Powiedz mu: „Kocham Cię, hejterze”, bo on sam siebie nie kocha. I dlatego ma taki problem z nową kampanią Sprite

Nie słabną emocje, jakie wywołał nowy spot marki Sprite. Dobrze, porozmawiajmy!
.get_the_title().

Bodyshaming, fatshaming, slutshaming, rasizm – niektóre odmiany hejtu i dyskryminacji są tak powszechne, że doczekały się własnych nazw.

Jednak ta nomenklatura nawet w połowie nie oddaje skali zjawiska i kreatywności hejterów. Wkurzyć może ich tak naprawdę wszystko, co inne, nieznane, nowe.

Okazuje się, że równie mocno może ich wyprowadzić z równowagi też przejrzenie się w lustrze. Taką możliwość dała im nowa reklama Sprite i, sądząc po reakcjach, hejterom całkowicie nie spodobało im się to, co w nim zobaczyli.

Najprościej można by powiedzieć, że Sprite tą kampanią uderzył w stół i odezwali się hejterzy. Fascynujące jest jednak to, że to nie jest walenie pięścią w blat – tu nie ma twarzy hejterów, inscenizacji ich zachowań, pretensji, obwiniania, żądania przeprosin i bicia się w pierś. Są za to pojedyncze, prawdziwe komentarze i reakcje skrzywdzonych nimi osób, u których nie widać już smutku i złości, a jedyne co mają do przekazania swoim prześladowcom to słowa #iloveyouhater.

Grafika na podstawie klatek z filmiku na fapage’u Sprite

Okazuje się, że ten dwuminutowy spot cała rzesza osób oglądała z okularami 3D_hejt na nosie i w technologii 4K_hejt, bo zamiast butelki Sprite ujrzała tam otwieraną puszkę. Pandory.

A z niej, w ich głębokim odczuciu, wylała się na nich: lewacka ideologia, propaganda związków mieszanych, sztucznie wymyślone problemy, które w Polsce nie istniały, nie istnieją i istnieć nie będą, bezczelne moralizatorstwo i tłumaczenie, jak mają żyć.

A na koniec z tej puchy wyturlała się jeszcze taśma samoprzylepna, którą Sprite – cały koncern albo jacyś bliżej nieokreśleni „oni” – usiłują zakleić usta społeczeństwu, by nie mogło wyrazić własnego zdania.

Spot Sprite

Wśród setek komentarzy na temat tej kampanii na różnych portalach szukaliśmy takich z konstruktywną krytyką, by móc zrozumieć, co tu się właściwie wydarzyło. Ale okazuje się, że sytuacja przypomina ten trochę straszny, trochę śmieszny rodzaj utarczek internetowych, gdzie ktoś najpierw chamsko wam pojedzie, rzuci hejtem, wykona kilkanaście osobistych wycieczek, a na waszą neutralną odpowiedź, w której trzymacie się tematu, napisze oburzony „Po pierwsze: nie jesteśmy na ty…”.

Tu jest ten sam schemat: „Hola, hola Sprite, po pierwsze wolę inny napój”. Szach-mat? Nie do końca…

Puszczamy więc spot od początku, bo może coś tam przegapiliśmy, umknęło nam coś, co wytłumaczy to wielkie oburzenie i wzywanie do bojkotu marki. Sekunda po sekundzie, klatka po klatce – lustrujemy, analizujemy, rozrysowujemy wykresy i równania na tablicy w redakcji. I nic. Nie mówcie nam, że Sprite mówi wam, jak macie żyć.

To jest głos marki w ważnej sprawie, w dobie narastających podziałów społecznych i radykalizacji nastrojów, kiedy hejt i „cyberbullying” stały się jednymi z najpoważniejszych społecznych problemów. Tylko tyle i aż tyle.

Grafika na podstawie filmiku z fanpage’a Sprite

Jeśli marka chce zrobić coś dobrego w tak ważnej sprawie, to czemu nie? Ma zasięgi, ma moc przekazu – sami ją w to wyposażyliśmy, dokonując konkretnych wyborów konsumenckich. Za wartościami pokazanymi w tym spocie stoją nie tylko misja marki i jego bohaterowie – to też miliony anonimowych osób, które myślą i czują podobnie, ale nie mają możliwości przebicia się ze swoim przekazem.

Sprite wierzy w ich autentyczność i różnorodność, w życie rześkie i takie myślenie – niestereotypowe i ponad podziałami.

I uwaga, bo teraz hejterzy mogą się wkurzyć jeszcze bardziej – ta reklama nie jest skierowana do nich.

To jest przede wszystkim hołd oddany osobom, które spotykają się z wrogimi spojrzeniami, kpinami i hejtem za to, kim się urodziły lub stały, za swoją miłość – do pasji, drugiej osoby lub samego siebie.

Ale mimo wszystko pozostają sobą, czyli żyją zgodnie z przesłaniem Sprite: „ŻYJ RZEŚKO”! To znaczy dziarsko, z wigorem i energią, nieustannie eksplorując swój potencjał i czerpiąc siłę z tego wszystkiego, co czyni cię wyjątkowym, innym niż wszyscy.

Grafika na podstawie spotu Sprite

Jeśli przesłanie tej reklamy przeleci hejterom koło ucha – to trudno.

Jeśli natomiast dotrze do choćby kilku osób, które nie wierzą w siebie, a fala hejtu sukcesywnie je podtapia i jeśli da im to impuls do bycia sobą oraz wskaże, że w ich wyjątkowości tkwi siła tak wielka, że aż wzbudza zazdrość, strach i niezrozumienie – to możemy otwierać butelki Sprite i wznosić toast za sukces tej kampanii! Do świętowania zapraszamy wszystkich, którzy są inspirującymi autorami własnych historii, mistrzami dystansu do tego, co myślą inni, kreatorami nowych standardów, niewyczerpanymi źródłami autentyczności i unikatami, nadającym temu światu smak rześkiej różnorodności. Tych, którzy żyją rześko i potrafią walczyć z hejtem w chyba jedyny słuszny, a na pewno godny podziwu sposób – miłością.

A osób, które potrzebują tego turbodoławania miłością jest naprawdę dużo. W chwili pisania tego tekstu pod spotem Sprite na Youtubie jest kilka tysięcy łapek w dół i tylko kilkaset w górę. Ciężko też tam znaleźć pozytywny komentarz.

Pamiętajmy jednak, że ci, którzy się pieklą, gorączkują i wściekają, nie czują się dobrze ze sobą, więc trudno jest im zaakceptować innych i różnorodność otaczającego nas świata.

Przez ten brak otwartości na maksa dużo tracą, więc nawet jeśli to trudne – bądźcie dla nich wyrozumiali. Czujemy, że i pod ten tekst nadciąga tsunami niekoniecznie przychylnych komentarzy. Ale uprzedzamy – będziemy was za nie kochać i to bardzo mocno.

Sprite – angielska wersja spotu

Tymczasem sezon hejterów trwa i będą jeszcze kolejne jego odcinki, a może i sezony. Zrezygnujcie z subskrypcji tego nośnika przekazu, a jeśli nie ma takiej możliwości – zróbcie popcorn, zawińcie się w wygodny kokon utkany z waszych przekonań i miłości do siebie. A na koniec kolejnego epizodu nie zapomnijcie zostawić pod nim komentarza #iloveyouhater

Źródło zdjęć głównych: spoty Sprite
Tekst: Kinga Dembińska

TU I TERAZ