Po wojnie Rosja może rozpaść się na mniejsze republiki
Największy wpływ na możliwy rozpad Rosji będą mieć sankcje – w ciągu ostatnich lekko ponad stu lat kraj ten uległ rozpadowi aż dwukrotnie i w obu przypadkach wśród przyczyn był upadek gospodarczy. W 1917 roku imperium rozpadło się po rewolucji lutowej i wówczas powstały Polska, Finlandia i Rumunia jako samodzielne kraje. W 1991 roku miał miejsce rozpad ZSRR, który nastąpił po porażce modelu sowieckiego i degeneracji gospodarki, która stała się niewydolna. W Rosji pojawił się kapitalizm, Coca-Cola i McDonald’s, a niepodległość zyskały takie kraje jak Ukraina, Białoruś, Armenia, Kazachstan czy Litwa. Teraz Coca-Cola, McDonald’s i setki innych zachodnich firm Rosję opuściły.
Rosja zbyt mocno powiązana jest z resztą świata.
Rosja na skraju upadku gospodarczego
Prezydent Władimir Putin od dawna uzasadniał swoje mocne rządy ostrzeżeniami, że bez jego przewodniej roli Rosja byłaby skazana na powrót do chaosu lat 90., kiedy to Rosjanie doświadczyli drastycznego spadku poziomu życia i poważnego skurczenia się gospodarki z powodu upadku Związku Radzieckiego. Jednak to właśnie jego inwazja na Ukrainę może doprowadzić do upadku gorszego niż wszystko, czego Rosja doświadczyła w latach 90., a być może w całej swojej współczesnej historii.
Dziś Rosja wydaje się być na skraju zapaści gospodarczej, która nie miała równych w swojej powojennej historii. Decyzja Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej o sankcjonowaniu rosyjskiego banku centralnego z 28 lutego zasadniczo odcięła rdzeń kręgowy gospodarki kraju. Rosja jest narażona na niewywiązanie się ze swoich długów, jej waluta jeszcze bardziej się załamie, a jakość życia większości mieszkańców może w bliskiej przyszłości spaść do standardów wenezuelskich.
Chociaż niewypłacalność Rosji w 1998 roku była częściowo spowodowana niezdolnością nowego rządu do skutecznego ściągania podatków od klasy oligarchicznej, również integracja kraju z rynkami globalnymi odegrała znaczącą rolę w powstaniu kryzysu – umożliwiła azjatyckiemu kryzysowi finansowemu i walutowemu z 1997 roku wylanie się na rosyjskie rynki, co pokazało, jak bardzo Rosja została zintegrowana z globalnym systemem finansowym.
Zdjęcie: History.com
Rosji grozi powrót do problemów gospodarczych znanych z przeszłości.
Może być gorzej niż było
Kryzys z 1998 roku nie był pierwszym ani najgorszym, jakiego doświadczyli Rosjanie w minionym stuleciu. Moskwa była w tak złej sytuacji już w 1918 roku, kiedy Związek Sowiecki nie spłacał długów Imperium Rosyjskiego. Po rewolucji bolszewickiej moskiewskie giełdy zamknęły podwoje i nie otworzyły się ponownie, a komunistyczny rząd odrzucił wszystkie długi wyemitowane przez cara. Zachodni gracze rynkowi początkowo nie potrafili ocenić powagi bolszewickiego odrzucenia kapitalizmu. Gdy sposób działania bolszewików stał się jasny, Związek Sowiecki na wiele lat odcięto od rynków finansowych w USA i Wielkiej Brytanii. Gospodarka ZSRR została odbudowana dopiero lata później, za autarkii Stalina, wtłaczając miliony osób do obozów pracy. Chociaż plany pięcioletnie Stalina były w stanie uprzemysłowić Rosję, koszt ludzki był brutalny.
Niestety wygląda na to, że Putin jest gotów pogrążyć Rosję nie tylko z powrotem w chaosie lat 90., ale w jeszcze poważniejszej sytuacji, bardziej zbliżonej do 1918 roku. W odpowiedzi na miażdżące sankcje Rosja zagroziła wojną gospodarczą o gaz i inne surowce. Fakt, że kraje takie jak Szwajcaria i Singapur dołączyły do ostatnich sankcji, pokazuje, jak szerokie jest oburzenie jednostronną agresją Putina.
