Shein otwiera pierwszy sklep stacjonarny, w którym nie da się nic kupić. Dlaczego?
Jak podał rzecznik Shein dla Reuters, już 13 listopada na Cat Street w dzielnicy mody Harajuku w Tokio otwarty zostanie pierwszy, firmowy sklep giganta odzieżowego. Miejsce w przestrzeni fizycznej ma za zadanie wzmocnić pozycję marki, która dotychczas działała głównie w Internecie, z czego też zasłynęła.
Chiński przedstawiciel branży fast fashion, znany na całym świecie dzięki sprzedaży ubrań w wyjątkowo niskich cenach oraz wzbudzaniu ciągłych kontrowersji, dotychczasowo otworzył w Japonii jeden tymczasowy pop-up store. Tym razem sklep ma zagościć na stałe w stolicy kraju i zachęcać fanów marki do odwiedzenia go.
W sklepie nie będzie można jednak bezpośrednio dokonywać zakupów towarów. Kupujący będą mogli jedynie przeglądać ubrania i skanować ich kody QR, które pozwolą im na zakupy online. Według rzecznika Shein przestrzeń stacjonarna ma być modyfikowalna, aby w razie potrzeby móc zorganizować w niej pokazy mody czy jakiekolwiek inne wydarzenia.
Co ciekawe, wraz z pojawieniem się informacji o powstaniu sklepu, w Internecie zaczęto plotkować o planach chińskiego giganta na stworzenie przestrzeni, w której sprzedawane będą używane produkty Shein. Niestety, nie wiadomo, ile jest w tym prawdy.
Według internautów kwestią czasu jest otwarcie przez Shein kolejnych punktów sprzedaży na mapie reszty świata. Marka produkująca odzież, obuwie i akcesoria w Chinach nie sprzedaje ich na swoim rodzimym rynku. Najwięcej klientów Shein przypada na Stany Zjednoczone, a zaraz po nich znajdują się konsumenci z Europy oraz części Azji.
Tekst: OP