Moskwa i Pekin nie są aż tak blisko, jak myślimy
W miarę narastania napięć między Chinami a Stanami Zjednoczonymi wskazywało się na umocnienie stosunków pomiędzy dwoma największymi rywalami USA – Rosją i Chinami. Ale ich relacje nie są takie proste. Każdy kraj chce na tej współpracy ugrać jak najwięcej, a fasadowy język dyplomacji skrywa zakulisowe działania.
Przede wszystkim Moskwa bardziej obawiała się Pekinu niż Waszyngtonu.
Podobnie jak Filipiny, Tajwan, Indie i Bhutan, Rosja jest teoretycznie narażona na chińską ingerencję terytorialną. Chiny wyparły ją jako najbardziej wpływowy naród w Azji Środkowej i mają niepokojąco duży wpływ na rosyjską gospodarkę, ale największym powodem obaw Moskwy wciąż jest kwestia terytorialna. Chociaż w obu krajach nie ma dobrych sondaży dotyczących delikatnych kwestii, takich jak integralność terytorialna, niektórzy Rosjanie obawiają się, że Chińczycy chcą zaatakować Syberię, podczas gdy niektórzy Chińczycy uważają, że części wschodniej Rosji w rzeczywistości należą do Chin. W 1858 i 1860 roku, czyli na początku tego, co Chińska Partia Komunistyczna nazywa ‘stuleciem upokorzenia’, Chińczycy i Rosjanie podpisali traktaty, które scedowały na Rosjan ogromne połacie ziem wokół Bajkału. Niektórzy Chińczycy chcą odzyskać tę ziemię, mimo ustaleń terytorialnych z 1991 roku. ’Hongkong i Makau wróciły do ojczyzny. Dlaczego nie Władywostok?’ – pisze bloger historyczny Yuan Zaiyu.
Rosjanie na słabo zaludnionym Dalekim Wschodzie boją się coraz większej chińskiej imigracji i rosnących wpływów Chin. Gubernator obwodu, który graniczy z chińską prowincją Heilongjiang, twierdził nawet, choć nie bez dużej przesady, że 80 proc. ziemi w jego regionie jest teraz ‘kontrolowane przez Chińczyków’. – Chińska obecność na Syberii działa jak płachta na byka – powiedziała Swietłana Pawłowa, redaktorka naczelna syberyjskiego serwisu informacyjnego.
Rosyjscy analitycy obserwowali z bliska starcie graniczne między Indiami a Chinami w czerwcu 2020 roku, w którym zginęło co najmniej 20 indyjskich żołnierzy – i to nie tylko dlatego, że Rosja jest najważniejszym dostawcą broni dla Indii. Napięcia te stają się szczególnie widoczne w Azji Centralnej – obszarze, który od dawna był w strefie wpływów Moskwy, a teraz znajduje się bardziej w chińskiej. Xi Jinping po raz pierwszy ogłosił swoją wizję globalnej strategii zwanej Belt & Road w 2013 roku w Kazachstanie, tj. w kraju, który jest symboliczny dla handlowych planów Pekinu ze względu na położenie i bogactwo surowców.
Kiedyś największym partnerem handlowym regionu była Rosja – teraz są nim Chiny.
Największa zagraniczna baza wojskowa Rosji znajduje się w Tadżykistanie, natomiast kilka lat temu Chiny otworzyły tam też swoją bazę wojskową. W tym związku to Rosja jest słabszym partnerem. Chiny są największym partnerem handlowym Rosji, podczas gdy Rosja nie znajduje się nawet w pierwszej dziesiątce Chin.
A więc w jakiej sytuacji jest Rosja w relacjach z Chinami? Niektórzy rosyjscy analitycy sugerowali przyjęcie stanowiska podobnego do indyjskiego, które opiera się na innych sojuszach, licząc na bliższe stosunki np. z USA, co teraz jest oczywiście niemożliwe.
Obecnie nie tylko Zachód walczy z Rosją – wymowną neutralność zachowują też Chiny, przez co Putin został sam jak palec.
Jeszcze przed wojną mówiło się, że Chiny będą wielkim wsparciem dla Rosji, a być może nawet zaatakują w tym samym czasie Tajwan, dołączając do walki z demokracją (co wciąż jest realne, choć mało prawdopodobne). Tymczasem stanowisko Pekinu jest niejasne. Chińczycy są raczej zmartwieni sytuacją gospodarczą i chcą uniknąć sankcji, które mogłyby uderzyć rykoszetem w Chiny. Tym samym Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych wstrzymał wszystkie działania dotyczące Rosji i Białorusi, a dzień po rozpoczęciu inwazji dwa z największych chińskich banków państwowych, ICBC oraz Bank of China, ograniczyły finansowanie zakupów rosyjskich towarów. Chiny zachęcają do rozmów pokojowych i zatrzymania wojny, choć pojawiają się też głosy usprawiedliwiające rosyjską agresję.
Niemniej to jasne, że osłabiona Rosja jest na rękę Chinom.
Będące pariasem mocarstwo za bezcen wyprzeda swoje surowce i będzie musiało uzależnić się od swoich partnerów handlowych – a jednym z nich mogą być Chiny. Po wojnie Rosja będzie słaba jak nigdy, a zarazem wciąż będzie miała olbrzymi potencjał w postaci surowców, spółek i wielu branży. Chiny są mistrzami globalnego handlu i swoje działania uzależniają od tego, gdzie jest więcej pieniędzy. Dołączenie się do przegranej strony nigdy nie byłoby im na rękę. Żeby Chiny otwarcie wsparły Rosję lub zaatakowały Tajwan, na fotelu Przewodniczącego zasiadać musiałby szaleniec tak wielki jak Putin. A tego nie można powiedzieć o przezornym i spokojnym Xi Jinpingu, który od niemal dekady prowadzi długofalową globalną strategię gospodarczą.
Zdjęcie główne: Andrey Rudakov/Bloomberg
Tekst: MK