Już 21 grudnia, czyli dokładnie w dniu przesilenia zimowego, na niebie dojdzie do koniunkcji Jowisza i Saturna. A ściślej do największego zbliżenia tych planet od 1632 roku! W trakcie najdłuższej na naszej półkuli nocy w roku znajdą się one 600 mln kilometrów od siebie, co w skali kosmicznej można określić jako „zaledwie”. Dzięki temu z Ziemi, przy wykorzystaniu lornetki lub teleskopu, będzie można oglądać wyraźny, błyszczący punkt rozpościerający się na nieboskłonie. Punkt stanowiący efekt spotkania się tych dwóch największych w Układzie Słonecznym planet, zapewniający ludzkiemu oku wręcz iluzję ich scalenia. Według badaczy to właśnie analogiczne zjawisko sprzed wieków doczekało się miana Gwiazdy Betlejemskiej. To jedyna okazja, by nasze pokolenie mogło ją zobaczyć.

Kolejna sposobność do zaobserwowania podobnego zjawiska w tak efektownym wymiarze nadejdzie co prawda nieco szybciej niż za następne 400, bo za… 60 lat, ale to jednak szmat czasu i większość z nas już tego momentu nie doczeka.

Jeśli zastanawiacie się, w które rejony gwiazdozbioru skierować wzrok, pomocna powinna okazać się poniższa grafika:

Choć już perspektywa 400 lat brzmi imponująco, tak naprawdę zbliżenie planet widoczne z Ziemi w sposób równie wyrazisty jak nadchodzące miało miejsce w 1226 roku, a więc niemal 800 lat temu. Joe Rao z planetarium Hayden w Nowym Jorku podkreśla, że to unikatowa okazja do przypatrzenia się usytuowanym w jednym miejscu tak charakterystycznym obiektom.

Saturn i Jowisz spotykają się co prawda co ok. 20 lat, jednak ich odległość jest wtedy znacznie większa.

Badacze nie odbierają też nadziei osobom chcącym przypatrzeć się temu astronomicznemu fenomenowi gołym okiem – możliwe że efekty świetlnego spektaklu, jaki zajdzie przy jego okazji, będzie można dostrzec i bez żadnego sprzętu.

Tekst: WM