To już potwierdzone! El Niño zastępuje La Niña i czekają nas najgorętsze lata w historii pomiarów
Ostatnie trzy lata były gorące. Najgorętsze od 1880 roku, gdy rozpoczęto pomiary. Jednocześnie czynniki upałów były łagodzone przez wzorzec klimatyczny, który stara się ochładzać planetę. Mowa o La Niña, czyli występującej we wschodniej części tropikalnego Pacyfiku anomalii pogodowej polegającej na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie niskiej temperatury na powierzchni wody.
W tym i przyszłym roku La Niña może ustąpić miejsca swojemu gorętszemu odpowiednikowi, El Niño.
Wzorzec pogodowy, który wyróżnia się ciepłymi wodami powierzchniowymi w tropikalnym Oceanie Spokojnym, ma wpływ na temperatury, susze i opady deszczu na całym świecie. Planeta nie widziała silnego El Niño od 2016 – najgorętszego roku, jaki kiedykolwiek zarejestrowano. Co w praktyce może oznaczać powtórzenie się tego zjawiska?
Eksperci zwracają uwagę, że niestety takie ocieplenie dodatkowo nadwyręży i tak naruszone już wrażliwe ekosystemy, takie jak Wielka Rafa Koralowa, torfowiska, lasy namorzynowe i lasy deszczowe Amazonii, a w konsekwencji – popchnie planetę jeszcze bliżej niepokojących punktów krytycznych. Może również wypchnąć świat poza próg, przed którym ostrzegali naukowcy, dając ludziom chwilowy wgląd w to, jak to jest żyć na planecie, która jest o 1,5°C cieplejsza niż w czasach przedindustrialnych. Osiągnięcie tego poziomu może uwolnić niektóre z bardziej drastycznych konsekwencji zmian klimatu.
Oczekuje się, że El Niño nadejdzie jeszcze w tym roku, a wzorzec cieplejszej pogody może narastać do 2024, podnosząc globalne temperatury powyżej tego wskaźnika o 1,5°C lub 2,7 F. Dawny stan zapewni powrót La Niña.
Nadal nie jest pewne, czy El Niño nadejdzie. Zgodnie z najnowszą prognozą NOAA jest 60 proc. szans, że zjawisko powstanie do jesieni, chociaż niektórzy naukowcy są pewni, że jest już w drodze. Od czasu rewolucji przemysłowej, która zapoczątkowała powszechne stosowanie paliw kopalnych, świat ocieplił się już średnio o 1,2°C. Większość szacunków mówi, że 1,5° ocieplenia nie nadejdzie przynajmniej do początku lat 30. XX wieku. Teraz mamy 50 proc. szans, że El Niño po raz pierwszy wypchnie planetę powyżej tego poziomu.
1,5° to poziom ocieplenia, który według naukowców z dużym prawdopodobieństwem zapoczątkuje nieodwracalne pętle sprzężenia zwrotnego, takie jak rozpad pokryw lodowych na Grenlandii i zachodniej Antarktydzie, nagłe topnienie wiecznej zmarzliny w Arktyce lub upadek Prądu Zatokowego Oceanu Atlantyckiego.
Osiągnięcie 1,5° w roku El Niño nie jest jednak tym samym, co uśrednienie tych temperatur w ciągu kilku lat. Specjaliści tłumaczą, że byłoby to czasowe zaburzenie i przyniosłoby inne, mniej bolesne, konsekwencje, niż gdy takie temperatury staną się nową normą. Jednak nawet rok w takim stanie pozwoli dokładniej określić, co nas czeka, jeżeli nie zatrzymamy zmian. Eksperci nie mają wątpliwości, że jeżeli planetę przejmie El Niño, to konsekwencje odczują mieszkańcy każdego zakątka świata.
Tekst: AC
Zdjęcie: Pascal Debrunner/Unsplash