kończy się wraz z granicą własnej działki, a obejmuje wszystkie odsłony działkowych dziwactw, osobliwości i społeczności.

Godziny grzebania w ziemi was nie odstraszają? Lubicie chodzić brudni? Niestraszny wam wysiłek?

Nie kupuj działki, jeśli nie lubisz grzebać w ziemi

Spacerując po ogródkach działkowych, można odnieść wrażenie, że to idylla. Łatwo jest oddać się fantazjom o spokojnym życiu wśród roślin, weekendach spędzanych na lekturze na hamaku i śniadaniach na łonie natury. I oczywiście działka gwarantuje nam te wszystkie przyjemności. Ale zanim wyda się te kilkadziesiąt tysięcy na własny domek na ROD, warto zastanowić się nad tym, czy nie ponosi nas nieco wyobraźnia. W domu zabijacie nawet sukulenty i kaktusy? Trudno się więc spodziewać, że wasza działka będzie wyglądać jak marzenie. Niestety fakty są takie, że zadbana działka wymaga dużych nakładów pracy – w sezonie to na przemian sianie, pielenie, nawożenie, koszenie i podlewanie. A do tego jeszcze niekiedy drobne naprawy i (pokojowa) walka z kretami czy ptakami podjadającymi owoce z drzew. I dopiero kiedy wszystko jest zrobione, następuje ten idylliczny moment z waszych romantycznych fantazji. A nie wspominamy nawet o tym, że odpowiednia opieka nad rosnącymi na waszej działce roślinami wymaga choćby liźnięcia specjalistycznej wiedzy – po prostu trzeba wiedzieć, kiedy coś należy wysiać, jak o to dbać i które rośliny są jednoroczne, a które wieloletnie. Bez tego, no cóż, daleko się nie zajedzie. Jeśli więc chcecie sobie kupić działkę, bo skusiły was instagramowe kadry, to przemyślcie to raz jeszcze. Godziny grzebania w ziemi was nie odstraszają? Lubicie chodzić brudni? Niestraszny wam wysiłek? I przede wszystkim: czy macie na to wszystko czas? Jeśli tak, to zapraszamy do zakupu. Ale, żeby nie siać defetyzmu, przypominamy, że kontakt z naturą jest dla nas dobry. Już patrzenie na zieleń za oknem pomaga nam się zrelaksować i zmniejsza poziom stresu. Są też dowody na to, że ogrodnictwo poprawia samopoczucie psychiczne. I, co ciekawe, nie jest to uzależnione od waszych umiejętności – możecie być kompletnymi amatorami, a i tak grzebanie w ziemi będzie miało na was pozytywny wpływ. Dlatego też – jak kiedyś pisaliśmy – w Wielkiej Brytanii ogrodnictwo przypisywane jest przez lekarzy jako dodatek do terapii. Może więc jednak warto spróbować?

Tekst i zdjęcia: NS

TU I TERAZ