Poznań jako mekka gejów. Skąd wzięła się słynna poznańska tolerancja?

Jednym z największych i najchętniej uczęszczanych klubów w Poznaniu jest gejowski HaH. Do tego w sercu tego miasta znajduje się "Park pedała", a jego prezydent lansuje koszulki hołdujące mniejszościom. Dlaczego stolica Wielkopolski wyróżnia się tolerancją na tle innych polskich miast? Ten fenomen dla F5 analizuje Szymon Woźniak „Igoronco” – raper i publicysta z Poznania.
.get_the_title().

Poznań uchodzi za najbardziej tolerancyjne miasto w Polsce, zarówno jeśli chodzi o przedstawicieli innych orientacji seksualnych, jak i cudzoziemców. Ta obiegowa opinia nie wzięła się znikąd i ma swoje oparcie w rzeczywistości. Z wypowiedziami gości bądź stałych bywalców miasta koziołków wskazującymi na przyjazny odmienności klimat panujący w stolicy Wielkopolski można się spotkać stosunkowo często. A klimat, jak wiadomo, wiąże się z ludźmi. I faktycznie, w poznaniakach jest coś ze zdrowej tolerancji, jednak za tolerancyjnym charakterem tego miasta stoją także decyzje pewnych ludzi. A niewykluczone, że także plotka, która z czasem stała się obiegową opinią.

W 2007 r. cały kraj obiegła informacja, że w Polsce największy procent homoseksualistów w populacji znajduje się właśnie w nadwarciańskim grodzie.

Krótkie info o tym, że wg wstępnej analizy Q&M Research, ogół nieheteronormatywnych poznaniaków stanowi aż 8 proc. całej populacji miasta, znalazło się wówczas we wszystkich komunikatach agencji prasowych i na stałe utkwiło w świadomości Polaków. Powtarzano to wiele razy, ostatnia kopia pochodzi z 2014 r., kiedy ta informacja została żywcem przepisana na Wiedzę Bezużyteczną i podana tam, jako stan aktualny. Tymczasem wystarczy tylko wygooglować nazwę firmy odpowiadającej za sondaż, by dowiedzieć się, że… płaci ona ankietowanym za udzielenie konkretnej odpowiedzi. Słowem, to ich badanie sprzed ponad dekady jest mało wiarygodne, eufemistycznie pisząc. Co nie znaczy, że w Poznaniu rzeczywiście nie ma klimatu przyjaznego odmienności.

Gejowski klub, w którym bawią się wszyscy

Podczas gdy w stolicy kraju lokale gay friendly wiodą krótki i burzliwy żywot, najczęściej pochowane gdzieś w piwnicach, w stolicy Wielkopolski największym klubem w ogóle jest właśnie ten gejowski, który istnieje nieprzerwanie już 8. rok. HaH, bo o nim mowa, doczekał się nawet swoich filii w innych miastach – we Wrocławiu, Sopocie i Katowicach. Nie był wcale pierwszym klubem dla gości o nieheteronormatywnej orientacji, wcześniej przez dłuższy czas dobrze radziły sobie chociażby Voliera i Negatyw, jednak dopiero HaH na stałe dostał się do świadomości heteroseksualnego Poznania i na stałe zapisał na imprezowej mapie miasta.

Jeśli wierzyć długoletniej klubowej barmance, zdarzały się tam swego czasu imprezy na 1500 osób osób.

Źródło zdjęcia: Facebook HAH Poznań

Nawet jeśli jest w tym trochę typowo klubowej przesady, to tylko trochę. Najlepszym dowodem na to są cotygodniowe kolejki do sporych rozmiarów klubu. Nie byłyby one możliwe, gdyby nie koincydencja dwóch zjawisk – w HaH-u bawią się także hetero, tolerancyjnie usposobieni poznaniacy, a także przyjeżdżają do niego goście z różnych stron świata. Mamy więc kolejny – i to podwójny! – dowód na spokój, jakim mogą się cieszyć w tym mieście homoseksualiści.

Spokój wydaje się zresztą świetnym określeniem oddającym stosunek poznaniaków do orientacji seksualnej. Wprawdzie środowiska LGBTQ liczyłyby pewnie na to, że któreś z naszych miast, w myśl zasady: “Tolerancja to za mało”, zostanie w końcu w pełni gay friendly, jednak ta poznańska tolerancja zahaczająca niekiedy o “tumiwisizm”, czasem zaś o lekką fascynację – na skalę Polski jest swoistym ewenementem. Ma to swoje korzenie w panującym w mieście poszanowaniu dla wolności drugiego człowieka, które objawia się chociażby w stosunkowo niskiej częstotliwości wystawiania mandatów za picie piwa. Czasem jednak przybiera ono kuriozalną postać, jak wtedy, gdy radni miejscy interweniowali w sprawie osiołków kopulujących w jednym z jeżyckich parków. Choć zdecydowana większość mieszkańców przejawia raczej liberalne poglądy i w związku z kopulującymi osiołkami wzruszyła ramionami, to osiołki zostały w końcu rozdzielone. Skoro większości jest to obojętne, a jest w mieście grupa ludzi, której para koniowatych uprawiających seks na Jeżycach nie odpowiada, to trzeba się przychylić do oczekiwań mniejszości i problemowi jakoś zaradzić. W tym wypadku chodzi o mniejszość konserwatywną.

