Incele – internetowa subkultura prawiczków
Elliot Rodger miał wszystkiego dość. Nigdy nie spotkał się z przychylnością grupy rówieśniczej, a dziewczyny go ignorowały – mimo 22 lat na karku, wciąż nie tylko pozostawał prawiczkiem, ale nigdy nawet się nie całował. 23 maja 2014 roku w Isla Vista koło Santa Barbara w Kalifornii z powodu jego problemów mieli zginąć także inni. Najpierw Rodger zadźgał nożem dwóch swoich współlokatorów, a potem wyruszył w okolice kampusu University of California, gdzie otworzył ogień. Zastrzelił 3 osoby i zranił 14. Na koniec popełnił samobójstwo.
Przed popełnieniem zbrodni chłopak rozesłał 34 osobom (w tym rodzicom, terapeucie czy nauczycielom) swój 137-stronicowy manifest pod tytułem „My Twisted World: the Story of Elliot Rodger”, w którym opisywał swoje życie, majową zbrodnię i to, jak jego zdaniem powinien wyglądać idealny świat.
23 kwietnia 2018 roku, Toronto. 25-letni Alek Minassian wjeżdża furgonetką w tłum ludzi, zabijając 10 osób i raniąc 15. Kiedy go aresztują, tłumaczy, że jest prawiczkiem i nienawidzi kobiet. Powołuje się na manifest Rodgera.
Incele to młodzi mężczyźni, biali, heteroseksualni i najczęściej świeżo po 20 urodzinach.
Nazwa to anglojęzyczny skrót „involuntary celibate”, czyli mimowolnego celibatu.
To introwertycy, którzy całe dnie spędzają przed ekranem komputera, rozmawiając z podobnymi osobami na 4chanie czy Reddicie – ich znajomi pochodzą wyłącznie z wirtualnego świata. Łączy ich jedno – choć strasznie by chcieli, nigdy nie uprawiali seksu. W mizoginicznych dyskusjach inceli nie brakuje spiskowej teorii dziejów, a winą za swoje niepowodzenia obarczają feminizm i zepsute kobiety. To właśnie one powinny więc ich zdaniem ponieść karę – incele popierają więc przemoc wobec kobiet i gwałt.
Wierzą w zasadę „80/20”, która mówi o tym, że 80 proc. kobiet pożąda 20 proc. najatrakcyjniejszych mężczyzn.
Mężczyźni z tych górnych 20 proc. noszą w slangu inceli imię Chad i prezentują się jak kapitan drużyny futbolowej z amerykańskich filmów. No i leci na nich każda Stacy – dziewczyna, które w stronę incela nawet nie spojrzy. Brzmi jak kreskówka? Zdecydowanie, ale incele są przekonani, że świat składa się wyłącznie z Chadów i Stacy, którzy uprawiają seks i z nich, zmuszonych do niechcianego celibatu.
W filozofii inceli dużą rolę odgrywa też czarna pigułka („black pill”), która nawiązuje oczywiście do „Matrixa”. Zaczęło się od czerwonej pigułki, której przyjęcie jest na mizoginicznych forach tożsame z wizją świata, w której za krzywdy mężczyzn odpowiada feminizm i równość płci.
Czarna pigułka jest bardziej mroczna i bardziej radykalna, i znów sprowadza się do tego, że incele w świecie opanowanym przez Chadów i Stacy nie mają żadnych szans.
Liczy się tylko wygląd, osobowość nie ma żadnego znaczenia, a wszystkie próby mające na celu poprawę swego losu są z góry skazane na niepowodzenie i doprowadzą tylko do większego nieszczęścia i frustracji. – Incele nienawidzą kobiet, ale także nienawidzą samych siebie. Wielu z nich żyje w przeświadczeniu, że są zbyt brzydcy czy zbyt niscy, aby ktokolwiek mógł ich uznać za atrakcyjnych – mówi David Futrelle, autor bloga We Hunted the Mammoth podejmującego temat nowej fali mizoginii. Futrelle mówi, że incelom zdarza się umieszczać własne zdjęcia na forach. Okazuje się wtedy, że wyglądają normalnie. Tak więc ta rzekoma brzydota tkwi wyłącznie w ich własnych głowach.
Socjologiczna koncepcja toksycznej męskości może pomóc w zrozumieniu zjawiska inceli. To zespół postaw, który ma wpływ nie tylko na samych mężczyzn, ale także ich środowisko. Wśród zachowań wchodzących w obręb toksycznej męskości należy wymienić obsesję dominacji, którą niekiedy wymusza się przemocą, dewaluację kobiet, homofobię, przesadne poleganie na sobie i wypieranie własnych emocji. Tego rodzaju hipermęskość chłopcy absorbują w wieku kilkunastu lat, gdy uczą się, że aby sprostać kulturowym wzorcom męskości, muszą wypierać się związku z innymi mężczyznami i własnych emocji (nie być „jak dziewczyna” czy nie zachowywać się „jak gej”).
W toksycznej męskości nie ma miejsca na inteligencję emocjonalną – stereotypowo nie należy ona do zespołu męskich cech. Nie ma też miejsca dla nikogo, kto odstaje od wzorca „prawdziwego mężczyzny”, czyli, jak ujmują to incele, Chada.
Incele zrzeszają się więc na forach, gdzie tylko utwierdzają się w swych poglądach. Wzajemnie się nakręcają, znajdując sobie grupę wsparcia, którą napędza mizoginia, przemoc i nienawiść. Terapeuci mówią, że da się pomóc incelom – poprzez terapię należy im pokazać, że sami także odgrywają pewną rolę w odrzuceniu, z którym spotkali się na przestrzeni życia i nauczyć ich miłości do siebie. Jednak członkowie tej grupy nie są o tym przekonani. – Z mojego doświadczenia wynika, że ci, którzy angażują się w tę społeczność już się poddali – mówi moderator grupy Supportcel w rozmowie z „Voxem”.
Źródło: Vox, Huffington Post, Glamour
Tekst: NS