Chiny wdrażają AI i automatyzację na masową skalę. Symbolem tej zmiany są ciemne fabryki
Chiński zwrot ku masowej automatyzacji i wdrażaniu sztucznej inteligencji w przemyśle nie jest ani chwilową modą, ani technologiczną fanaberią państwa, które lubi wielkie projekty. To odpowiedź systemowa na naraz nawarstwiające się wyzwania gospodarcze, demograficzne i geopolityczne, z jakimi Chiny wchodzą w trzecią dekadę XXI wieku.
W ubiegłym roku w chińskich fabrykach zainstalowano około 295 tysięcy robotów przemysłowych – 9-krótnie więcej niż w USA.
Ta liczba sama w sobie robi wrażenie, ale jest jedynie widocznym objawem głębszego procesu: przebudowy chińskiego modelu produkcyjnego z opartego na taniej, masowej sile roboczej w kierunku opartego na kapitale, algorytmach i automatyzacji działającej 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Przez dekady przewaga Chin polegała na prostym rachunku ekonomicznym. Zachodnie firmy projektowały produkty, a chińskie fabryki, dzięki ogromnej podaży relatywnie taniej pracy były w stanie produkować je szybko, masowo i tanio. Model fabryki świata okazał się skuteczny, lecz jego fundamenty zaczęły pękać. Po pierwsze, demografia. Chiny starzeją się szybko, a liczba osób w wieku produkcyjnym maleje. Polityka jednego dziecka, prowadzona przez dziesięciolecia, ograniczyła przyszłą podaż pracy, a młodsze pokolenia nie są już skłonne do podejmowania monotonnego, ciężkiego zatrudnienia przy taśmie produkcyjnej za stawki, które jeszcze 20 lat temu uchodziły za atrakcyjne. Po drugie, koszt pracy w Chinach znacząco wzrósł, redukując przewagę cenową wobec krajów takich jak Wietnam, Bangladesz czy Indie. Po trzecie, geopolityka. Wojny handlowe, sankcje technologiczne i rosnące cła sprawiają, że chiński eksport funkcjonuje w coraz bardziej wrogim otoczeniu.
Automatyzacja i sztuczna inteligencja stały się w tej sytuacji czymś więcej niż narzędziem poprawy wydajności. Są strategią przetrwania.
Robot przemysłowy nie starzeje się, nie strajkuje, nie wyjeżdża do innego miasta w poszukiwaniu lepszej pracy. Może pracować w trybie 24/7, w warunkach, które byłyby nie do zaakceptowania dla ludzi, z powtarzalną precyzją i przewidywalnością. Wprowadzenie setek tysięcy robotów pozwala nie tylko utrzymać produkcję przy malejącej liczbie pracowników, ale wręcz ją zwiększyć — i to bez proporcjonalnego wzrostu kosztów jednostkowych. W dłuższej perspektywie automatyzacja działa jak amortyzator demograficzny, który łagodzi skutki starzenia się społeczeństwa.
Symbolem tej zmiany stały się tzw. ciemne fabryki tj. zakłady produkcyjne, które mogą funkcjonować praktycznie bez udziału ludzi, często przy zgaszonym świetle, bo maszyny i systemy wizyjne nie potrzebują ludzkiego oświetlenia.
To nie jest futurystyczna wizja rodem z filmów science fiction, lecz realnie działające obiekty, w których roboty montują, spawają, przenoszą elementy, a algorytmy sterują logistyką wewnętrzną, jakością produkcji i planowaniem. Sztuczna inteligencja analizuje dane z tysięcy czujników, wykrywa mikroskopijne odchylenia od normy, przewiduje awarie zanim do nich dojdzie i optymalizuje procesy w czasie rzeczywistym. Tam, gdzie dawniej potrzebna była brygada techników i kierowników zmiany, dziś wystarcza kilku operatorów nadzorujących systemy z centrum kontroli. Kluczowa jest jednak skala. Chiny nie wdrażają automatyzacji punktowo, w wybranych sektorach czy pilotażowych projektach. Robią to masowo, systemowo i we wszystkich ogniwach łańcucha produkcyjnego – od prostych komponentów po zaawansowaną elektronikę, od przemysłu ciężkiego po montaż precyzyjny. Państwo aktywnie wspiera ten proces poprzez subsydia, preferencyjne kredyty, ulgi podatkowe oraz polityczne priorytety realizowane przez władze lokalne.
Automatyzacja staje się elementem strategii narodowej, podobnie jak wcześniej rozwój infrastruktury czy ekspansja eksportowa.
