W szkołach i firmach w Japonii prowadzone są wykłady zachęcające słuchaczy do płaczu w celu poprawy samopoczucia
Płacz – dla jednych oznaka słabości i nieradzenia sobie z emocjami, dla innych coś przynoszącego ulgę i posiadającego wręcz terapeutyczną moc. Japonia ostatnimi czasy zdecydowanie przychyla się do propagowania właśnie tej drugiej opcji. W kraju pojawia się coraz więcej specjalistów w tej dziedzinie, którzy są zapraszani przez szkoły i duże firmy, aby dzielić się wiedzą na temat pozytywnych stron uronienia łez.
Czołowym „nauczycielem łez”, czyli namida sensei, jest Hidefumi Yoshida. Były nauczyciel w szkole średniej obecnie przemierza Japonię wzdłuż i wszerz ze swoimi wykładami i warsztatami płaczu.
Ich głównym celem jest edukowanie rodaków na temat psychologicznych korzyści wynikających z tej formy wyrażania emocji.
– Akt płaczu jest bardziej skuteczny w procesie redukcji stresu niż śmiech czy sen – zapewnia na łamach „Japan Times” Yoshida.
Trzeba podkreślić, że Hidefumi Yoshida nie jest bynajmniej szarlatanem, samozwańczym guru czy nawiedzonym coachem. Programy swoich prelekcji przygotowuje w oparciu o ścisłą współpracę z nauczycielami akademickimi – specami w dziedzinie medycyny i psychologii, którzy mają naukowe dowody na dobroczynne skutki płaczu. Wśród nich można wymienić chociażby pozbywanie się hormonów stresu i innych toksyn z organizmu.
Ponadto nie od dziś wiadomo, że niewyrażanie i tłumienie emocji, w tym także niepozwalanie sobie na zdrowy szloch, powoduje napięcie mięśni, co może skutkować chorobami psychosomatycznymi.
Nic więc dziwnego, że odkąd w 2015 roku Japonia wdrożyła Stress Check Programme, czyli coroczne badanie poziomu stresu wśród pracowników firm liczących 50 i więcej osób, Yoshida ma pełne ręce roboty. Jak wiadomo kraj ten słynie z pracoholizmu, często tragicznego w skutkach – od popadnięcia w poważne problemy zdrowotne po samobójstwa. Dlatego też zaniepokojeni pracodawcy starają się znaleźć środek, który sprawi, że ich podwładni będą w lepszym nastroju i kondycji psychicznej, jednocześnie zachowując pełną efektywność w pracy.
Nauczyciel płaczu wyjaśnia, dlaczego nie warto powstrzymywać się od łez i uznawać ich za słabość. Zachęca do popłakania sobie, gdy nachodzi nas na to ochota, a jeśli z tą formą wyrażania emocji jakoś nie za bardzo jest nam po drodze, podpowiada kilka sprawdzonych sposobów na zdrowe przeżywanie smutku.
Mentor uważa, że aby w pełni odczuć pozytywny wpływ łez na nasze samopoczucie, należy płakać co najmniej raz w tygodniu. Nie chodzi tu oczywiście o nagłe załamywanie rąk nad losem swoim czy świata. Łkanie można przecież wywołać w mniej dramatyczny sposób. Namida sensei proponuje sposoby, które zna chyba każdy z nas, czyli obejrzenie od czasu do czasu przejmującego filmu (przypominamy, że niebawem w kinach pojawią się nowe wersje „Króla lwa” i „Dumbo”), lekturę wzruszającej książki czy posłuchanie budzącej w nas uczucie największej melancholii muzyki.
Tekst: Kinga Dembińska