Sealioning, whataboutyzm, ataki personalne. Popularne techniki internetowych trolli i jak ich unikać
Dezinformacja, fake newsy, trolling – te zjawiska występują w internecie nie od dziś, ale w ostatnich tygodniach, w kontekście wojny w Ukrainie, szczególnie przybrały na sile. 15 marca Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych poinformował na Twitterze, że w ciągu doby w polskich mediach społecznościowych zlikwidowano 4 gniazda dezinformacyjne, które skupiały około 3 tys. kont. Prorosyjskie konta zajmowały się rozsiewaniem kłamstw na temat NATO i Ukrainy. Niestety to tylko kropla w morzu – w polskich mediach społecznościowych jest bowiem znacznie więcej tego typu profili. Naturalnie i one mają swoich odbiorców, którzy ufają zamieszczanym tam treściom i chętnie je dystrybuują.
?ALERT?
Wzmożona działania #dezinformacja w #socialmedia pro #Rosja dotyczące możliwych działań wojsk rosyjskich na granicy #Polska #Ukraina
➡️Cel: wywołanie paniki
⚠️W przestrzeni polskich social media działa aktywnie około 10K kont dystrybuujących dezinformacje.— Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowyc (@ibimspl) March 14, 2022
O tym, w jaki sposób weryfikować fake newsy, pisaliśmy tutaj. To bardzo ważne informacje – trolle, których tematem zajmiemy się dzisiaj, bardzo często korzystają bowiem z tego, że nie chce nam się sprawdzać, czy udostępniane informacje mają cokolwiek wspólnego z prawdą. Wystarczy nam, że treść jest emocjonalna i sensacyjna. Tymczasem to dużo za mało.
Trolle nie trudnią się jednak wyłącznie rozpowszechnianiem fake newsów. Lubią także wprowadzać zamęt i nas podburzać, czyli działać jak klasyczne mąciwody. Ale najchętniej wdają się w niekończące się dyskusje. Ci, którzy złapią się na trolling, tracą na nich czas i nerwy, nie dostając nic w zamian.
Okazuje się jednak, że trolle mają kilka podstawowych technik, z których korzystają, usiłując wytrącić nas z równowagi. Warto nauczyć się je rozpoznawać, by nie dać się już podpuścić.
Czasem nawet te niewinne pytania powinny wzbudzić waszą podejrzliwość.
Techniki wykorzystywane przez trolle
Ataki ad hominem
Argumentum ad hominem to z łaciny 'argument do człowieka’. Co to znaczy? To taka sytuacja, gdy podczas dyskusji jeden z dyskutantów przejmuje opinie wygłoszone przez drugiego, wykorzystując je do poparcia swojej tezy. W ten sposób chce udowodnić, że druga osoba jest niekonsekwentna w swych poglądach. Ad hominem może się rozciągać także dalej, nie tylko na same poglądy dyskutanta, ale też na jego cechy, okoliczności czy życiorys (lub związane z nim wyobrażenia). To stosunkowo lekka forma trollingu i łatwa do zdemaskowania – prędko można się zorientować, że osoba uprawiająca ataki ad hominem wcale nie ma na celu dyskusji.
Whataboutyzm
’Mieszkania dla uchodźców z Ukrainy? A co z polskimi bezdomnymi?’ – tak może w dzisiejszych czasach wyglądać klasyczny przykład whataboutyzmu. W tym przypadku wcale nie chodzi o to, że pytający o osoby w kryzysie bezdomności szczególnie się o nich troszczy. Wręcz przeciwnie, na co dzień ich los nieszczególnie go interesuje. Teraz jest jednak wygodnym argumentem, który można wysunąć, by pokazać czyjąś rzekomą hipokryzję. Wszystkie te 'niewygodne pytania’, które są obok głównego tematu, a ich celem jest przekierowanie rozmowy na inne tory, nie rozwiązując ani jednego, ani drugiego problemu, to zwykle właśnie whataboutyzm.
Pacynka
Znana też pod nazwą 'sock puppet account’, która odnosi się do pacynki zrobionej ze skarpety. To fałszywe konto, które zostało stworzone w mediach społecznościowych wyłącznie do trollowania. W skrócie działa to tak: myślisz, że dyskutujesz z prawdziwą osobą, a tymczasem to manipulujący dyskusją fejk, który powstał wyłącznie w tym celu.
