Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

LeBron James po raz… czwarty z rzędu wprowadził Cleveland Cavaliers do finału NBA!

Czy ten człowiek gra na kodach?
.get_the_title().

LeBron James na naszych oczach pisze historię NBA. Dopiero co zachwycaliśmy się jego bilansem po pięciu meczach finału Konferencji Wschodniej, a Amerykanin w dwóch kolejnych spotkaniach jeszcze bardziej poprawił statystyki. Co najistotniejsze, te popisy przyniosły wymierny efekt drużynie, którą król współczesnej koszykówki wprowadził do wielkiego finału rozgrywek po raz… czwarty z rzędu! Indywidualnie, biorąc pod uwagę okres gry w Miami Heats, w tych najbardziej prestiżowych meczach sezonu zamelduje się zaś… w ósmym roku pod rząd. Hegemonia.

A przecież los Cleveland wisiał na włosku, bo w rywalizacji do czterech zwycięstw ze znakomicie dysponowaną drużyną Boston Celtics „Kawalerzyści” przegrywali już 2-3.

O ile można było się spodziewać, że we własnej hali uda się im doprowadzić do wyrównania (James zanotował w tym spotkaniu 46 punktów!), o tyle ostatnie starcie na parkiecie u niepokonanego dotąd u siebie w play-offach rywala wywoływało u fanów uzasadniony lęk.

I rzeczywiście, po dwóch kwartach decydującego meczu Celtics prowadzili 43:39, zaś sympatycy Cavs obgryzali paznokcie. Właśnie wtedy klasę po raz kolejny pokazał On. 35 punktów, 15 zbiórek i 9 asyst sprawiło, że marzenia Bostonu, z dwojącym się i trojącym Jasonem Tatumem na czele, legły w gruzach. LeBron, do spółki z kolegami, po prostu ich zdemolował, biorąc na siebie ciężar gry i zachowując zimną krew zwłaszcza w ostatniej kwarcie. Efekt? 87:79 dla Kawalerzystów wraz z końcową syreną. Twierdza Boston upadła.

Zresztą, co my tu będziemy gadać, zobaczcie sami:

A tutaj na dokładkę jego 46-punktowy występ z poprzedniego spotkania:

Wydaje się, że James znaczy dla Cavaliers jeszcze odrobinę więcej, niż choćby Lionel Messi dla Barcelony. W każdym kolejnym spotkaniu z Bostonem śrubował niezwykłe statystyki, coraz bardziej się rozkręcając i aż trzykrotnie przekraczając magiczną barierę 40 punktów:

1. Boston – Cleveland 108:83, 15 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek

2. Boston – Cleveland 107:94, 42 punkty, 12 asyst, 10 zbiórek

3. Cleveland – Boston 116:86, 27 punktów, 12 asyst, 5 zbiórek

4. Cleveland – Boston 111:102, 44 punkty, 3 asysty, 5 zbiórek

5. Boston – Cleveland 96:83, 26 punktów, 5 asyst, 10 zbiórek

6. Cleveland – Boston 109:99, 46 punktów, 9 asyst, 11 zbiórek

7. Boston – Cleveland 79:87, 35 punktów, 9 asyst, 15 zbiórek

W sumie 33,6 punktu, 8,4 asysty i 9 zbiórek na mecz. Taka forma po rozegraniu wszystkich 82 meczów w sezonie zasadniczym oraz wszystkich pozostałych w play-offach musi budzić podziw.

Dziś w nocy, a dokładniej o 3:00, poznamy finałowego przeciwnika Cavaliers. Czy po raz czwarty z rzędu będzie to Golden State Warriors? A może stawiający bieżącym mistrzom NBA bardzo trudne warunki (3:3) Houston Rockets? Ustawiamy budziki!

Tekst: Wojciech Michalski

LeBron James jest jednym z bohaterów najbliższego printu HEROSI. Zamówienia możecie składać tutaj.

SURPRISE