Zmienili prawo, by tworzyć piwo polarne na krańcu świata
Longyearbyen to najbardziej wysunięte na północ miasto położone w norweskim archipelagu Svalbard, a dokładnie na wyspie Spitsbergen. Podobno żyje tam więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi (3 tysiące niedźwiedzi, 2,6 tysiąca mieszkańców)!
Co ciekawe, małe Longyearbyen ma całkiem bogate życie nocne, a o trzeciej nad ranem bary potrafią pękać w szwach. Odwiedzają je nie tyle lokalni, co przyjezdni, ciekawi miasta turyści.
Przyciąga ich również Svalbard Bryggeri, jedyny w swoim rodzaju browar na samym czubku świata. Robert Johansen założył go w 2014 roku, po latach spędzonych na walce o zmianę prawa z lat dwudziestych, które zakazywało spożywania alkoholu na wyspach, a co za tym idzie, jego produkcji w archipelagu.
Na cześć wygranej z parlamentem i zmiany obowiązującego wtedy prawa, slogan browaru, znajdujący się na koszulkach i puszkach piwa, brzmi: „Zmieniliśmy prawo, by stworzyć prawdziwe piwo polarne”.
Johansen, pomysłodawca interesu, przeprowadził się na wyspę w wieku 20 lat. Niegdyś pracował w kopalni węgla, a obecnie nie tylko prowadzi własny piwny interes, ale jest także pilotem, który zarządza lokalną linią lotniczą, właścicielem firmy turystycznej oraz wyspiarskiej siłowni.
Ida Larsen, jedna z czterech pracowników Svalbard Bryggeri wyjaśnia, że piwo składa się w 16 proc. z wody z liczącego 2 tysiące lat lodowca Bogerbreen.
Jest droga i trudna do zdobycia, co powoduje, że marka piwa wyróżnia się jeszcze bardziej, stając się obowiązkową pozycją do skosztowania przez piwnego konesera. W Svalbard Bryggeri warzy się piwa jasne (Spitsbergen Pilsner), weissbier (Spitsbergen Weissbier) oraz IPA stout. Piwni rzemieślnicy znani są na całym Svalbardzie, ale ich trunki można znaleźć też w europejskich i amerykańskich sklepach.
Wystarczy kilka godzin lotu, by znaleźć się w Longyearbyen i spróbować polarnego piwa. Widok kopiących w śniegu reniferów zdecydowanie urozmaici waszą wyprawę.
Tekst: Marta Mankiewicz