Maciej Nowak i prezydent Jacek Jaśkowiak, zdjęcie: Łukasz Gdak / NaszeMiasto

Poznań jest miastem stworzonym z takich paradoksów. Od lat wybory wygrywają tutaj kandydaci partii liberalnych, jednak przed wojną nad Wartą znajdował się bastion endecji. Ten polityczny przekładaniec ma duży wpływ na dzisiejszy charakter miasta.

Powiedzieć, że poznaniacy nie słyną z kontrowersyjności, to nic nie powiedzieć.

Ale to jedna strona medalu. Druga jest taka, że pomimo własnej stateczności i wyważonej postawy, nie mają problemu z tym, gdy ktoś inny ją prezentuje. Świetnym przykładem na to są Marsze Równości, które od wielu już lat w nieheteronormatywnej większości nie budzą żadnych negatywnych emocji, a często nawet – przychylne zaciekawienie.

„Park pedała” i prezydent promujący tolerancję

Podczas ostatniej edycji Marsz Równości startował z parku im. Karola Marcinkowskiego i, jak twierdzi organizator, Mateusz Sulwiński z Grupy Stonewall: Najważniejszym kryterium wyboru tego miejsca była logistyka – jest to właściwie jedyne miejsce w centrum Poznania nadające się na zorganizowanie dużego pikniku. Kwestie historyczne były bardzo miłym dodatkiem, ale nie stanowiły decydującego kryterium. A warto zaznaczyć, że inna, potoczna nazwa tego miejsca, to: “Park pedała”. Wprawdzie takie miano nie wydaje się szczególnie gay-friendly, jednak kryje się za nim kawał historii. Część poznaniaków jest przekonana, iż nazwa wzięła się stąd, że od dawien dawna homoseksualiści urządzają tam sobie schadzki. Najprawdopodobniej jednak takie tłumaczenie jest zwykłym dorabianiem teorii do zastanego faktu, a nazwa wzięła się skądinąd, od imiennika parku, Karola Marcinkowskiego, wielkiego lekarza i miejskiego działacza, który był gejem. Tzn. najprawdopodobniej, bo wciąż brakuje jednoznacznych studiów na ten temat. Jednak język polski jest precyzyjny, a poznaniacy jeszcze bardziej, gdyby chodziło o miejsce schadzek, miejsce nosiłoby nazwę parku pedałów, a nie pedała. Niezależnie od tego, która z tych dwóch opcji jest prawdziwa, obie wskazują na obecność homoseksualizmu w świadomości zbiorowej poznaniaków od dekad, a nawet wieków. Wpisany na swój sposób, nie utylitarny i nie znany z filmów na Netfliksie.

Poznań Pride Week Zdjęcie: Adrian Wykrota / Głos Wielkopolski

Dlatego też spore kontrowersje wywołały w mieście koszulki z nadrukowanym hasłem lansowanym przez prezydenta Jacka Jaśkowiaka: Wolne Miasto Poznań, w którym poszczególne literki były także symbolami rozmaitych mniejszości. I tak obok katolickiego krzyża, widniała także gwiazda Dawida oraz półksiężyc, znalazło się też miejsce dla tęczy. Pretensje wśród poznaniaków wzbudziło wcale nie nagromadzenie rozmaitych symboli mniejszości, ale sposób w jaki zostały upchnięty. Jak mówią plotki, prezydent Jaśkowiak dostał projekt tej koszulki od swoich kolegów z Platformy na urodziny. I tak też on wygląda, jak globalistyczna kalka, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistym charakterem miasta.

A jak pokazał historia, w Poznaniu nie da się zrobić niczego, bez uwzględnienia czynników kształtujących to miasto, za to jeśli się je uwzględni, można w starym, endeckim mieście otworzyć największe gejowski klub w Polsce, w którym chętnie bawią także hetero, albo wpisać na stałe w kalendarium Pride Week. Jednak dokładnie w tej kolejności, nie odwrotnie.

Tekst: Szymon Woźniak „Igoronco”: raper i publicysta

Źródło zdjęcia głównego: Facebook HAH Poznań

TU I TERAZ