Wojskowe jedzenie zamienione w dania jak z ekskluzywnej restauracji. Niestety, tylko pod względem wizualnym
Jedzenie serwowane żołnierzom nie ma tak złej opinii jak szpitalne, chyba głównie ze względu na to, że porcje są większe i bardziej sycące.
Smak, wartości odżywcze i jakość składników pozostawiają już wiele do życzenia. Na ten właśnie problem zwrócili uwagę autorzy projektu MRE, czyli Meals Ready to Eat.
Fotograf i stylista jedzenia Henry Hargreaves, kamerzysta Jimmy Pham oraz szef kuchni Chuck George połączyli siły i umiejętności. Efektem tego jest seria zdjęć, która ma przykuwać uwagę odbiorców i zaprosić ich do debaty na temat standardów żywienia żołnierzy na całym świecie.
Na fotografiach zaprezentowane zostały racje żywieniowe żołnierzy z różnych krajów oraz przygotowane z nich potrawy, które wyglądają, jakby wyszły z kuchni restauracji nagrodzonej gwiazdkami Michelin.
Dania mogą przyprawić odbiorców o ślinotok, który skutecznie zahamuje informacja o tym, jakie składniki zostały użyte do wykonania tych frykasów.
– Chcieliśmy zaprezentować na talerzu wojskowy posiłek w taki sposób, z jakim spotykamy się w ekskluzywnych restauracjach. Nadal jednak jest to okropne jedzenie, którymi karmieni są najodważniejsi ludzie na świecie – komentują twórcy. Mówi się, że je się także oczami i chyba akurat w tym wypadku poprzestalibyśmy tylko na tej formie konsumpcji.
Zdjecia: Henry Hargreaves
Tekst: Kinga Dembińska