Záchod po czesku znaczy toaleta. Dlaczego Polacy masowo wracają z zarobkowej emigracji w Niemczech?
Brytyjski „The Times” zwrócił uwagę na historyczną zmianę: w 2024 r. po raz pierwszy od upadku muru berlińskiego więcej Polaków wyjechało z Niemiec, niż się do nich wprowadziło. Według danych cytowanych przez dziennik, z Niemiec wyjechało 88 388 obywateli Polski, a przyjechało 76 320. To zerwanie z dotychczasowym schematem, w którym kierunek „na Zachód” był ruchem domyślnym.
Przyczyną jest z jednej strony słabość niemieckiej koniunktury, z drugiej większa atrakcyjność życia i pracy w Polsce.
Trend potwierdzają także ujęcia szersze, obejmujące wszystkich cudzoziemców: niemiecki urząd statystyczny Destatis odnotował, że w 2024 r. więcej osób przemieściło się z Niemiec do Polski niż z Polski do Niemiec, co dało pierwszy od początku serii (rok 2000) ujemny bilans dla Niemiec na tej linii. To już nie anegdota, lecz twarda statystyka zmiany kierunku przepływów. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, Niemcy przechodzą okres słabości: wyższe koszty energii, spowolnienie w przemyśle i ogólna stagnacja dochodów uderzają w atrakcyjność rynku pracy — to kontekst, który „The Times” wskazuje jako jeden z głównych motorów powrotów. Po drugie, Polska szybciej rośnie, a płace realne i zatrudnienie od kilku kwartałów poprawiają się, przy wciąż niższym koszcie życia niż w metropoliach niemieckich. Po trzecie, w grę wchodzą czynniki „miękkie”: zmęczenie biurokracją, słaby internet, starzejąca się infrastruktura, nostalgia i chęć bycia bliżej rodziny. Wreszcie, polski rząd prowadzi zestaw działań, które choć adresowane do różnych grup ułatwiają powrót i obniżają koszty przeprowadzki. Warto dodać, że mobilność Polaków jest dziś dwukierunkowa i dojrzała. Jeszcze w 2023 r. analizy instytutów niemieckich pokazywały dużą „rotację” Polaków — wysokie napływy i odpływy jednocześnie — co odzwierciedla styl życia „transgraniczny”, a nie jednokierunkową emigrację. Dopiero 2024 przyniósł wyraźny przechył w stronę wyjazdów z Niemiec.
Co konkretnie oferuje dziś Polska repatriantom?
-
PIT-0 „ulga na powrót” — zwolnienie z podatku dochodowego do 85 528 zł rocznie przez cztery lata po powrocie (dla przychodów m.in. z etatu i zlecenia) dla tych, którzy przenoszą rezydencję podatkową do Polski po co najmniej kilkuletnim pobycie za granicą. To realna korzyść „na rękę” w pierwszych latach po powrocie.
-
Programy „Powroty” i wsparcie informacyjne — rządowy portal Powroty.gov.pl agreguje ulgi i ścieżki administracyjne (m.in. poradnik do ulgi na powrót), kieruje też do programów NAWA „Polskie Powroty” dla naukowców wracających do polskich uczelni/instytutów (finansowanie stanowiska i zespołu badawczego).
-
Repatriacja sensu stricto (dla osób polskiego pochodzenia z dawnych Kresów Wschodnich i ich potomków) — osobny tryb uzyskania obywatelstwa i pakiet wsparcia: jednorazowe świadczenia na start, dofinansowanie mieszkania przez samorządy, pomoc w integracji. W 2025 r. zwiększono finansowanie programu, a nowelizacja ustawy o repatriacji podnosi limity wydatków i precyzuje zasady, by ułatwić przyjazd ok. 900–1000 osób rocznie. To nie jest instrument dla wszystkich „powracających z emigracji”, ale istotny kanał dla części Polonii na Wschodzie.
-
Strategia współpracy z Polonią 2025–2030 — rządowy dokument przyjęty w 2025 r., który zapowiada m.in. zmiany legislacyjne (w tym w prawie o obywatelstwie i repatriacji) oraz lepszą koordynację usług dla powracających, włącznie z działaniami edukacyjnymi i prorodzinnymi. To ramy polityczne pod dalsze ułatwienia.
Co to wszystko oznacza w praktyce? Zwrot migracyjny między Polską a Niemcami to z jednej strony efekt różnicy koniunktur i kosztów życia, z drugiej — skutek dojrzewania polskiego rynku pracy i instrumentów zachęcających do powrotu. Nie znaczy to, że „polska emigracja się skończyła” — swoboda przepływu w UE zostaje, a decyzje życiowe są indywidualne — ale punkt równowagi przesuwa się.
W 2024 r. po raz pierwszy górę wzięły wyjazdy Polaków z Niemiec, a nie przyjazdy; jeśli różnice w dynamice gospodarczej utrzymają się, może to być początek dłuższego trendu.
Warto też pamiętać, że klimat polityczny ma znaczenie symboliczne i praktyczne. Doraźne kontrole na granicy, spory o politykę migracyjną i rosnące nastroje antyimigracyjne w Niemczech nie są jedynym powodem powrotów, ale nie pomagają w podejmowaniu decyzji o pozostaniu. Nieraz „ostatnim pchnięciem” bywa właśnie suma drobnych barier — od biurokracji po dłuższe kolejki i wyższe czynsze — gdy w Polsce pojawia się atrakcyjna oferta pracy i wsparcie podatkowe.