Niemniej nadal istnieje potencjał, że niektóre strony trzecie mogą złagodzić skalę katastrofy gospodarczej, przed którą stoi Rosja. Jeszcze niedawno uważano Chiny za jedynego partnera, który jest w stanie naprawdę ratować Moskwę i być może ich przyszłe działania udowodnią, że jest w tym ziarno prawdy. Jednak Moskwa i Pekin nie są tak blisko, jak sądzimy. Xi Jinping nie będzie myślał, jak ocalić swojego kumpla Putina, bo na poziomie makropolityki nie ma przyjaźni – Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej będzie chciał sprawić, że kraj, który uzurpuje sobie miano mocarstwa, będzie jego podnóżkiem. W ostatnich dniach Bloomberg podawał, że Chiny chcą kupić udziały w Gazpromie i RUSAL. Kiedy, jeśli nie teraz – trwa rzadka promocja na strategiczne rosyjskie spółki państwowe, a Chiny są jedynym klientem.
Zdjęcie: Wikimedia Commons
Rosja od lat była słaba i polegała na swojej armii.
Rosji już nie trzeba się bać
Mimo że rosyjska gospodarka miała problemy już przed wojną, a Moskwa zredukowała budżet armii, siły zbrojne Federacji Rosyjskiej były uważane za drugie najpotężniejsze na świecie. Dlaczego? Ponieważ prawo pięści było jedynym sposobem powstrzymania gospodarki przed upadkiem. Konflikt zbrojny w Syrii i w Ukrainie spowodowany był zabezpieczeniem swojego eksportu ropy i gazu, które odpowiadają za około 60 proc. PKB kraju. Konflikt w Syrii powstrzymał budowę gazociągu z Zatoki Perskiej do Europy, a w Ukrainie (już w 2014 roku) wydobycie surowców z wód terytorialnych Krymu i spod Donbasu. Utrata pozycji głównego dostarczyciela energii do Europy oznaczałaby nie tylko upadek gospodarczy, ale i spadek znaczenia na arenie geopolitycznej.
To balansowanie Rosji na krawędzi przeżycia sprawiało, że była ona groźna, a jej armia musiała pozostawać silna – przynajmniej na papierze, jako straszak. Teraz to zagrożenie i sposób działania Federacji widać jak na dłoni – Rosja nie jest racjonalnym i normalnym graczem na arenie międzynarodowej. Sankcje tworzą możliwość powalenia kolosa na glinianych nogach. Najważniejsze są tu sankcje na zakup rosyjskich surowców energetycznych, ale ten sam lub podobny efekt wywoła stopniowa i powolna dywersyfikacja źródeł energetycznych. Natomiast nagłe działanie przeszkodzi nie tyle w zniszczeniu Rosji – co i tak nadejdzie – ile w finansowaniu wojny, co tak naprawdę powinno być teraz priorytetem, na który niektóre kraje nie są w stanie się zdobyć, bo same na tym ucierpią. Historia i nieudana polityka appeasementu nie nauczyły niestety niektórych polityków, że w odpowiedzi na agresję nie można stosować półśrodków.
Niemniej kluczem do rozpadu Rosji jest konsekwentne utrzymywanie sankcji po zakończeniu konfliktu, a nawet po zmianie władzy – działania Kremla pokazały nam, że Rosja zawsze może być zagrożeniem dla europejskiej demokracji.
Zdjęcie: Mikhail Klimentyev
Dłoń, która ściskała separatystyczne republiki, straciła swój silny chwyt.
Rosja może rozpaść się na kawałki
Aktualne problemy Moskwy, czyli sankcje, słaba waluta, ograniczenie eksportu, spadek znaczenia armii, spadek legitymacji władzy i niezadowolenie obywateli, to przepis na demontaż Federacji. Słaby Kreml nie będzie w stanie utrzymać w ryzach dążeń niepodległościowych grup etnicznych, które zamieszkują Rosję. Nie będzie to zapewne zbrojna rewolucja, choć to też jest możliwe, lecz raczej powolna decentralizacja i zwiększenie znaczenia władz obwodowych, które nie będą zadowolone z polityki Putina (lub jego następców). W Rosji nie ma też już idei, która mimo wszystko, przynajmniej w teorii, jednoczyła szereg grup etnicznych i narodów wchodzących w skład Związku Radzieckiego. Kiedyś był to komunizm, idea zarówno gospodarcza, jak i socjologiczna oraz metafizyczna, z jasnym (choć nieuchwytnym) celem na horyzoncie. Teraz częściej pojawiają się idee faszystowskie, które zawierają w sobie ksenofobię pod szyldem ‘Rosja dla Rosjan’, mogące jedynie wpływać na dalsze rozłamy społeczne.
