„Happy Place” – muzeum szczęścia podbija USA i Instagram

Podobno szczęścia nie można kupić. Wystawa „Happy Place” ma obalić tę teorię. Za cenę biletu – 30 dolarów – możemy przenieść się do eksperymentalnej, multisensorycznej krainy radości i beztroski.
.get_the_title().

„Happy Place” to 13 pokojów, o różnej tematyce, które łączy wspólny cel.

Wszystkie mają dostarczyć zwiedzającym ogromną dawkę endorfin.

Znajdziemy tu pomieszczenie wypełnione przez prawie pół miliona latającego confetti, salę z 40 tysiącami złotych kwiatów czy ponad dwumetrowy napis „XO” pokryty tysiącem małych lusterek i otoczony ścianami udekorowanymi tysiącem czerwonych ust.

Przed wizytą na pewno warto więc sprawdzić, czy mamy wystarczającą ilość wolnej pamięci w telefonie, żeby pomieściła setki zdjęć z tego muzeum. To zresztą jedna z największych zalet miejsca, na którą zwracają uwagę organizatorzy i zwiedzający – trudno sobie wyobrazić bardziej instagramowalne klimaty. Niestety przez to, że każdy chce mieć fotkę, np. w żółtej wannie w otoczeniu kąpielowych kaczuszek, trzeba więc uzbroić się w dużą cierpliwość w kolejce chętnych.

Na szczęście można nabrać sił, zajadając się specjalnymi przysmakami dostępnymi na miejscu, które oczywiście przy okazji w pełni będą zasługiwać na hasztag #foodporn.

Who else has a craving for colorful food?! ‍♀️‍♂️ @topnoshchicago

Post udostępniony przez H A P P Y P L A C E (@wearehappyplace)

Wystawa została otwarta po raz pierwszy w Los Angeles w listopadzie 2017 roku. Jej ogromny sukces – 100 tysięcy sprzedanych biletów – zmotywował organizatorów do rozszerzenia skali działania.

Pop-out pojawił się już w Chicago, obecnie stacjonuje w Toronto, ale planowany jest międzynarodowy tour.

Mimo że przesłanie całego przedsięwzięcia jest bardzo pozytywne, to nie wszystkim podoba się ta idea. Krytycy zwracają uwagę na to, że tego typu inicjatywy to nic innego jak sztucznie stworzone manufaktury do robienia zdjęć na profile społecznościowe. Nie widzą tu większej wartości, tylko nakręcanie nieprawdziwego, przerysowanego contentu. Organizatorzy mają oczywiście na ten temat odmienne zdanie. „Happy place zostało stworzone z myślą o tym, że światu przyda się dodatkowa dawka szczęścia!” – czytamy na stronie HappyPlace.me

Jak jest naprawdę – czy faktycznie wizyta na wystawie jest doświadczeniem lepszym niż garść antydepresantów? Mamy nadzieję, że Polska znajduje się na liście państw, które „Happy Place” planuje uszczęśliwić swoją wizytą i będziemy mieli okazję przekonać się sami czy ta wystawa to fenomen, czy tylko sztuczka zaprojektowana pod Instagrama.

Źródło: HappyPlace.me, Medium.com
Tekst: Kinga Dembińska

SURPRISE