To nie ty, to gaslighting! Wyrafinowana forma przemocy psychicznej
Manipulacja niejedno ma oblicze. Gaslighting to najbardziej okrutna forma psychicznego znęcania się, której celem jest doprowadzenie ofiary do szaleństwa. Zjawisko ma charakter socjologiczny oraz psychologiczny i należy je rozumieć jako zakorzenione w życiu społecznym nierówności i różnice.
Ten rodzaj przemocy polega na stopniowym przejmowaniu kontroli nad sposobem, w jaki druga osoba postrzega rzeczywistość.
Manipulator poddaje w wątpliwość wszystko to, co mówi druga osoba. Odrzuca jej obawy i wersję wydarzeń – celowo lub nieświadomie. Ofiary czują się zdezorientowane, niespokojne, bezradne, nierozumiane i zaczynają wątpić we własną percepcję rzeczywistości. Biorą całą winę na siebie i finalnie kwestionują własne zdrowie psychiczne.
Jakie zachowania charakteryzują gaslightera? Otóż przede wszystkim kłamie, najczęściej używając stwierdzenia: 'nic takiego nie powiedziałem!’. Zaprzecza wszystkiemu, co zrobił i powiedział, bardzo często wykorzystując do tego bliskich ofiary. Nazywa ofiarę 'niestabilną wariatką’ czy 'szalonym nadwrażliwcem’. Poddaje w wątpliwość każdą wersję zdarzeń, która nie jest jego, udając, że nie wie, o co tak naprawdę chodzi rozmówcy. Przekonuje ofiarę, że wszyscy inni kłamią bądź ona sama 'coś sobie ubzdurała’.
Termin wywodzi się ze sztuki z 1938 roku. Oficjalnie powstaje po premierze amerykańskiego dramatu psychologicznego 'Gaslight’ z 1944 roku – to historia męża, który manipuluje żoną. Przyciemniając gazowe światła, wmawia kobiecie halucynacje i choroby psychiczne.
Oczywiście pomocy można szukać w gabinetach psychologicznych oraz terapeutycznych nurtach, ale nie tylko. Zawsze pierwszym krokiem do rozwiązania (nie tylko tego) problemu jest uświadomienie sobie, co nas spotkało. Zanim zwrócimy się do specjalisty i jeśli mamy w sobie wystarczającą dawkę energii, możemy pokusić się o szczerą rozmowę z naszym oprawcą i uświadomić mu, jakim schematem wobec nas się posługuje.
Następnie są już tylko dwa wyjścia: albo nas wysłucha i weźmie sobie nasze słowa do serca, albo wejdzie na wyżyny swojej praktyki, kontynuując sztukę wojny i bezpodstawnie oskarżając nas podniesionym głosem. Wtedy nie ma sensu gasić tego płomienia – trzeba dodać gazu i uciekać jak najdalej.
Tekst: KK