„New York Times” donosi, że hakerzy od lat infiltrowali Unię Europejską czy ONZ

Tak oto pękł kolejny mit o prywatnej i bezpiecznej komunikacji nawet na szczeblu państwowym.
.get_the_title().

Jeśli ktokolwiek łudził się jeszcze, że przynajmniej oficjalne kontakty dyplomatyczne na globalnym szczeblu są względnie zabezpieczone przed zewnętrzną infiltracją, pora na kolejną niespodziankę. „The New York Times” donosi, że hakerzy od kilku lat kopiowali depesze i inne dokumenty (często o wadze państwowej) z rzekomo bezpiecznej sieci dyplomatycznej. Na trop procederu wpadła firma Area 1.

Tym samym na światło dzienne wyszły między innymi takie „smaczki”, jak niechęć prezydenta Chin Xi Jinpinga wobec Donalda Trumpa, którego zachowanie określił on wprost jako znęcanie się nad Pekinem i przyrównał do walki bokserskiej pozbawionej zasad. Jinping w lipcu bieżącego roku dodał też, że Chiny nie są już drugorzędnym państwem i że nie będzie pozwalał na takie traktowanie, nawet gdyby wojna handlowa miała dotknąć wszystkich.

fot. news.sky.com

Inne wykradzione raporty sugerują podejrzenia eurodyplomatów co do możliwości implementacji przez Rosję broni jądrowej na terenie Krymu, obawy, że Iran wznowi swój program jądrowy, a także wiele niechętnych i krytycznych wypowiedzi głoszonych w stronę Donalda Trumpa i Władimira Putina.

Infiltracja wymierzona w Unię Europejską (rzekomo tysiące wykradzionych wiadomości) była jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Ofiarą takiej ingerencji padło bowiem według wstępnych doniesień ponad… 100 organizacji i podmiotów. Wśród nich między innymi ONZ czy newralgiczne w wielu krajach ministerstwa.

Co ciekawe, ujawniona właśnie sprawa istotnie różni się od sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia w przypadku WikiLeaks. Wtedy bowiem wszystkie treści były świadomie upubliczniane, tym razem zaś najprawdopodobniej chodziło wyłącznie o szpiegostwo na użytek wewnętrzny. Eksperci z Area 1 sugerują wyraźne podobieństwo zastosowanych technik z działaniami Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i to właśnie tam kierują swoje podejrzenia.

Tymczasem unijni i ONZ-towscy włodarze już teraz odgrażają się znaczącym poprawieniem zabezpieczeń w wykorzystywanej technologii. Pytanie tylko, czy po takiej wpadce wizerunkowej cokolwiek to jeszcze zmieni?

Tekst: WM

FUTOPIA