Powstały świeczki o zapachach „normalności” – kina, festiwalu muzycznego i pubu
Zmysł powonienia funduje nam niekiedy niemałą karuzelę emocji, przywołując przeróżne wspomnienia.
Dzieje się tak dlatego, że obszar mózgu, który odpowiedzialny jest za węch, sąsiaduje z tym odpowiedzialnym za pamięć.
Określone wonie potrafią więc mimowolnie wpędzić nas w nostalgiczny nastrój, co bywa bardzo przyjemne, o ile oczywiście są to miłe wspomnienia. Twórcy świeczek z kolekcji „Scents of Normality” wyszli z założenia, że tego, czego nam teraz, w tych nie najlepszych czasach potrzeba, to trochę spokoju ducha i komfortu. Mają je zagwarantować zapachy kojarzące się z tymi dobrymi, wcale nie tak odległymi momentami, kiedy spędzaliśmy czas na sali kinowej, pod festiwalową sceną czy w ulubionym barze.
Chcący poddać się takiej aromaterapii mają do wyboru 3 świeczki. Pierwsza z nich – „The Local” – to zapachy ulubionego pubu za rogiem. Według opisu pachnie mniej więcej jak rozlane piwo i pomada do włosów, lakierowane blaty, lepki dywan i szturchnięcie w bok przy próbie dostania się do baru. W tym wypadku trzeba brać poprawkę na to, że angielskie puby mają swoją specyfikę, więc u nas ten zapach mógłby nie wywołać pożądanego efektu.
„The Festival”, czyli zapach festiwalu muzycznego, z pewnością uruchomi jakieś wspomnienia.
Na jego bukiet ma się składać świeżo skoszona trawa, rozgrzana słońcem skóra, ciepły cydr i unosząca się w powietrzu woń marihuany.
Do tego dochodzą nuty nieumytych włosów i wilgotnego śpiwora.
Świeczka „The Cinema” to z kolei zapach popcornu i słodkich napojów połączony z wyziewami klimatyzacji. To „sugestywny bukiet zapachowy, przywodzący na myśl zaliczanie trzeciej bazy w ostatnim rzędzie sali”.
Kolekcja „Scents of Normality” została stworzona przez londyńską markę Earl of East. W jej ofercie oprócz sojowych świec można znaleźć kadzidełka, mgiełki zapachowe do pomieszczeń i produkty do ciała i kąpieli. Stworzona przez Niko Dafkosa i Paula Firmina marka jest ceniona na rynku brytyjskim nie tylko za jakość swoich produktów, ale również design sklepów czy odbywające się w nich warsztaty produkcji świec.
Earl of East ma na koncie biznesowe współprace z m.in. Canonem, Peroni czy Mulberry.
Świeczki możecie kupić tutaj. Kosztują ok. 200 złotych.
A jaki przedkoronawirusowy zapach najchętniej inhalowalibyście obecnie wy?
Źródło zdjęć: EarlOfEast.com
Tekst: KD