Kilkumiesięczny odpoczynek Virgila Abloha to dobry moment, aby porozmawiać o presji w świecie mody
Kto choć trochę interesuje się modą, nie mógł nie słyszeć nazwiska Abloh, które przez ostatnie lata wraca do nas jak bumerang. Choćbyśmy nawet próbowali je zignorować, i tak wyskoczy w najmniej oczekiwanym momencie. Wszystko przez, a może raczej dzięki intensywnej pracy, której Ablohowi nikt nie może odmówić. Można lubić jego estetykę i to, co kreuje w męskiej linii Louis Vuitton, w Off White oraz wielu innych kolekcjach, które sygnuje swoim nazwiskiem, można też mieć go po dziurki w nosie, ale nie można zignorować faktu, że ten człowiek przeżywa właśnie swoje długie 10 minut w świecie mody. I potrafi je wykorzystać do ostatniej kropli potu. Czy jednak właśnie o to w tym wszystkim chodzi?
Odkąd, za sprawą swojej marki Off White oraz przyjaźni z Kanye Westem, Abloh zaczął zyskiwać coraz większy rozgłos w świecie mody, oczywiste było, że ten mężczyzna będzie kimś więcej, niż tylko dyrektorem kreatywnym streetwearowej marki. Bardzo szybko stał się influencerem numer jeden, który dzisiaj de facto dyktuje, co nosi spora część ulicy oraz niemal cała społeczność hypebeasts, o których pisaliśmy w tym artykule.
Abloh stał się zjawiskiem, które w krótkim czasie jest w stanie sprzedać niemal wszystko.
Świadomość tej supermocy sprawiła, że założyciel Off White zaczął angażować się w szereg pobocznych projektów i kolaboracji. W tym biznesie przecież liczy się wyczucie momentu i wyciśnięcie z niego maksimum potencjału.
Na stronie hypebeast.com znajduje się ciekawy wykres obrazujący niemal wszystkie kolaboracje, jakich podjął się Virgil Abloh. Są one podzielone na te najbardziej hypowane — tu przede wszystkim znalazła się kolekcja stworzona razem z IKEA, RIMOWA oraz Nike Football, oraz na te, które okazały się istotne dla szeroko pojętej kultury, którą należy tu rozumieć głównie jako odbiorców tego typu produktów. W tym miejscu znajduje się między innymi kolekcja stworzona we współpracy z Nike „The Ten”, Levis’em, czy z marką KITH. Na wykresie znajdują się także inne projekty, o których być może większość z was nigdy nawet nie słyszała. Razem jest ich 22. Innych, nienagłośnionych kolaboracji jest jednak znacznie więcej. Przypomnijmy, że oprócz nich Abloh kieruje marką Off White oraz jest dyrektorem artystycznym męskiej linii Louis Vuitton.
Nie da się jednak długo funkcjonować, zachowując takie tempo i intensywność pracy. Virgil Abloh obecny jest na rynku od ponad 15 lat, a ostatnia dekada to pasmo ciągłych sukcesów i ekspresowego rozwoju jego własnego brandu. W sierpniu tego roku projektant powiedział jednak „dość” i w trosce o własne zdrowie fizyczne i psychiczne udał się do lekarza. Jakkolwiek trywialne nie byłoby to zdanie, ma ono ogromne znacznie w świetle tego, jak wygląda współczesny biznes rządzący światem mody.
Po konsultacji zdrowotnej Abloh ogłosił, że udaje się na kilkumiesięczny odpoczynek od pracy, co oznacza, że nie pojawi się na pokazie marki Off White podczas tegorocznego paryskiego Tygodnia Mody.
Warto wspomnieć tu jednak, że Abloh ma możliwość wrzucenia na luz tylko dlatego, że zarówno zespół marki Off White, jak i zespół Louis Vuitton są w stanie dźwignąć kontynuowanie standardowego cyklu pracy, nawet bez obecności dyrektora kreatywnego. To wiele mówi o strukturze tworzenia kolekcji poszczególnych marek, ale też może okazać się case study dla podobnych sytuacji, których w przyszłości w świecie mody zapewne będzie przybywać.
Temat zdrowia psychicznego i fizycznego projektantów oraz dyrektorów kreatywnych największych marek i domów mody jest na tapecie od kilku dobrych lat. Po raz pierwszy głośno odbił się w świecie mediów w 2010 roku, kiedy modową społeczność sparaliżowała informacja o samobójstwie Alexandra McQueena.
Historia jego wielkiego sukcesu, nieograniczonego geniuszu i w końcu tragicznego końca nadal jest szeroko komentowana i analizowana. W kontekście McQueena dużo mówi się o presji, którą świat mody i wielkie koncerny wywierają na kreatywne jednostki.
Nie jest tajemnicą, ze McQueen przeszedł niepokojącą fizyczną, ale też mentalną przemianę, która zbiegła się z podpisaniem „cyrografu” z koncernem LVMH (Givenchy), a następnie z grupą Kering (obecny właściciel marki McQueen). Utrata niezależności marki oznacza z jednej strony ogromny przypływ pieniędzy na inwestycje, z drugiej zaś wiąże się z wielką presją rosnącej sprzedaży. Dzisiaj sytuacja wygląda jeszcze gorzej. W kuluarach mówi się, że nowo zatrudniony projektant ma jeden sezon, aby wykazać wzrost sprzedaży. W przeciwnym razie umowa zostaje rozwiązana. Nietrudno więc sobie wyobrazić, jaka presja opinii publicznej, prestiżowego stanowiska oraz dobrej prasy ciąży na barkach często nadwrażliwych jednostek. Podobny kazus można było zaobserwować w przypadku Rafa Simonsa, który pomimo talentu, długo nie potrafił znaleźć swojego miejsca w świecie mody.
Chociaż przypadek Abloha może wydawać się nieco inny od wspomnianych wyżej projektantów mody, to Abloh wydaje się być na skraju wykończenia po bardzo intensywnych ostatnich latach pracy. Jego pozycja w świecie mody zapewne pozwoli mu pozostać dyrektorem kreatywnym w Louis Vuitton pomimo przerwy, na którą niemal nikt w branży nie może sobie pozwolić. Czy jednak po kilkumiesięcznej przerwie projektant wróci do pracy w takim tempie, jakie utrzymywał do tej pory? Wydaje się, że Abloh, który w przyszłym roku skończy 40 lat, w końcu doszedł do momentu przewartościowania własnych priorytetów. Przyznaje, że w końcu będzie miał czas na odebranie dzieciaków ze szkoły oraz na przyjrzenie się temu, co udało mu się osiągnąć przez ostatnie lata.
I chociaż deklaruje, że zamierza pracować z domu, wszyscy wiemy, jak taka praca w rzeczywistości wygląda. Odrobina lenistwa i zajmowanie się trywialnymi rzeczami z pewnością może wyjść Ablohowi na lepsze. My też będziemy mieć czas, aby odpocząć od jego nazwiska, które wnet zapewne zaczęłoby wyskakiwać z lodówki i innych często otwieranych drzwi. Być może nawet część z nas zatęskni za nową kolaboracją, która po powrocie będzie cieszyć się jeszcze większym zainteresowaniem mediów i wyznawców Virgila Abloha.
Tekst: Malwa Wawrzynek