Audiobooki angażują emocjonalnie bardziej niż filmy

Badania potwierdziły, że aktywizacja wyobraźni daje nam znacznie więcej od bezmyślnego, biernego odbioru.
.get_the_title().

Uniwersytet Londyński do spółki z gigantem na rynku audiobooków, czyli podległą Amazonowi firmą Audible, przeprowadził bardzo ciekawe badania. Postanowiono sprawdzić, jaką formę adaptacji książkowych fabuł odbieramy w sposób najbardziej intensywny. Na pozór mogłoby się przecież wydawać, że najsilniej działają na nas obrazy filmowe, dające ogrom możliwości dzięki jednoczesnym bombardowaniu zmysłów widza wieloma bodźcami. Czy audiobooki w tej nie do końca sprawiedliwej technologicznie rywalizacji miały więc jakąkolwiek szansę? Jak się okazało… pod względem dostarczanych przeżyć to właśnie one wyszły z tego nietypowego starcia z tarczą! Ale po kolei.

Grupie 102 uczestników badani (w wieku od 18 do 67 lat) zaprezentowano dźwiękowe oraz filmowe wersje najbardziej przejmujących pod względem emocjonalnej intensywności scen z różnych dzieł literackich.

W puli znalazły się kluczowe fragmenty m.in. „Gry o tron”, „Dziewczyny z pociągu”, „Milczenia owiec”, „Dumy i uprzedzenia”, „Wielkich nadziei” czy „Psa Baskerville’ów”.

Podczas gdy uczestnicy zanurzali się w wirtualnych światach, naukowcy badali ich tętno i inne biologiczne wskaźniki pokazujące stopień zaangażowania. Po zakończeniu eksperymentu badanych zapytano, czy uważają, że większych emocji doświadczyli w trakcie filmów czy odsłuchów. Co ciekawe, przy próbach świadomego odniesienia się do doświadczeń o ok. 15 proc. częściej padała odpowiedź, że emocje bardziej absorbowało wideo. Tymczasem pomiary reakcji dowiodły czegoś zupełnie przeciwnego.

To właśnie przy audiobookach tętno było szybsze o około dwa uderzenia na minutę, zaś temperatura ciała wyższa o mniej więcej dwa stopnie.

„Interpretujemy te odkrycia jako fizjologiczny dowód na to, że pod względem kognitywnym i emocjonalnym historie były bardziej angażujące w wersji audio. Może tak być, ponieważ słuchanie jest procesem wymagającym znacznie większej aktywności, w tym współtworzenia zdarzeń przy wykorzystaniu wyobraźni, niż oglądanie video” – napisano w finalnej wersji pracy.

W podobne tony uderza stojący na czele projektu dr Joseph Devlin, który dodaje: „Słuchasz historii, ale jednocześnie w umyśle wykonujesz całą pracę, podczas gdy w trakcie oglądania jest to o wiele bardziej bierne doświadczenie. (…) Przewidywaliśmy, że być może uda się dostrzec coś w ludzkiej fizjologii, ale nie spodziewaliśmy się, że rezultaty będą aż tak klarowne”.

Jak więc widać rola wyobraźni jest ogromna i naprawdę warto czasem ją pogimnastykować kosztem ogłupiających treści, którymi zewsząd zalewają nas media i internet. Warto dodać, że dający solidne wsparcie klasycznemu czytelnictwu rynek audiobooków ma się doskonale, a od 2013 do 2017 roku kwoty wydawane na czytane przez lektorów książki wzrosły niemal trzykrotnie, z 12 do 31 mln funtów. Wszystko to daje nadzieję, że do świata, w którym zachowanie jak na poniższym filmiku stanie się przykrym standardem jeszcze nam bardzo daleko:

Tekst: WM
Źródło: The Guardian

TU I TERAZ