Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Obrażony Mark i senatorowie z innej epoki. Co działo się na przesłuchaniu Zuckerberga?

W końcu doszło do przesłuchania szefa Facebooka przed amerykańskim Kongresem. Oto najważniejsze wątki z tego 5-godzinnego posiedzenia.
.get_the_title().

Jeden z najbardziej wpływowych ludzi świata, Mark Zuckerberg, dziś o 10 rano czasu amerykańskiego był przesłuchiwany przed tamtejszym kongresem. Na „zaproszenie” przed oblicze tego zacnego gremium zbierało się już od dłuższego czasu, a czarę goryczy przelała afera Cambridge Analytica, która naraziła na szwank dane ponad 87 milionów użytkowników – pisaliśmy o tym tutaj. Z racji tego, że szef Facebooka nie jest uznawany za wybitnego mówcę, wiele osób liczyło na to, że przesłuchanie może obfitować w ciekawe sytuacje, merytoryczne spory, spontaniczne wybryki.

Tym bardziej, że Zuckerberga przez dobre 5 godzin przesłuchiwała rekordowa liczba 44 senatorów, zaś dla dodania wydarzeniu rangi i pikanterii internauci 11 kwietnia 2018 ogłosili światowym dniem bez Facebooka. Wpływowe przedsiębiorstwo Open MIC jeszcze przed przesłuchaniem wydało zaś taki komunikat: Zuckerberg ma w tej chwili dwa stanowiska w Facebooku – dyrektora generalnego i prezesa zarządu. To już najwyższy czas, żeby zrezygnował z co najmniej jednego z nich.

Choć momentami założyciel największego portalu społecznościowego świata mógł czuć się przez kongres mocno przyparty do muru, a wielu senatorów – jak choćby nieprzenikniona Mazie Hirono – spoglądało na niego wyjątkowo nieufnie, absurdalne pytania i sytuacje wydawały się skutecznie rozrzedzać jego ewidentny początkowy dyskomfort.

Jak bowiem w kontekście realnych problemów z masowym wykradaniem danych traktować pytania takich senatorów jak Lindsey Graham, który, najwyraźniej wybudzony po długiej hibernacji dopiero wczoraj, dociekał na temat rynkowych alternatyw dla Facebooka, zarzutem czyniąc to, że Zuckerberg nie ma faktycznej konkurencji i w efekcie może robić co chce, a i tak nie wpłynie to z grubsza na pozycję zarówno jego serwisu, jak i jego samego. Wielu z bardziej wiekowych senatorów nie do końca odnajdywało się w tej – co było zauważalne – dość egzotycznej dla siebie materii, co czyniło momentami przesłuchanie groteską dorównującą poziomem licznym kwiatkom z polskich komisji śledczych. Zresztą, chcielibyście, żeby o kształcie platform internetowych decydowali specjalizujący się zupełnie w czymś innym starsi ludzie, jak senator Patrick Leahy z Partii Demokratycznej?

fot. rawstory.com

W język nie ugryzł się też senator John Kennedy, który wyartykułował Zuckerbergowi w twarz: Twoja umowa z użytkownikami ssie. Powiedz swoim zarabiającym 1200 dolarów na godzinę prawnikom – bez obrazy, są dobrzy – ale powiedz im, żeby pisali po angielsku, a nie w języku suahili, tak żeby przeciętny Amerykanin mógł to zrozumieć.

Na tle wielu takich dziwnych wymian zdań, gdy pytający eksperci od transportu czy handlu często liczyli na prostą odpowiedź „tak” lub „nie”, którą przesłuchiwany szybko przekształcał w elaborat, pojawiło się też kilka o znacznie większym ciężarze gatunkowym. Zapytany, czy dobór wyświetlających się użytkownikom reklam ma swoją genezę w podsłuchiwaniu bądź śledzeniu ich rozmów, CEO Facebooka oczywiście zaprzeczył, sprawiając wręcz wrażenie obrażonego taką sugestią.

Wielokrotnie dawał odczuć komisji, że ostatnie niepokojące wydarzenia – jak rosyjska ingerencja w amerykańskie wybory – stanowiły wyłącznie wypadek przy pracy, nadużycie jego zaufania i zwyczajny ludzki błąd, za który odpowiedzialność spoczywa oczywiście na nim, oraz że wielotysięczna armia pracowników portalu na całym świecie mocno zadba o to, by takie sytuacje nie miały już miejsca.

Pojawił się też nawet w tym kontekście wątek sztucznej inteligencji, która w przyszłości ma jeszcze prężniej niż teraz trzymać pieczę nad bezpieczeństwem użytkowników razem z facebookową załogą.

Zuckerberg tłumaczył też, że trwa wewnętrzne dochodzenie w siedzibie firmy, a każda aplikacja, która posiada dostęp do danych, jest starannie weryfikowana, choć nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi, czy mogło dochodzić do zbierania danych również z urządzeń nieposiadających połączenia z portalem.

Oprócz wątków stricte politycznych (jak siła portalu jako międzynarodowego podłoża do działalności opozycyjnych ruchów, co doprowadziło nawet do pytania „Czy nie czujesz się zbyt potężny?”) pojawiło się też zagadnienie mowy nienawiści. Zuckerberg stwierdził, że w okresie do 10 lat powstaną algorytmy, które, niezależnie od konkretnego języka, będą w stanie ją wykrywać i eliminować.

Jakie wnioski? Oprócz wdrożenia nowych rozwiązań zabezpieczających dane użytkowników, wiele zapewne się nie zmieni, czego najlepszym dowodem jest to, że po przesłuchaniu akcje Facebooka poszybowały do góry o 4 proc., co przy ogromnych stratach stanowi chyba najlepszą recenzję tego medialnego show. Show, w którym Zuckerberg pokazał się jako może trochę nieżyciowy, ale idealista, senatorowie jako ludzie z innej epoki, nierozumiejący specyfiki świata Web 2.0, a problemy i zagrożenia… Problemy i zagrożenia pozostały, a cała sytuacja i tak szybko przekształciła się w żyzny grunt pod liczne memy.

fot. noizz.pl

Tekst: WM
Źródła: Quartz, Huffington Post, The Verge, Spider’s Web, INNPoland

FUTOPIA