Prezydent Brazylii i jego administracja podjęli kolejne kroki umożliwiające wycinkę części Amazonii

Wszystko wskazuje na to, że dewastacja płuc Ziemi już niedługo stanie się faktem.
.get_the_title().

Nad bezmyślną polityką klimatyczną nowego prezydenta Brazylii, Jaira Bolsonaro, i jego rządu pochylaliśmy się już w listopadzie. I, niestety, budzące grozę plany zezwolenia na stopniową wycinkę kolejnych połaci płuc Ziemi, czyli Puszczy Amazońskiej, z teorii coraz bardziej przeradzają się w praktykę.

Minister rolnictwa Tereza Cristina Dias na piątkowej konferencji prasowej przedstawiła (póki co w dość delikatny i ogólny sposób, jak na skalę nadchodzącego dramatu) plan umożliwiania dostępu do miejsc dotychczas chronionych grupom zainteresowanym eksploatacją Puszczy.

Na pierwszych decyzjach, które będą zapewne dopiero początkiem destrukcji, szczególnie skorzystać mają hodowcy bydła i plantatorzy (zwłaszcza soi), dla których otworzą się zupełnie nowe tereny do prowadzenia działalności. Efektem może być nie tylko kolejna dołożona ludzką ręką cegiełka do pogarszania klimatu, ale też bezpośrednie zagrożenie dla zamieszkujących Amazonię rdzennych plemion. Już teraz pas nieprzetrzebionych obszarów staje się coraz bardziej wąski, a obawy żyjącej tam na co dzień ludności w rozmowie z niemieckim „Der Spiegel” jasno wyartykułował przywódca plemienia Karipuna:

Najpierw drwale budują drogę dla ciągników, a następnie powstają kolejne drogi dojazdowe, aby odholować drzewa – mówi Adriano Karipuna.

Pojawia się też bardzo wiele głosów, że już nawet niebezpośrednia ingerencja w ich otoczenie ze strony uprzemysłowionego świata sprawi, że dla wielu z tubylców warunki życia staną się nie do zniesienia.

fot. downtoearth.org

Zielone światło do działań bieżącej administracji dał już niestety poprzedni prezydent, Michel Temer.

Dekretem z 2017 roku zmienił on status 4,5 miliona hektarów amazońskiego lasu deszczowego (obszar porównywalny ze Szwajcarią) na północy Brazylii, czego domagało się lobby plantatorów i hodowców w parlamencie – zwraca uwagę Damian Szymański z portalu Business Insider.

Jak odniósł się do kwestii tubylców sam Bolsonaro? Oczywiście „szlachetnie”:

Ponad 15 procent naszego terytorium [według Reutersa 12 proc. – przyp. red.] jest wyznaczone dla grup tubylczych. Na odizolowanych terytoriach żyje mniej niż milion ludzi, którzy tak naprawdę są wykorzystywani i zmanipulowani przez organizacje pozarządowe. Będziemy asymilować tych obywateli i doceniać wszystkich Brazylijczyków – napisał na Twitterze na początku roku prezydent.

Aż strach myśleć, w którą stronę to „asymilowanie” zmierza.

Tekst: WM
Źródło: Business Insider

FUTOPIA