Sealioning
Czyli 'ja tylko pytam’. Nazwa tej taktyki pochodzi z komiksu internetowego Davida Malkiego o bardzo dociekliwym lwie morskim. Troll, podobnie jak zwierzę w komiksie, zasypuje rozmówcę milionem pytań, a do tego udaje, że robi to w dobrej wierze, bo chce się czegoś dowiedzieć i nauczyć. Tylko że w rzeczywistości wcale nie ma takiej intencji – zadaje te same pytania dwieście razy, ignorując poprzednie odpowiedzi. Cel? Doprowadzić dyskutanta do frustracji, złości i kresu sił. A wszystko to pod płaszczykiem ciekawości i życzliwości.
Trolle często nie wyglądają tak jak my.
Jak rozpoznać trolla?
Nie jest wcale powiedziane, że dany troll wykorzystuje tylko jedną strategię, bo do ataków ad hominem z powodzeniem można dodać przecież szczyptę whataboutyzmu, a wszystko to okrasić pewną dozą sealioningu, będąc przy tym zalogowanym na swoim trollerskim koncie. Trolla da się jedna rozpoznać. W mediach społecznościowych można to zrobić, prześwietlając jego konto. Profilówka wygląda jak ze Stocka lub nie ma jej wcale? Konto nosi podejrzaną nazwę, często żartobliwą i w żaden sposób niewskazującą na prawdziwe personalia jego posiadacza? Rozmówca chętnie stosuje prowokacyjny język, niebezpiecznie przechylając się w kierunku mowy nienawiści? Jego profil pełen jest repostów tekstów o podejrzanych nagłówkach z dziwnie brzmiących stron? A może odwrotnie: na jego profilu nie ma totalnie nic? Jeśli na część z tych pytań możesz odpowiedzieć 'tak’, to duże prawdopodobieństwo, że trafiłeś na trolla. Niekiedy można je też rozpoznać po oryginalnej ortografii i interpunkcji. A czasem po tym, że są na tym punkcie niezwykle przewrażliwione i oddalają dyskusję od meritum, przekierowując uwagę na to, że ktoś zrobił błąd ortograficzny lub źle postawił przecinek.
Najważniejsza zasada brzmi: nie karmić.
Jak poradzić sobie z trollem?
Tu nie mamy szczególnie oryginalnej odpowiedzi. Każdy bywalec internetu powinien pamiętać o tym, że trolli nie powinno się karmić. To znaczy: nie wdawajcie się z nim w dyskusję, bo tak świata nie zmienicie. Stracicie za to siłę, czas i nerwy. Ale jeśli już na serio musicie odpowiedzieć, to najlepiej wyciszcie powiadomienia, żeby się dodatkowo nie nakręcać. Czy kasować trollerskie komentarze, jeśli macie taką możliwość? Tu są różne filozofie, bo wiadomo, że kasowanie komentarzy może zostać uznane za próbę cenzury, z drugiej strony 'twój dom, twoje zasady’ i nie masz obowiązku dawania głosu komuś, kto je łamie. Zwłaszcza że na ten trolling mogą się złowić inni. Optymalnym rozwiązaniem jest więc ukrywanie komentarzy. Blokować czy wyciszać? Blokowanie często sprawia trollom dużą satysfakcję i może sprawić, że będą atakować z innego konta, tak więc wyciszanie jest bardziej skuteczną metodą. Do tego dochodzi jeszcze zgłaszanie trollerskich kont. Wiadomo, że Facebook jest dosyć opieszały, jeśli chodzi o reakcje na zgłoszenia, niemniej i tak warto to zrobić.
Ale uwaga! Choć faktycznie w polskim internecie obserwujemy ostatnio niezwykłe nasilenie trolli, trzeba pamiętać o tym, że sam termin bywa często nadużywany. A więc znowu: nie dajcie się ponieść i pamiętajcie o tym, że nie każdy, z kim się nie zgadzacie, jest trollem. Może po prostu mówi coś innego, niż to, co jest popularne w waszej bańce?
Tekst: NS