Z kamerą wśród influencerów: to instargamowe konto poprawi wam humor. W tydzień zdobyło 400 tysięcy followersów
Od jakiegoś czasu mówi się o tym, że influencerzy stają się coraz mniej wpływowi. Oni jednak ani myślą o przebranżowieniu czy poddaniu się walkowerem, tylko stawiają sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. Dla dobrego zdjęcia gotowi są zwisać nad przepaścią, pływać w skażonych chemikaliami wodach, czy porzucić zasady etyczne i moralne i udać się na sesję zdjęciową np. do Czarnobyla. To oczywiście ekstremalne przypadki bo na Instagramie królują przede wszystkim zdjęcia z plaży, klimatycznych knajpek, spacerów. To ładne kadry, pod względem technicznym też wszystko tu się zgadza. Wydawać by się mogło, że ich autor po prostu wyjął telefon, cyknął fotkę, opublikował w internecie i czeka na deszcz lajków.
Tymczasem dzięki Influencers in The Wild – nowo powstałemu kontu na Instagramie – możemy zajrzeć na backstage tych sesji foto czy nagraniowych.
Trzeba przyznać, że niezależnie od efektów finalnych, oglądane z tego miejsca prezentują się przekomicznie.
Nie chodzi już nawet o to, jak bardzo czasem ten przepuszczony przez filtry, odpowiednio wykadrowany, misternie zaaranżowany świat różni się od naszej codzienności. Okazuje się, że mocno odbiega on nawet tego, co znajduje się 5 metrów dalej.
Z kolei sam proces robienia zdjęcia niekiedy nie ma nic wspólnego z niewymuszonym klimatem, który potem widzimy w social mediach.
W pogoni za zdjęciem idealnym, influencer to gdzieś się musi wdrapać, to gdzieś położyć, zastygnąć na długie minuty w bezruchu albo właśnie zrobić mały performance z odpowiednim ruchem ciała, który później dobrze będzie się prezentować np. na TikToku.
Fotografa też czeka dużo pracy. Na Influencers in the Wild widzimy jak osoby robiące zdjęcie z największym poświęceniem i cierpliwością biegają po ulicy czy nawet wspinają się na kontener na śmieci.
O ile nie stać nas na zatrudnienie profesjonalisty, który zrobi nam super sesję, musimy liczyć na pomoc przyjaciół. A jeśli usunęliśmy ich już z grona znajomych, bo coś opornie im szło lajkowanie naszych postów, a pochlebny komentarz pojawiał się raptem pod co drugim zdjęciem – trzeba zrobić szybki kurs foto dzieciom. „Na szczęście” temat powinny ogarnąć nawet maluchy jeżdżące jeszcze w wózku.
Profil istnieje raptem od tygodnia. Przez ten czas pojawiło się tam ponad 50 zdjęć i filmików. Content może podsyłać każdy, kto będzie świadkiem śmiesznych sytuacji z udziałem gwiazd Instagrama lub przynajmniej tych „wannabe”. A może macie ochotę uczynić sławnym kogoś ze swoich znajomych? Twórca tego profilu, Tank Sinatra, mówi jasno: „Wszyscy mamy takie zachowania na sumieniu!”.
Swoje konto nazywa „celebracją kultury contentu” i zdaje się, że puszcza tu oko do całej instagramowej społeczności.
Także w tym projekcie chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, a nie o hejt czy robienie komuś czarnego PR-u.
Teoretycznie więc influencerzy powinni drżeć na myśl, że staną się bohaterami tego konta. Choć pewnie byłaby dla nich niezła reklama, bo Influencer in the Wild śledzi w tym momencie ponad 400 tys. osób.
Można więc się spodziewać, że niedługo zacznie powstawać content tworzony specjalnie pod to konto. Tym bardziej nie ma co zwlekać z zerknięciem na ten profil i nacieszeniem oka kadrami z równoległej, około-instagramowej, czasem naprawdę zabawnej rzeczywistości.
Źródło zdjęć głównych: @influencersinthewild
Tekst: KD