Najmilszy, a nie najsilniejszy ma przewagę ewolucyjną i większe szanse na przetrwanie – twierdzą badacze
Założyliśmy, że Darwin, mówiąc o 'przetrwaniu najlepiej przystosowanych’ miał na myśli siłę fizyczną i dominację twardszego, bardziej odpornego osobnika nad słabszymi. Jednak zdaniem antropologa ewolucyjnego Briana Hare’a z Centrum Neurobiologii Poznawczej Uniwersytetu Duke’a i pisarki Vanessy Woods skuteczne przetrwanie gatunku nie ma to nic wspólnego z pokonywaniem konkurencji.
W swojej książce 'Survival of the Friendliest: Understanding Our Origins and Rediscovering Our Common Humanity’ udowadniają, że przyjazne partnerstwa między gatunkami, również w przypadku ludzi, przez wieki dawało lepsze rezultaty niż konkurencja. I to ono zapewniało ewolucyjne przetrwanie.
Autorzy uważają, że wiele znanych nam dzisiaj gatunków – człowiek, inne zwierzęta, rośliny – przetrwały w oparciu o życzliwość, partnerstwo i komunikację. – Myślenie o o ewolucji i doborze naturalnym jako przetrwaniu najsilniejszych wyrządziło wiele szkód. To przekonanie istnieje w prawie każdej legendzie ludowej. I przeniknęło do świadomości prawie każdego społeczeństwa – twierdzi Hare. – Ludzie myślą, że tylko silne osobniki alfa, zasługują na zwycięstwo. A wcale nie to sugerował Darwin. Nie to zostało też naukowo udowodnione.
Obserwowaliśmy w przeszłości i nadal obserwujemy, że najbardziej skuteczną strategią przetrwania jest życzliwość i współpraca. – Psy są potomkami wilków. Przyciągnął je człowiek. Pies stał się przyjazny, zmienił swoje zachowanie, wygląd oraz charakter rozwojowy. I podczas gdy na świecie żyje setki milionów psów, ich bliski krewny, wilk, jest gatunkiem krytycznie zagrożonym. Psy były zatem częścią populacji wilków, która zdecydowała się polegać na ludziach — zamiast na polowaniu — i wygrała. Podobnie ma się sytuacja wśród roślin. – Rośliny kwitnące przyciągają zwierzęta do rozsiewania pyłku, tworząc partnerstwo, które przynosi korzyści obu. Rośliny dostarczają pożywienia i energii, a zwierzęta transportują pyłki – tłumaczy Hare.
Przed skupieniem się na badaniach psów, Hare and Woods badali bonobo. Te człekokształtne małpy są często utożsamiane z szympansami zwyczajnymi, ale rzeczywistości bardzo się od nich różnią. Szympansy cały czas prowadzą wojnę. Samce kontrolują stado. Są brutalne, często zabijają się nawzajem.
Bonobo z kolei żyją w rządzonej przez samice organizacji, porównywalnej z hipisowską komuną. Są opiekuńcze, nieagresywne i uprawiają dużo niezobowiązującego seksu w różnych konfiguracjach.
Nie zabijają siebie nawzajem. Mają naturalny odruch dzielenia się jedzeniem z innymi i nigdy z niego nie wyrastają (w przeciwności do samolubnych szympansów). – Najbardziej przyjazny samiec bonobo odnosi zdecydowanie większe sukcesy niż najbardziej agresywny szympans zwyczajny – twierdzi Hare, odnosząc się do reprodukcji. – Najbardziej popularne samce bonobo mają zdecydowanie więcej potomstwa niż najbardziej popularne samce szympansów alfa. A to jest najlepsza miara sukcesu i najlepsza wróżba na przyszłość gatunku.
Jaki z tego morał? Zdaniem badaczy, jedyną zwycięską strategią jest życzliwość, jeśli ludzie mają dalej pomyślnie ewoluować. Sekret dotychczasowego sukcesu naszego gatunku jest taki sam jak w przypadku psów i bonobo. Byliśmy najbardziej przyjaznym gatunkiem ludzkim, jaki kiedykolwiek wyewoluował. Pozwoliło nam wyprzedzić inne, wymarłe dziś, gatunki człowiekowate. Jeśli ten mechanizm zostanie wyłączony, możemy stać się niewiarygodnie okrutni. Kiedy jest włączony — pozwala nam wygrywać.
– Problemy społeczne wymagają społecznych rozwiązań – podsumował Hare – Nasze wyjątkowe ludzkie umiejętności w zakresie komunikacji kooperacyjnej muszą być wykorzystane do rozwiązania najtrudniejszych problemów. Oczywiście, jeśli chcemy przetrwać i nadal odnosić sukcesy, jako gatunek.
Tekst: AvdB