Te zdjęcia już stały się viralem. Samowolka kierowców i absurdalny remont jezdni w Warszawie

Dziury i łaty to smutny krajobraz polskich dróg. Okazuje się jednak, że gdy już dochodzi do długo wyczekiwanych remontów, formowanie się kształtu jezdni mogą utrudniać sami kierowcy.
.get_the_title().

Polskie drogi nie należą do najlepszych – widok dziur i łat na jezdni to codzienny widok kierowców, którzy lubią narzekać na zły stan naszych ulic. Okazuje się jednak, że gdy już dochodzi do długo wyczekiwanych remontów, sprawę utrudnia nikt inny jak właśnie kierowcy. Do szczególnie absurdalnej sytuacji doszło w miniony weekend na warszawskiej Woli, gdzie stołeczny Zarząd Dróg Miejskich prowadził prace remontowe. W okolicy ulicy Jana Kazimierza rozpoczęło się w sobotę nakładanie nowego asfaltu, które miało trwać aż do niedzieli. Niestety, wczoraj nie udało się z powodzeniem zakończyć prac. Wszystko przez kierowców, którzy pomimo zakazu ruchu postanowili zaparkować swoje pojazdy na jezdni.

Na miejsce wezwana została Straż Miejska, która niestety nie odholowała utrudniających pracę aut.

fot. ZDM Warszawa

Zdaniem funkcjonariuszy na miejscu zabrakło znaku T24, który informowałby o możliwości odholowania źle pozostawionego pojazdu. Rzeczniczka ZDM, Karolina Gałecka, poinformowała zaś, że na terenie budowy postawiony został zawsze stosowany przez ZDM znak zakazujący ruchu w obu kierunkach. – Nie można go było ominąć. Pierwszy raz w historii zdarzyło się coś takiego, że nie mogliśmy dokończyć prac tylko dlatego, że z soboty na niedzielę w nocy ktoś wjechał mimo znaku B1– dodaje Gałecka.

Co ciekawe, informacji tej nie potwierdza Monika Niżniak, rzeczniczka stołecznej Straży Miejskiej. Jej zdaniem ZDM nie poinformował Straży Miejskiej o jakichkolwiek problemach. – Z informacji przekazanych nam przez ZDM wynika, że na miejscu był wyłącznie patrol policji – dodaje Niżniak.

fot. ZDM Warszawa

Wiadomo na pewno, że dziś Straż Miejska podjęła działania mające na celu usunięcie pojazdów z jezdni. Jedno z aut zostało usunięte na koszt właściciela, drugie zaś dobrowolnie przestawione przez kierowcę. Do opisywanej sytuacji odniósł się również Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli. – Troje kierowców wjechało w nocy na plac budowy, lekceważąc znaki zakazu. Będą wysokie mandaty. Remont będzie dokończony w kolejny weekend. Pytanie czy nie wypadałoby obciążyć sprawców dodatkowymi kosztami, które poniesie samorząd – napisał na swoim Twitterze.

Źródło: Metro Warszawa
Tekst: AC

FUTOPIA