Sztuczna inteligencja pełni w tym procesie szczególną rolę. Robot bez AI jest jedynie drogą maszyną wykonującą powtarzalne ruchy według zaprogramowanego schematu. Robot z AI staje się elementem uczącym się systemu. Dzięki algorytmom uczenia maszynowego linie produkcyjne mogą same dostosowywać się do zmian w jakości surowca, modyfikować parametry produkcji, redukować ilość odpadów i energii. AI umożliwia też elastyczność produkcji, co jest kluczowe w świecie, gdzie cykle życia produktów skracają się, a klienci oczekują personalizacji. Fabryka przyszłości nie produkuje już milionów identycznych egzemplarzy przez dziesięć lat – produkuje krótsze serie, szybciej się przestawia i reaguje na sygnały z rynku niemal w czasie rzeczywistym. Nie bez znaczenia jest też kontekst ceł i barier handlowych. Jeśli eksport staje się droższy z powodu barier politycznych, jedynym sposobem na utrzymanie konkurencyjności jest dalsze obniżanie kosztów produkcji albo zwiększanie wartości dodanej. Automatyzacja umożliwia oba te cele jednocześnie. Z jednej strony redukuje koszt pracy na jednostkę produktu, z drugiej pozwala integrować produkcję z projektowaniem, kontrolą jakości i logistyką w sposób, który zwiększa ogólną efektywność. Chińskie fabryki stają się nie tylko tańsze, ale też szybsze, bardziej niezawodne i trudniejsze do zastąpienia przez konkurencję z krajów o niższych płacach, lecz słabszym zapleczu technologicznym.
Ten proces ma jednak konsekwencje wykraczające poza ekonomię. Masowa automatyzacja zmienia strukturę chińskiego społeczeństwa.
Zmniejsza zapotrzebowanie na nisko wykwalifikowaną pracę fizyczną, a zwiększa popyt na inżynierów, programistów, specjalistów od analizy danych i utrzymania systemów. W dłuższej perspektywie może pogłębiać nierówności między regionami i grupami społecznymi, które skorzystają na awansie technologicznym, a tymi, które zostaną wypchnięte z rynku pracy. Państwo zdaje sobie z tego sprawę i stara się równoważyć proces poprzez programy przekwalifikowania oraz kontrolę migracji wewnętrznej, ale skala transformacji sprawia, że tarcia społeczne są nieuniknione. Automatyzacja w chińskim wydaniu ma również wymiar strategiczny. W świecie, w którym dostęp do zaawansowanych chipów, oprogramowania i technologii jest coraz częściej ograniczany przez sankcje, Chiny inwestują ogromne środki w rozwój własnych rozwiązań. Robotyka, systemy sterowania, vision systems i algorytmy AI mają być oparte na krajowych technologiach, aby zminimalizować zależność od importu. W efekcie powstaje równoległy ekosystem technologiczny, który w przyszłości może konkurować z zachodnim nie tylko ceną, ale i jakością.
Warto też zauważyć, że ciemne fabryki i produkcja 24/7 zmieniają pojęcie produktywności.
W klasycznym ujęciu produktywność była wypadkową czasu pracy ludzi, ich umiejętności i organizacji pracy. W zautomatyzowanym systemie produktywność staje się funkcją kapitału, danych i algorytmów. To przesuwa punkt ciężkości z negocjacji płacowych i polityki zatrudnienia na konkurencję technologiczną i dostęp do know-how. Dla Chin, jako państwa zdolnego do mobilizacji ogromnych zasobów w jednym kierunku, jest to naturalna arena rywalizacji. Nie oznacza to jednak, że automatyzacja rozwiązuje wszystkie problemy. Wysoki koszt początkowy, ryzyko technologiczne i rosnące zapotrzebowanie na energię stanowią realne wyzwania. Fabryka pełna robotów i serwerów wymaga stabilnego zasilania, infrastruktury cyfrowej i zabezpieczeń przed cyberatakami. Im bardziej zautomatyzowany jest system, tym bardziej wrażliwy staje się na awarie o charakterze systemowym. Jeden błąd algorytmu lub przerwa w dostawie energii może zatrzymać całą produkcję. Dlatego równolegle rozwijane są systemy redundancji, predykcji ryzyka i inteligentnego zarządzania energią. Z perspektywy globalnej masowa automatyzacja w Chinach oznacza zaostrzenie konkurencji. Zachodnie gospodarki, które przez lata zakładały, że robotyzacja będzie narzędziem 'powrotu produkcji do domu’, muszą liczyć się z faktem, że Chiny nie tylko automatyzują równie szybko, ale szybciej i na większą skalę. Paradoksalnie może to utrwalić ich pozycję jako centrum globalnej produkcji, mimo rosnących barier politycznych. Fabryka, której wydajność rośnie szybciej niż koszty, jest w stanie absorbować cła i nadal oferować konkurencyjne ceny.