Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Niezwykłe zdjęcia czarnoskórych surferów. Fotografka użyła tylko jednorazowych aparatów

Czarne kobiety i niebinarni surferzy rzadko są w centrum uwagi. Fotografka Gabriella Angotti-Jones postanowiła to zmienić.
.get_the_title().

Na początku 2019 roku Gabriella była świeżo po stażu w New York Times i utknęła na freelancingu, ciągle martwiąc się, kiedy dostanie kolejne zlecenia. W rozmowie z CNN przyznaje, że czuła się, jakby utknęła w kołowrotku chomika. Uznała, że pora na realizację własnego projektu. Temat był dla niej oczywisty: surfowanie. Tak można w skrócie opisać powstanie albumu 'I Just Wanna Surf’.

Fotograficzna seria skupiona jest na czarnych kobietach i niebinarnych surferach, którzy unoszą się na falach od Kalifornii po Kostarykę. Dlaczego akurat oni? Bo do tej pory wizerunek surfera był mocno określony: jest to najczęściej biały, wysportowany mężczyzna, który odważnie i spektakularnie pokonuje ogromne fale. Gabriella chce swoimi zdjęciami pokazać, że amatorzy też wchodzą na deski i że dla nich to świetna zabawa, a nie zawody, kto lepiej popłynie.

Bohaterką drugoplanową jest sama autorka, dla której album stał się osobistą kroniką własnych zmagań. Tyle z surfingiem, co z depresją. Angotti-Jones na miesiąc opuściła Nowy Jork i zamieszkała tam, skąd pochodzi — w Kalifornii, gdzie dołączyła do grupy Black Girls Surf.

Zdjęcia robiła tanimi, jednorazowymi aparatami. Nie miała konkretnego planu, po prostu dobrze się bawiła. Fotografie odzwierciedlają to uczucie. W otoczeniu wody i piasku radość surferów i ich społeczności jest namacalna. Ich uśmiechy zapraszają czytelnika bliżej; ich język ciała wzywa nas do wskoczenia do wody — komentuje autor artykułu w CNN.

Prace Angotti-Jonesa nawiązują stylistyką do fotografii surfingowej z lat 50. XX wieku. Są rozmyte, surowe, spontaniczne, pokazują ludzi, którzy po prostu miło spędzają czas na plaży i w wodzie, jest w tym o wiele więcej luzu niż na stylizowanych sesjach. Obraz ten jest daleki od nieskazitelnie ostrych, wyretuszowanych ujęć surferów – głównie białych mężczyzn – które od dziesięcioleci zalewają strony magazynów surfingowych i kampanii modowych, kształtując wizerunek tego sportu w kulturze popularnej — ocenia Vogue.

Autorka podkreśla, że chciała pokazać, że surfowanie może być wspólnotowym, głębokim doświadczeniem dla lokalnych społeczności, tym bardziej czarnoskórych.

Czułam, że przeżywam na nowo to, przez co przeszłam – skomentowała sfinalizowany projekt autorka, mając na myśli, że odkryła przyczyny swojej depresji. Przyznała, że patrząc na czarnoskórych bohaterów swoich fotografii, odkryła, że emanują otwartością, której ona nigdy nie pozwoliła sobie doświadczyć. Chce, żeby to zapamiętano z jej albumu: historia surfowania czarnoskórych nie jest definiowana przez rasizm, a miłość i wspólnotę.

KULTURA I SZTUKA