Kilka powodów, dla których warto odwiedzić Fat Buddha

Fat Buddha zdążył się już wpisać w imprezowy klimat ulicy Mazowieckiej. Po zmroku przywitają tu was klubowe różowe światła i znakomita selekcja koktajli, ale zjecie tu także pyszne dania inspirowane kuchnią azjatycką, a w szczególności japońską. Sprawdziliśmy, czy pozytywne opinie krążące o tej restauracji są prawdziwe.
.get_the_title().

Nie trzymając was dłużej w niepewności i odpowiadając na pytanie zawarte we wstępie – zdecydowanie warto wpaść do Fat Buddha i to co najmniej z kilku powodów.

Źródło zdjęcia: fanpage Fat Buddha

Jedzenie

Przetestowaliśmy kilka potraw z obszernego menu i w żadnym przypadku nie było skuchy. Na początek skuście się na absolutnie rewelacyjne beef tataki, czyli delikatne plastry wołowiny sezonowanej z cytrusowym dressingiem ponzu. Świetnej jakości mięso z idealnie dobranymi dodatkami to zawsze dobry pomysł na pobudzenie apetytu. Jeśli nie jesteście przekonani do mięsa w takim wydaniu lub szukacie w menu opcji dietetycznej, wybierzcie sałatkę ze szparagami, glonami i awokado, polaną firmowym fatbuddhowym sosem. Porcja rozmiaru jak najbardziej uczciwego, zatem spokojnie może służyć za danie główne, choć te w karcie zapowiadają się na tyle ciekawie, że nie warto poprzestać na przystawkach.

Hitem ostatnich tygodni jest ramen burger – tatar z łososia z jajkiem i dodatkami trzymany jest w ryzach nie dzięki bułce, tylko w sprasowanym i przesmażonym makaronie typu ramen.

Nic dietetycznego, za to foodporn w czystej postaci. Opcja bardziej racjonalna to grillowana makrela na pysznej polencie z nutką trawy cytrynowej. Desery to osobna bajka, bo nie wiemy, czy pierwszeństwo przyznać kremowemu musowi z białej czekolady i owocami, czy obłędnie płynnemu foundatowi, z którego apetycznie wycieka nadzienie pistacjowo-czekoladowe po dosłownie lekkim naciśnięciu ciasta łyżeczką…

Źródło zdjęcia: fanpage Fat Buddha

Alkohol

Świetnie zaopatrzony bar i długa karta koktajli to zapowiedź sukcesu na polu alkoholowym. Jeśli nie umiecie się zdecydować na konkretny smak, możecie liczyć na profesjonalne doradztwo obsługi.

Lubiącym eksperymenty polecamy takie cuda jak Tanq with me! (gin infuzowany grillowanym ananasem) czy ostre Wa-Sa-Bi.

Alkohole można konsumować zarówno w części restauracyjnej do posiłku, jak i w tej bardziej klubowo-kameralnej na piętrze.

Źródło zdjęcia: materiały prasowe Fat Buddha

Przestrzeń

Fat Buddha to ponad 800 metrów kwadratowych powierzchni do zagospodarowania. Oznacza to, że goście sobie wzajemnie nie przeszkadzają (stoliki oddalone są od siebie dość sporo, co sprzyja – zwłaszcza w połączeniu z różowym światłem – intymnej atmosferze podczas kolacji), ale jednocześnie jest sporo miejsca na zorganizowanie eventu lub imprezy. Tym samym lokal ma potencjał do wykorzystania go na różne okazje. Nic, tylko odwiedzać.

Detale

Na koniec kilka kwestii niepasujących do powyższych kategorii, ale zwracających uwagę. Uprzejma i dyskretna obsługa, wspaniale wyposażona łazienka (w przypadku toalety damskiej znajdziemy tam chyba wszystkie potrzebne przybory higieniczne i kosmetyczne – niby drobiazg, a bardzo cieszy) i otwarcie restauracji do późnych godzin nocnych. Jakiś czas temu publikowaliśmy listę warszawskich lokali, w których zjecie w tygodniu po 22:00 – Fat Buddha dołącza do naszej rozpiski.

W środę Fat Buddha nakarmi was do północy, w czwartek aż do drugiej w nocy, a w piątek i sobotę do czwartej, czyli praktycznie do białego rana.

Źródło zdjęcia: fanpage Fat Buddha

Niestety od niedzieli do wtorku restauracja jest nieczynna i to chyba jedyny minus, jaki do tej pory znaleźliśmy.

Jak widzicie, jest wiele powodów by wpaść do Fat Buddha i mamy nadzieję, że sprawdzicie ten adres, czy to będąc na imprezowym szlaku, czy zupełnie bez okazji.

Tekst: Konstancja Gierba

FOODIE