Chiny na ogromną skalę chcą moderować pogodę
O manipulowaniu pogodą na zlecenie chińskich władz słyszał z pewnością, choćby mimochodem, prawie każdy. Taka techniczna ingerencja polega głównie na implementacji do chmur jodku srebra, czyli substancji sprzyjającej opadom i umożliwiającej „opróżnienie” nieba z wody w dogodnym miejscu. Z tej sztucznej metody dbania o optymalną aurę skorzystano m.in. w trakcie pamiętnych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku, ale i podczas wielu ważnych politycznych spotkań na otwartym terenie. Dziś wykorzystywana jest zaś do znacznego zwiększenia wydajności rolnictwa w konkretnych regionach Państwa Środka, jak i do minimalizowania skutków negatywnych zjawisk atmosferycznych.
Przez lata program ulegał ewolucji, a nakłady na niego bardzo wzrosły – tylko w latach 2012-2017 w sprzęt i technologię zainwestowano, bagatela, 1,34 mld dolarów! Doprowadziło to do bezprecedensowej sytuacji, z którą mamy do czynienia dzisiaj.
Chiny zapowiedziały, że w najbliższym czasie – jeszcze niedookreślonym – wysiłki zostaną znacząco wzmożone, tak żeby w interwale trwającym do 2025 roku ingerencja w pogodę odbywała się już na obszarze… 5,5 mln km kwadratowych.
By lepiej unaocznić sobie skalę przedsięwzięcia – to aż 1,5 razy więcej niż powierzchnia leżących nieopodal Indii. Indii, z których dopływają głosy zaniepokojenia wynikające z obaw o długofalowy wpływ poczynań sąsiada na tamtejsze rolnictwo i gospodarkę.
Kraj już teraz zmaga się z wieloma kryzysami, a Chińczycy – którzy według oficjalnej retoryki poprzez postęp technologiczny zamierzają zwalczać własne klimatyczne problemy – wydają się w dość egoistyczny sposób stawiać na swój interes, ignorując ewentualne niepożądane skutki eksperymentu dla państw ościennych.
Jodek srebra to jednak dopiero początek, gdyż w Państwie Środka planowany jest także koncept tzw. Podniebnej Rzeki, którego celem jest przeniesienie opadów ukierunkowanych na Jangcy w stronę Huang He.
Według wstępnych szacunków sama obsługa „pogodowego projektu” da pracę ok. 35 tys. osób.
Wszystko to brzmi nieco jak scenariusz z science fiction, jednak to naprawdę są realne plany Chin i to już na najbliższe lata. Co więcej, już na 2035 planowane jest wspięcie się z programem modyfikacji pogody na, jak głosi rządowy komunikat, „poziom zaawansowany”. Czy nieuchronnie zbliżamy się do epoki kradzieży deszczu jako kolejnego etapu politycznych rozgrywek?
Tekst: WM