Ewolucja może być kluczem do zrozumienia zaburzeń psychicznych (czyli mądrość smutku)

Medycyna ewolucyjna proponuje zacząć rozważania o pandemii chorób zdrowia psychicznego od pytania o to, co jest normalne. Z ewolucyjnego punktu widzenia “normalne emocje” mają zwiększać naszą zdolność do sprostania adaptacyjnym wyzwaniom, a nie sprawiać, że będziemy się czuli dobrze.
.get_the_title().

Nasza wiedza o chorobach i zaburzeniach psychicznych jest dziś mniej więcej w tym samym punkcie, gdzie medycyna ciała była w na początku XIX wieku – w mrocznych czasach miazmy i upuszczania krwi. Na szczęście, czasy Nobla za lobotomię szpikulcem do lodu mamy za sobą, tryumfy Freuda i przebojowych leków psychoaktywnych – też. Dziś, mimo dość skąpych dowodów, choroby zdrowia psychicznego najchętniej przypisujemy biochemii mózgu i neuroanatomii, jednocześnie z niecierpliwością oczekując na odkrycie genów, które wszystko wyjaśnią. Na razie bez sukcesów.

Foto. Marvin Meyer/Unsplash

Prawda jest taka, że o przyczynach chorób psychicznych nadal prawie nic nie wiemy. Zrozumienie i leczenie chorób ciała, na przykład cukrzycy, wymaga najpierw dogłębnego zbadania normalnego funkcjonowania złożonych systemów i mechanizmów (na przykład gospodarki cukrowo-insulinowej) ukształtowanych w toku ewolucji.

Problem w tym, że nikt nigdy nie zbadał w sposób obiektywny i naukowy uczuć i emocji, kiedy są w tak zwanej normie.

Setki zaburzeń określa się wyłącznie na podstawie ich objawów. Na przykład depresja to co najmniej dwa tygodnie występowania co najmniej pięciu z ośmiu objawów – od utraty przyjemności w życiu aż po brak apetytu. Choć lekarze leczący dolegliwości ciała na co dzień nie odwołują się do ewolucji, faktem jest, że zarówno ludzkie ciała, jak i patogeny są produktem setek tysięcy lat doboru naturalnego. Zdaniem prof. Randolpha Nesse z Uniwersytetu Stanowego w Arizonie, nasz umysł nie jest wyjątkiem, a mechanizmy ewolucyjne mogą wskazać właściwy kierunek w poszukiwaniu korzeni chorób psychicznych. Ewolucja przygotowała ludzi do świata bardzo odmiennego od tego, w którym obecnie żyjemy. Jesteśmy otyli, ponieważ nasze apetyty są dostosowane do niedoboru, a nie nadmiaru. Mamy cukrzycę, bo nasze pożywienie zbyt daleko odbiega od tego, co umiemy sprawnie metabolizować.

Fot. Randolph Nesse

Według Nesse, zwanego ojcem medycyny ewolucyjnej, wiele zaburzeń i chorób psychiki, również może być wynikiem konieczności negocjacji sytuacji, do których nie jesteśmy przystosowani. Inne mogą być efektem ubocznym selekcji cech pożądanych. Nesse porównuje nasze mózgi z końmi wyścigowymi. Hodowane są przez człowieka z myślą o szybkości. Ich kości jednak – na warunki wyścigowe – są zbyt kruche. – Jedno na tysiąc startujących w wyścigu zwierząt łamie nogę. Może mieć nieco słabsze kości niż reszta lub po prostu mieć pecha i się potknąć – mówi profesor. To samo dotyczy ludzi.

Nasze umysły stały się szybkie jak nogi koni wyścigowych, ale tym samym bardziej podatne na katastrofalne awarie.

Z ewolucyjnego punktu widzenia “normalne emocje” mają zwiększać naszą zdolność do sprostania adaptacyjnym wyzwaniom, a nie sprawiać, że będziemy się czuli dobrze. Tylko sytuacje, które prezentują przed nami szansę lub zagrożenie, można nazwać „ewolucyjnymi”. Mogą być one odczuwane zarówno jako pozytywne, jak i negatywne.

Foto. Quinn Buffing/Unsplash

Negatywne emocje mogą być równie ewolucyjnie przydatne, jak na przykład ból fizyczny.

Złe samopoczucie i brak motywacji pacjenta z depresją może wynikać z jego świadomości, że duży projekt życiowy na pewno się nie powiedzie. Czuje się okropnie, ale jego samopoczucie sens pod względem ewolucyjnym – tłumaczy Nesse. – Nieosiągalne cele – czy nam się to podoba, czy nie – mogą marnować naszą energię na bezcelowe działania, zmniejszając jednocześnie szanse na to, co najcenniejsze z punktu widzenia ewolucji, czyli rozmnażanie.

NAUKA