Oczekiwanie na przyjemne przeżycia pomaga przetrwać szarą codzienność
Długie letnie dni, kiedy mogliśmy przynajmniej trochę odpocząć od reżimu sanitarnego, korzystając z pogody i organizując aktywności na świeżym powietrzu, dawno już odeszły w niepamięć. Choć okryty złą sławą rok 2020 już za nami, trudno oczekiwać powrotu do normalności w najbliższych tygodniach – wręcz przeciwnie, obecna sytuacja wymaga od nas dalszych wyrzeczeń w imię zbiorowej odpowiedzialności.
Z tak niepewnie rysującą się przyszłością nie dziwi fakt, że wielu z nas brak obecnie jakiejkolwiek motywacji do robienia planów – nie tylko tych na czasy po koronawirusie, ale także takich, które pomogłyby nam jakoś umilić oczekiwanie na koniec pandemii. O ile podczas pierwszej fali pandemii organizowanie imprez czy wieczorów z grami na Zoomie miało w sobie element nowości, teraz nierzadko widziane jest jako przykry obowiązek, do którego musimy się zmuszać w obawie przed poczuciem winy, że zaniedbujemy nasze życie towarzyskie. Porzucenie jakichkolwiek planów to jednak duży błąd.
Jak wskazują badania amerykańskich naukowców, perspektywa przyjemnych przeżyć i czas ich wyczekiwania mają widocznie pozytywny wpływ na naszą kondycję psychiczną – przyczyniają się do redukcji poziomu stresu oraz poprawy nastroju.
Robienie planów na przyszłość w czasach pandemii nie jest więc wcale pomysłem bezsensownym ani samolubnym.
Profesor Christian Waugh przypomina, że człowiek jest istotą z natury zorientowaną na przyszłość. Niezależnie od tego, czy mówimy o planach weekendowych czy pięcioletniej perspektywie rozwoju zawodowego, mamy tę wyjątkową umiejętność stawiania sobie celów oraz wizualizowania ich realizacji i końcowego efektu.
Nawet jeśli zaplanowany przez nas letni wyjazd po raz kolejny nie dojdzie w tym roku do skutku, oczekiwanie na niego daje nam nadzieję, że okoliczności, w jakich żyjemy, ulegną wkrótce poprawie. Ekspertka w dziedzinie zdrowia psychicznego dr Kimberly Diggles podkreśla, że podobny mechanizm ma miejsce również w przypadku planowania mniejszych przyjemności, jak na przykład zamówienia w weekend jedzenia z ulubionej restauracji.
Co więcej, oczekiwanie na przyjemne chwile wywołuje również reakcję chemiczną w mózgu i pomaga utrzymać wysoki poziom dopaminy. Osoby robiące plany na przyszłość są więc z reguły bardziej optymistycznie nastawione do życia.
Badania z 2010 roku wykazały, że respondenci, którzy mieli w perspektywie odbycie w najbliżej przyszłości jakiejś podróży, są na co dzień bardziej radośni niż ci, u których brak było w kalendarzach nadchodzących wyjazdów. Zdarzyć się może, że sam proces odliczania dni do wyczekiwanej przez nas chwili sprawia więcej przyjemności niż jej nastanie.
Robienie planów działa również jako świetna motywacja i nadaje naszym dniom sens, zmusza do działania, które pozwoli zbliżyć się do wyznaczonej mety. Jest to więc kolejny powód, dla którego w ramach walki z pandemiczną apatią warto wybiec myślami w przyszłość, zrobić plany i postawić sobie cele tak, aby perspektywa przyjemnych chwil ułatwiła funkcjonowanie w szarej rzeczywistości.
Zdjęcie główne: Minet Kim
Tekst: AD