Ksiądz radzi jak „żyć na maksa” w poradniku uczuciowo-seksualnym. To nie żart. Niestety!
Edukacja w Polsce co roku wzbudza mnóstwo emocji. Program nauczania, zmiany w systemie – wszystko to regularnie przyprawia dzieci i ich rodziców o zawroty głowy. Jak normalnie funkcjonować w systemie edukacji w naszym kraju, skoro co chwila dowiadujemy się o kolejnych „kwiatkach”?
Tym razem burze w internecie wzbudził podręcznik, który trafił do 13-latków w warszawskiej szkole w ramach zajęć z „edukacji seksualnej”.
Celowo używamy w tym wypadku cudzysłowu, bo treści zawarte w publikacji z edukacją seksualną nie mają absolutnie nic wspólnego.
„Życie na maksa. Poradnik uczuciowo–seksualny” to wytwór francuskiego księdza Jeana Benoit Castermana. Dowiadujemy się z niego, że gdy młodzież pierwszy raz trafi na molestanta i gwałciciela, ma mu w zasadzie uprzejmie PODZIĘKOWAĆ za zainteresowanie.
Kobieta nie powinna się burzyć, że jest molestowana: „Daj mu do zrozumienia, że schlebia ci zainteresowanie, które kieruje w twoją stronę, ale że będzie ci jeszcze milej, jeśli będzie cię szanował„. No tak! Powinnaś się cieszyć dziewczyno, że wybrał ciebie, a nie jedną z twoich licznych koleżanek. Znaczy to przecież, że jesteś ładna i działasz na mężczyzn, a to takie ważne w życiu – być ładną. Poza tym na pewno prowokujesz też swoim strojem, więc czemu właściwie się dziwisz, skoro masz dziś na sobie jeansy biodrówki, a nie powyciągany dres?
Dalej ksiądz Casterman radzi młodym dziewczynom: „W żadnym wypadku nie bądź niegrzeczna. Nie okazuj MU niesmaku”. No tak, bo jeszcze przez przypadek „Poniżysz i zranisz go, co może sprawić, że zechce się zemścić. Z szacunkiem podejdź do tego, że będzie urażony. Bądź miła„.
W zasadzie nie powinniśmy używać tu wulgaryzmów, no ale ku*wa, ciężko jest się powstrzymać, czytając ten katolicki bełkot. Jakim cudem facet w koloratce ma prawo do mówienia dzieciom i młodzieży o seksualności? Skoro według jego wiary, idąc do seminarium po szkole średniej, żyjąc w celibacie, ma (a może raczej powinien mieć) o tym zerowe pojęcie? Jak to możliwe, że ktoś to wydaje, publikuje i pozwala na rozprzestrzenianie takich szkodliwych bredni za nasze, czyli wszystkich podatników pieniądze?
Jeśli wyczytaliście więcej absurdów w książkach swoich pociech wysyłajcie je na redakcja@fpiec.pl. Zbierzemy je wszystkie i będziemy kolejno publikować.