Putin, co prawda, posiada podstawowe instrumenty kontroli, jak propaganda w mediach publicznych oraz służby, które rozganiają protesty. Zakazano nawet tolerowanych przez cały czas mediów niezależnych, takich jak TV Deszcz i Echo Moskwy oraz wprowadzono cenzurę w mediach społecznościowych. Jednak wielu Rosjan ma własne zdanie, są wyłomy i widać niezadowolenie, które będzie coraz głośniejsze wraz z pogarszającą się sytuacją gospodarczą. Wiele osób już zaczęło opuszczać kraj – nie ma nadziei na poprawę, którą widać było w latach 90. Jasne jest, że reżim nie ma długofalowej wizji i wciąż realizuje politykę za pomocą pięści, a represja, choć chwilowo skuteczna, nie będzie taka na długą metę.
Trudno przewidzieć, w jaki sposób miałby rozpaść się ten kraj, ale w niektórych miejscach od lat istnieją nastroje separatystyczne, spowodowane m.in. nierówną modernizacją państwa, która doprowadziła do gospodarczej izolacji poszczególnych regionów. Prawdopodobnymi kandydatami do niezależności są Kaukaz Północny, Tatarstan, Republika Uralu, Czeczenia oraz Syberia, choć można znaleźć więcej teorii, uwzględniających też Komi, Tuwę oraz Ałtaj. Istotna jest tu Syberia i inne ewentualne republiki z obszaru azjatyckiego – jeśli odłączą się od Moskwy, wpadną w orbitę Pekinu. Nie tylko z powodu geografii – Chińczycy od lat zwiększają swoją obecność w tym regionie, zbliżają się do Rosjan, żyją tam, mają dzieci, pracują i generalnie dążą do zmieszania się kultury syberyjskiej z chińską. Na Syberii mieszka już nawet do pół miliona Chińczyków, a z racji dysproporcji między mężczyznami a kobietami w Państwie Środka wielu Chińczyków marzy o rosyjskiej narzeczonej.
Zdjęcie: Maxim Shemetov
W najbliższych latach może wzrosnąć znaczenie Polski.
Co dalej?
Decentralizacja władzy w Federacji Rosyjskiej będzie nowym dużym wyzwaniem dla Europy i całego świata. Nawet jeśli Rosja stanie się karłem terytorialnym i gospodarczym, wciąż pozostanie krajem posiadającym wielki arsenał nuklearny i będzie mogła dalej szantażować okoliczne kraje, w tym ‘należące’ do nich niedawno republiki. Temu zagrożeniu będzie musiała przeciwdziałać NATO z USA na czele, choć nie wiadomo, w jaki dokładnie sposób. Na pewno przydatne będzie wsparcie nowych republik, zniesienie z nich sankcji, które ciążą na Kremlu i tym samym przyciągnięcie ich na orbitę Zachodu – choć nie formalnie.
Tym samym kluczowym graczem w regionie stanie się Polska, a być może także Rumunia i Węgry. Wraz ze słabnącym znaczeniem Rosji i pojawieniem się nowych rządów na Wschodzie Polska stanie się pomostem dyplomatycznym i gospodarczym między Wschodem i Zachodem, utrzymując w przeszłości dobre stosunki zarówno z Europą, Azją, jak i Stanami Zjednoczonymi oraz, co ważne, przewodząc w antyrosyjskim sojuszu podczas wojny w Ukrainie. Taka sytuacja będzie wyzwaniem dla władzy, zwłaszcza jeśli ma w sobie nuty kleptokracji. Jednak z racji tego, że mamy mniejszy problem demograficzny niż kraje Zachodu i dość stały wzrost gospodarczy, możemy liczyć na dalszy rozwój i silną pozycję podczas kryzysu.
Zdjęcie: Maciej Szczepańczyk
Scenariusz rozpadu Rosji jest w tym momencie, co prawda, czysto hipotetyczny, lecz staje się coraz bardziej realny. W dzisiejszych czasach trzymanie pod swoją łapą tak wielkich obszarów lądu, wbrew woli zamieszkujących go ludzi, zdaje się niemożliwe. Musimy mieć z tyłu głowy, że nakreślony tu scenariusz jest prawdopodobny i w najbliższych latach może się urzeczywistnić.
Zdjęcie główne: AP
Tekst: MK