Titanicowej metafory użyła zresztą na Twitterze sama Zuboff, pisząc o ostatnich wydarzeniach w Parlamencie Europejskim. Otóż w ubiegły czwartek zatwierdzono tam wstępny projekt ustawy, która ma na celu ograniczenie inwazyjnych praktyk reklamowych. Za było 530 europosłów, 78 było przeciw, a 80 – nieobecnych.
Inwazyjne praktyki reklamowe, które pojawiły się we wstępnym projekcie ustawy, to po pierwsze reklamy skierowane do nieletnich, a po drugie profilowanie konsumentów online i ukierunkowane, spersonalizowane reklamy internetowe. To tak zwane dane wywnioskowane, które są efektem śledzenia i analizy zachowania użytkowników sieci, którzy nawet nie widzą, że są obserwowani. Na mocy przegłosowanej ustawy targetowanie użytkowników będzie wciąż możliwe, jeśli tylko wyrażą na to zgodę. Ważna poprawka polega na tym, że interfejs stron ma być przejrzysty – nie mogę one wyłudzać zgody lub ograniczać dostępu do strony użytkownikom, którzy jej nie wyrażą.
Oczywiście taki zakaz nie wszystkim się podoba – wspominaliśmy już, że marketingowcy przekonują właścicieli firm, że bez reklam śledzących ich przyszłość malować będzie się w ciemnych barwach. Nic więc dziwnego, że i jedni, i drudzy negatywnie oceniają poczynania Parlamentu Europejskiego w tym zakresie. Zwracają uwagę na to, że brak remarketingu nie tylko nie przyczyni się do wyrównywania szans w rozdrobnionym świecie biznesów online, ale i sprawi, że ci mniejsi zwyczajnie pójdą z torbami. Pojawia się też argument, że zamiast dopasowanych reklam, do konsumentów trafią teraz kompletnie przypadkowe treści reklamowe, jeszcze bardziej uprzykrzając im doświadczenie korzystania z sieci. Z drugiej strony istnieje przecież coś takiego jak reklama kontekstowa, która dopasowana jest nie do informacji zgromadzonych na temat użytkownika, tylko do wyświetlanych treści – może ona byłaby w tej sytuacji odpowiednim rozwiązaniem? Zwłaszcza że są dowody na to, że działa. Zwolennicy zakazu podkreślają także, że reklamodawcy płacą ogromne kwoty, by ich odpowiednio dopasowane treści wyświetlały się krążącym po sieci… botom. Należy jednak pamiętać, że przegłosowany został dopiero wstępny projekt. Ostateczny kształt ustawy poznamy prawdopodobnie w kwietniu.
Nie tylko Unia Europejska bierze pod lupę zjawisko remarketingu. Projekt ustawy 'Banning Surveillance Advertising Act’ został ostatnio przedstawiony także w amerykańskim Senacie. Ustawa całkowicie zakazuje wykorzystywania danych osobowych, takich jak rasa, płeć czy religia, do profilowania wyświetlanych treści, nie zakazuje natomiast reklamy kontekstowej. W razie naruszenia tych warunków, użytkownik mógłby pozwać daną platformę nawet na 5 tys. dolarów.
fot. Eumetsat