NEET – taką nazwę nosi grupa społeczna obejmująca młode osoby, które nie uczą się i nie pracują. To skrót od ’not in employment, education or training’. Do tej grupy należą zarówno osoby bezrobotne, jak i te, które wcześniej skończyły edukację, zarówno nieszukające pracy, jak i mające problem z tym, by ją znaleźć. W Polsce NEETsowie stanowią 13,9 proc. osób w wieku od 20 do 34 lat. To mniej niż średnia dla krajów OECD, która wynosi 15 proc.

Wyjątkowo dużo, bo aż 17 proc., jest ich w Hiszpanii, gdzie mówi się o nich 'nini’.

W grupie wiekowej 18 do 24 lat jest ich jeszcze więcej, bo około 20 proc. – W Hiszpanii trudno znaleźć pracę, ponieważ większość stanowisk wymaga doświadczenia, a nie można go zdobyć, jeśli nie ma się możliwości pracować. Poza tym wynagrodzenia są dość niskie w porównaniu z rosnącymi cenami – mówi 21-letni Jan, który od ubiegłego roku jest bezrobotny.

Specjaliści sądzą, że źródła problemu należy także upatrywać w wysokim wskaźniku osób przerywających naukę. – Zbyt wielu młodych ludzi rzuca szkołę. Hiszpania jest druga pod względem liczby osób przedwcześnie porzucających naukę w całej Unii Europejskiej, po Rumunii – mówi Nacho Sequeiry, dyrektor generalny Fundacji Exit, która działa na rzecz zmniejszenia wskaźnika przerywania nauki wśród młodych ludzi.

W Hiszpanii edukacja jest obowiązkowa zaledwie do 16. roku życia, a nie do 18., tak jak w Polsce i znacznej części państw europejskich. Tymczasem, jak podkreśla Sequeira, nie ma szans, by 16-latek znalazł w Hiszpanii zatrudnienie.

Raport OECD dzieli NEETsów na dwie grupy: biernych zawodowo i bezrobotnych. W tej pierwszej są osoby, które aktywnie szukają pracy, a w drugiej te, które tego nie robią. I to ta druga grupa jest bardziej liczebna w większości badanych państw. Ale nie w Hiszpanii, gdzie przeważają młodzi, którzy szukają pracy, ale nie mogą jej znaleźć. Niestety brak im kwalifikacji, by skorzystać z większości dostępnych ofert.

Ale choć dane pokazują, że NEETsów jest w Hiszpanii więcej niż w innych krajach, to jest ich jednocześnie mniej niż kilka lat temu – w 2017 było ich bowiem aż 20 proc., w 2021 – 19 proc., a rok temu już 17 proc. Trudno jednak powiedzieć, czy ta tendencja będzie się utrzymywać.

Tekst: NS
Zdjęcie główne: Unsplash