Pierwsza randka na Skypie. Jak pandemia zmienia kulturę randkowania
Koronawirus zmienił także świat randek. Zagrożenie związane z wirusem przenoszącym się drogą kropelkową już wcześniej nie zachęcało do spotkań twarzą w twarz z nowymi osobami, zwłaszcza w potencjalnie romantycznym kontekście. Kiedy kawiarnie i restauracje się zamknęły, a my schowaliśmy się w domach, by praktykować dystansowanie społeczne, randkowanie w tradycyjnej formie stało się praktycznie niemożliwe. Nic więc dziwnego, że świat randek przeniósł się do internetu. Oczywiście już wcześniej posługiwaliśmy się nim, poszukując drugiej połówki na przykład na Tinderze. Teraz stało się to jeszcze bardziej popularne.
Tinder zanotował duży wzrost liczby użytkowników w krajach najbardziej dotkniętych pandemią. Serwis podaje, że jego użytkownicy rozmawiają ze sobą częściej i są to dłuższe rozmowy niż przed czasami koronawirusa.
– Liczba wymienianych codziennie wiadomości w takich krajach jak Włochy i Hiszpania, w ramach ogólnego europejskiego trendu, wzrosła o 25 proc. w porównaniu do ubiegłych tygodni. Długość rozmów wzrosła o 10 do 30 proc. w porównaniu z lutym – mówi rzecznik prasowy Tindera.
Social distancing doesn’t have to mean disconnecting. That’s why soon we are going to make it free for all of our members to use Tinder’s Passport feature, so you can match and chat with people anywhere in the world. pic.twitter.com/cNXaWPclT9
— Tinder (@Tinder) March 20, 2020
W sieci odbywają się również randki.
Bo co zrobić, jeśli spotkaliście się na żywo i między wami zaiskrzyło, a następnie wybuchła pandemia? Szkoda by było kończyć tak miło rozpoczętą znajomość.
Dlatego coraz więcej osób przenosi się z randkami na przykład na Skype’a. 27-letnia Judy miała spotkać się ze swoją randką na wspólne gotowanie, jednak z oczywistych przyczyn musieli to odwołać. Nie przestali się jednak kontaktować. Dobrze im się rozmawiało przez Skype’a, a w końcu nawet wspólnie coś ugotowali – każde w zaciszu własnego domu. Judy mówi jednak, że stresuje ją wizja spotkania na żywo osoby, którą poznała tak dobrze przez internet. – Ma to oczywiście wiele wad, ale przynajmniej w moim przypadku doprowadziło też do poważniejszych rozmów. Mówiłam głośno i wyraźnie o tym, jak się czuję i prosiłam go, by robił to samo, ponieważ nie jesteśmy w stanie odczytywać swoich emocji tak jak wtedy, gdy poznajesz kogoś osobiście. Na pewno dzięki temu mamy lepszy kontakt z naszymi uczuciami – mówi w rozmowie z „GQ”.
I have a facetime date this evening loool
This guy transferred me £15 to go to a corner shop and buy wine for the occasion
— Cilla (@cillahope_) March 19, 2020
Pandemia sprawiła, że wszystko przenosi się do internetu. Opcji nie brakuje – jest ich nawet więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
W dalszym ciągu możecie obejrzeć na randce film czy spektakl, a nawet posłuchać koncertu.
Chcecie wspólnie zobaczyć coś na Netfliksie? Pomoże wam w tym wtyczka Netflix Party, o której pisaliśmy tutaj https://www.f5.pl/tu-i-teraz/netflix-party-czyli-filmowa-impreza-bez-wychodzenia-z-domu . Możecie nawet wykazać się gestem i zamówić swojej randce jedzenie z dostawą do domu. A co, jeśli zabraknie wam tematów do rozmów? To raczej niemożliwe w czasie, kiedy większość naszych myśli krąży wokół koronawirusa i każda wizyta w spożywczaku pod domem to niemal temat na powieść.
Quarantine date ideas:
– imessage games/ game apps
– Netflix chrome & chill
– Deliveroo/Uber eat deliveries to each others homes
– Double dates
– Online quizzes
– Drinking gamesWhat else?
— Cilla (@cillahope_) March 20, 2020
Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia kontaktu fizycznego. Tu niestety nie mamy żadnych sprytnych recept. Będziecie musieli poczekać do końca pandemii.
Zdjęcie główne: Charles Deluvio/Unsplash
Tekst: NS