Energetyczne kolory, op-art i kwiaty na pierwszym planie, czyli Summer of Love 2020
W roku, który spokojnie mógłby zostać odwołany, pozytywne wibracje i świeża energia liczą się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Przytłoczeni apokaliptycznymi scenariuszami na niedaleką przyszłość, poszukujemy ucieczki w tym, co może nieco ubarwić naszą szarą rzeczywistość. Powrót do wspomnień z lat 60. i 70. może wcale nie jest taki przypadkowy, bo przecież obie dekady cechowały się podobnym stanem ducha, co wschodząca trzecia dekada XXI wieku.
Może właśnie to poczucie zagrożenia i lęk przed przyszłością powoduje u większości z nas chęć oderwania się od rzeczywistości i zanurzenia w beztroskiej stylistyce zdominowanej przez soczyste kolory, kwiaty, wygodne materiały i eklektyzm, który widać z odległości kilkudziesięciu metrów.
Jaka jest więc kwintesencja stylu na najbliższe miesiące? To przede wszystkim sporo pomarańczu, czerwieni, trawiastej zieleni i oczywiście słonecznej żółci, bo słońce to życie, dobre samopoczucie i witamina D. Najlepszą ściągawkę z trendów na lato 2020 przygotowały takie brandy jak Miracle Eye czy Yesterday People. Vintage staje się nowym modern, czyli – klasycznie – moda zatacza koło, tym razem sięgając po inspiracje sprzed pięciu dekad.
Obowiązkowe są nie tylko wyżej wymienione kolory, ale też wysokie kozaki, jedwabne koszule, długie wzorzyste płaszcze, wielkie okulary, wąs, blond loki lub grzywka à la Cher i oczywiście spodnie dzwony, które tym razem już na dobre przegoniły wiecznie obciskające rurki. Sporo inspiracji dostarczyło nam kino, na czele z takimi klasykami jak „Pewnego razu w Hollywood” czy „American Hustler”. Nie zapominajmy też o modowym serialu wszech czasów, czyli o późniejszych sezonach „Mad Men”.
W tym roku nie ma stylówki, która jest przesadzona czy przeskalowana.
Całkowite wkręcenie się w klimat lat 70. to esencja trendu, jaki funkcjonuje w modowej przestrzeni już od kilku sezonów, a teraz przeżywa swoje apogeum. Wiedzą o tym projektantki z marki Vicher i oczywiście wiedziała o tym Jessica Mercedes, której niesławna kolekcja basic również nawiązywała do estetyki dekady dzieci kwiatów.
Veclaim może podglądnąć tajniki polskiej produkcji u Żony Johna, która stylistykę swoich bardzo domowych i mocno vintage’owych produktów — od gumek dylanów, poprzez bluzki i sukienki z pościeli, aż po torebki z firanki — oparła właśnie na beztroskiej i totalnie nienapompowanej estetyce przełomu lat 60. i 70. Tutaj wszystkie chwyty są dozwolone, a im więcej kreatywnego podejścia, autentyczności i szczerego uśmiechu, tym klienci są bardziej zadowoleni. W końcu lata 70. to czas miłości, wyszczerzonych zębów i momentami dosyć mocnego oderwania od problemów codzienności.
Dekada hippisów, wszechobecnego denimu, zamszu, koralików i rzemyków płynnie przeplata się w tym sezonie z op-artowymi inspiracjami rodem z lat 60., z pop artem, który pojawił się na wybiegu Versace, stylem w duchu teddy boys i teddy girls oraz z pudełkowymi kompletami, które zaleją nas już w pierwszych tygodniach tegorocznej jesieni. Obie dekady mocno wpłynęły na ostatnie dwie kolekcje Marca Jacobsa, który dał się ponieść najpierw nonszalancji lat 70., aby na sezon jesień/zima postawić na bardziej okiełznane zestawy inspirowane Jackie Kennedy.
Lata 60. to oczywiście w dalszym ciągu kropki, kropy i kropeczki, które wyskakują z każdego zakamarka szafy – od majteczek, przez bluzki, spodnie i oczywiście sukienki w stylu vintage.
Chociaż oba trendy wkroczyły na wybiegi sporo czasu przed wybuchem globalnej epidemii i równie globalnego lockdownu, z dzisiejszej perspektywy patrzymy na nie z dużą dozą zrozumienia i sympatii. Świat ponownie się otwiera, a przed nami ciepłe wakacyjne miesiące, które docenimy mocniej niż w ubiegłych latach.
Kolory, kwiaty, luźne fasony i ekstrawaganckie dodatki to więc doskonałe dopełnienie lata pełnego miłości.
I choć nie możemy się zgromadzić tak jak w sławetnym ’67, niech ubrania same mówią to, co chcemy przekazać poturbowanemu światu.
Tekst: Malwa Wawrzynek
Zdjęcie główne: Miracle Eye